Społeczno-ekonomiczne konsekwencje powodzi są poważne. To kataklizm nie tylko przyrodniczy, bo i człowiek, a dokładniej nieudolna polityka rządów oraz brak stosownej zapobiegliwości niektórych samorządów, ma w tym swój udział. Sprawność i oddanie służb ratowniczych powinny wzbudzać uznanie, a na pewno wywoływać mniej negatywnych ocen niż działania prewencyjne, które gdyby tylko dobrze były prowadzone, mogłyby wielu stratom materialnym i ludzkim dramatom zapobiec.
W ramach „oszczędności” i cięć „nadmiernych wydatków budżetowych” w ostatnich kilku latach zaniechano wielu prac renowacyjnych oraz inwestycji regulujących gospodarkę wodną, także tych mających służyć poprawie infrastruktury chroniącej nas przed zagrożeniami powodziowymi. A te – jak wiadomo – zdarzają się od czasu do czasu. Na tym odcinku zdecydowanie więcej niż w drugiej części obecnej dekady działo się w jej pierwszej połowie. Teraz te później dokonywane „oszczędności” się mszczą.
[srodtytul]Piękna rzeka[/srodtytul]
W pierwszej połowie dziesięciolecia uruchomiono system monitoringu i osłony kraju, znany jako SMOK. Dzięki niemu Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej dużo sprawniej może ostrzegać o nadciągających niebezpieczeństwach. Zmodernizowano wiele zbiorników wodnych i retencyjnych oraz obiektów ochrony przeciwpowodziowej. M.in. w 2003 r. oddano polder Buków koło Raciborza. Zbudowano zbiornik Kuźnia Warężyńska, dzięki któremu przed niechybnymi podtopieniami chronione są miasta Będzin, Dąbrowa Górnicza, Mysłowice, Sosnowiec. To tylko przykłady.
Byłem na terenach powodziowych. Przejechałem z Warszawy na południe zachodnią stroną Wisły, przez Górę Kalwarię i Kozienice, potem przez most w Dęblinie i dalej na północ wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, do Wilgi, a stamtąd przez Karczew i Józefów, już objazdem, bo szosa fragmentami zalana, na wtedy jeszcze otwarty Wał Miedzeszyński. Nie tylko rozlewa się woda przez nietrwałe, w niektórych miejscach przerwane lub zbyt niskie wały, ale też pod wielkim ciśnieniem woda gruntowa wybija na powierzchnię, zalewając przy okazji pola i sady.