[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/05/31/lowiectwo-obdarowywanie-niesmiertelnoscia-czy-radosc-zabijania/" "target=_blank]Skomentuj oba teksty[/link][/b][/wyimek]
[srodtytul][link=http://www.rp.pl/artykul/2,487808.html" "target=_blank]Bartosz Marzec:[/link] [/srodtytul]
W listopadzie 1963 r. w nadleśnictwie Krutyń na Mazurach odbyło się polowanie, w którym wziął udział goszczący wtedy w Polsce John Steinbeck. Autor „Na wschód od Edenu” zastrzegł, że nie będzie strzelał do jeleni, ale do dzików – z przyjemnością. I oto na łąkę przed Steinbeckiem wyjechała z lasu dzicza wataha. Pisarz momentalnie podrzucił broń, ale po chwili opuścił ją, nie nacisnąwszy spustu. – Nie byłem pewien, czy trafię czysto – wyjaśnił kolegom.
Prawdziwy myśliwy nie zaryzykuje zranienia zwierzyny. Więcej: sytuacja, w której powstrzyma się od strzału, będzie dla niego powodem do dumy. W gwarze łowieckiej człowiek polujący jedynie po to, by pozyskać jak najwięcej sztuk saren czy kaczek, nazywany jest pogardliwie mięsiarzem. Najlepsi myśliwi wyznają zasadę: „zwierz spotkany, polowanie udane”. [b][link=http://www.rp.pl/artykul/2,487808.html" "target=_blank]czytaj więcej[/link][/b]
[srodtytul] [link=http://www.rp.pl/artykul/487809.html" "target=_blank]Jacek Sowiński:[/link] [/srodtytul]