Autocenzura w niemieckich mediach

We „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikowano tekst pokazujący salonowe związki między niemieckimi politykami, przedsiębiorcami, prawnikami i ludźmi show-biznesu. Szybko jednak wykasowano go z internetowego wydania gazety – pisze filozof społeczny

Aktualizacja: 31.08.2010 03:50 Publikacja: 31.08.2010 02:54

Autocenzura w niemieckich mediach

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Moją ulubioną gazetę „Frankfurter Allgemeine Zeitung” prenumeruję od lat. Czytałem ją już wtedy, gdy niemieccy postępowi intelektualiści jeszcze uznawali, że lektura tak reakcyjnej gazety świadczy równie dobitnie o oszołomstwie, jak dzisiaj w Polsce interesowanie się okolicznościami katastrofy smoleńskiej. I nie tylko wówczas, kiedy my mieliśmy do wyboru „Trybunę Ludu” lub „Sztandar Młodych”, gazeta ta była dla mnie wzorem dziennikarskiej rzetelności i jakości. Ciągle jeszcze poranną lekturę „FAZ” zaliczam do większych przyjemności życia codziennego.

[srodtytul]Co interesuje czytelnika[/srodtytul]

W ostatnich latach moje zaufanie do jej rzetelności niestety zmalało. „FAZ” pisze o Polsce, by czytelnika niemieckiego odpowiednio nastawić, a nie by go informować. Oczywiście rozumiem, że ta niemiecka gazeta kieruje się niemiecką racją stanu i dobrem swego kraju, tak jak je rozumie, i stara się przedstawić argumenty wspierające niemiecką politykę.

Jak wiemy, w przypadku polskich mediów jest bardzo często inaczej – gotowe są od razu wczuwać się w racje strony przeciwnej, usłużnie zabiegać o jej aprobatę. Kiedyś wydawało mi się, że wynika to z cywilizacyjnych kompleksów wobec tzw. Zachodu. Teraz, gdy niektóre polskie media są gotowe szargać pamięć tragicznie zmarłego prezydenta RP po to, by usprawiedliwiać rosyjskie władze, zrozumiałem, że chodzić może o motywy bardziej trywialne. A że przy okazji polskie elity postępowe zdradzają swoich rosyjskich przyjaciół, którzy w Rosji walczą o wolności obywatelskie i prawdziwą demokrację, także już mnie dziwi.

Trudno więc mieć do „FAZ” pretensje, że ocenia rzeczywistość z niemieckiego punktu widzenia, jeśli dbałaby o rzetelne oddanie faktów, o właściwą rekonstrukcję niewygodnych dla strony niemieckiej działań i kontrargumentów. Jednak nawet wewnętrzna sytuacja w Polsce przedstawiana jest w „FAZ” bardzo jednostronnie. Nie ma w niej artykułów o aferze hazardowej, o planach prywatyzacji mediów publicznych czy opieszałym śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Kiedyś prawie w ogóle nie pisano o aferze Rywina.

Obraz Polski jest mniej więcej taki, jaki odnajdujemy w najbardziej zideologizowanej publicystyce „GW” czy „Polityki”, tylko że wszystko podane jest z pełną naiwnością, z niemiecką prostodusznością, z całą powagą, bez żadnych półtonów, przymrużenia oka, świadomości, że sprawy mają jeszcze drugie dno, że to część politycznej gry, że stoją za tym środowiskowe interesy.

Gdy kiedyś, podczas konferencji w Monachium, z czystej ciekawości zapytałem Stefana Dietricha, szefa działu krajowego „FAZ”, byłego korespondenta tej gazety w Warszawie, dlaczego tak selektywnie informują niemiecką opinię publiczną o tym, co się dzieje w Polsce, podając mu parę jaskrawych przykładów, dowiedziałem się, że takie informacje nie interesują niemieckiego czytelnika.

Nie wiem, na jakiej podstawie tak twierdził, ale wynikałoby z tego, iż niemiecki czytelnik konserwatywnej gazety ma podobne zainteresowania jak przeciętny polski czytelnik „Gazety Wyborczej” – interesują go wszelkie negatywne informacje o braciach Kaczyńskich, natomiast nie interesują go żadne mało chwalebne aspekty rządów Donalda Tuska.

[srodtytul]Salon w Hanowerze[/srodtytul]

Niedawno przestałem się dziwić. I to z powodu niezwiązanego z Polską. Otóż w środę 11 sierpnia ukazał się w „FAZ” interesujący artykuł pt. „Dziedziczne przyjaźnie w Hanowerze” (Erbfreundschaften von Hannover) Roberta von Luciusa. Opisywał on coś, co można z polska nazwać „salonem”, „towarzystwem” albo „układem” w Hanowerze. Pokazywał on stosunki niemal warszawskie – związki między politykami, przedsiębiorcami, finansistami, prawnikami i ludźmi show-biznesu, a także sportowcami (bo integrującą rolę odgrywa także zainteresowanie piłką i kibicowanie drużynie Hannover 96), ba, w gronie tym można znaleźć szefa hanowerskich „Hell Angels”.

[wyimek]Obraz Polski na łamach „FAZ” jest mniej więcej taki, jaki odnajdujemy w najbardziej zideologizowanej publicystyce „GW” czy „Polityki”[/wyimek]

Wśród wymienionych w tym gronie prominentnych przyjaciół znalazł się obok byłego kanclerza Republiki, a obecnie pracownika i lobbysty Gazpromu, Gerharda Schrödera oraz szefa rady nadzorczej RWE (koncernu energetycznego inwestującego również w Polsce) także niedawno wybrany prezydent Republiki Federalnej Christian Wulff. Spędził on ostatnio ferie w willi na Majorce należącej do hanowerskiego finansisty, duszy tego towarzystwa.

Publikacja ta wywołała ożywioną, jak na Niemcy, dyskusję na forach internetowych, szczególnie hanowerskich. Ale wkrótce artykuł zniknął nie tylko z wydania internetowego tej gazety, lecz także z e-gazety, z której zniknęła cała strona. Można było odnieść wrażenie, że artykuł nigdy się nie ukazał, nikt go nie opublikował. Zginął także z archiwum „FAZ”.

Zastanawiałem się, czy tak już zostanie? A może autor pisze wersję poprawioną i potem się ją wstawi w puste miejsce? Z początku sądziłem, że nie zamieszczono żadnego wyjaśnienia czy sprostowania i artykuł po prostu wyparował jak kamfora. Jednak 14 sierpnia ukazała się starannie ukryta lakoniczna notka, że „błąd redakcyjny doprowadził do tego, że w artykule „Die Erbfreundschaften von Hannover”... przypisano prezydentowi Christianowi Wulffowi, że jest „w dobrych stosunkach” z adwokatem Götzem von Frombergiem. Wyrażamy ubolewanie z powodu tej pomyłki”.

Dbanie o dobre imię prezydenta budzi szacunek, zwłaszcza w posmoleńskiej Polsce, ale czy to oznacza, że należy wykasować artykuł z archiwum i zlikwidować stronę w wydaniu elektronicznym?

[srodtytul]Stan mediów[/srodtytul]

Tak się złożyło, że już 25 sierpnia „FAZ” zamieścił interesujące omówienie pracy slawisty i historyka z Bochum Klausa Waschika o praktyce manipulowania fotografiami i filmami dokumentalnymi w Związku Radzieckim. Przykładem tego są losy sławnej fotografii Grigorija Goldsteina pokazującej Lenina przemawiającego 5 maja 1920 r. na placu Swierdłowa w Moskwie do oddziałów wyruszających na Polskę. Usunięto z niej potem Trockiego i Kamieniewa, gdy popadli w niełaskę. Jak widzimy, podobne praktyki przeżyły upadek ZSRR.

Okazuje się więc, że nie tylko niemiecka polityka pamięci i wytrwała działalność Eriki Steinbach, nie tylko neonaziści (16 sierpnia ich tysięczny tłum przemaszerował w Bad Nenndorf i jakoś nikt tego w Polsce nie zauważył, choć podobne zajście w naszym kraju na pewno wywołałoby duże poruszenie postępowej opinii publicznej), lecz i stan niemieckich mediów powinny pobudzać nas do refleksji.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem „Rzeczpospolitej”[/i]

Moją ulubioną gazetę „Frankfurter Allgemeine Zeitung” prenumeruję od lat. Czytałem ją już wtedy, gdy niemieccy postępowi intelektualiści jeszcze uznawali, że lektura tak reakcyjnej gazety świadczy równie dobitnie o oszołomstwie, jak dzisiaj w Polsce interesowanie się okolicznościami katastrofy smoleńskiej. I nie tylko wówczas, kiedy my mieliśmy do wyboru „Trybunę Ludu” lub „Sztandar Młodych”, gazeta ta była dla mnie wzorem dziennikarskiej rzetelności i jakości. Ciągle jeszcze poranną lekturę „FAZ” zaliczam do większych przyjemności życia codziennego.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA