Zaskakująca, pozornie bezsensowna zmiana postępowania szefa PiS już w dzień wyborczej porażki, to nie był powrót do umacniania twardego elektoratu, bo PiS go ma i nie musi go utwardzać. To nie był też wybuch stłumionej na czas kampanii żałobnej wściekłości, nad którą nie zapanował. Chwilami zdumiewa nieznajomość tej postaci. Ów zwrot to początek kampanii mającej na celu poruszenie i zdobycie niegłosującego masywu, o czym już kiedyś pisałem. Kampanii, która ma być, jak żadna w minionym dwudziestoleciu, bo dla wykonania zadania, którego nikt dotąd nie wykonał.
To zamiar szaleńczy, pewno nierealny, ale Kaczyńskiemu tylko to zostało i wzmocniony, a nie osłabiony czy zagubiony, przez śmierć brata zmierza od początku lipca w tym kierunku. Konsekwentnie, z dewizą "mierz siły na zamiary", z "wiarą, która góry przenosi", więc może i biernych wyborców do urn skieruje.
Prezes PiS wie, że ów bierny elektorat nie ruszy z miejsca w atmosferze i pejzażu zwykłej kampanii wyborczej, musi dostać impuls, wstrząs, szok, jakiego dotąd nie było. To nie może być atakowanie polityki rządzących, choćby totalne i brutalne, bo to standard i nuda. To, po treści, słownictwie i tonie jego wystąpień wnosząc, musi być coś, co rozogni ludzkie lęki, rozczarowania i złości z jednostkowych powodów i zespoli je w wielki lęk i gniew gromadny, masowy, skierowany przeciw rządzącym i wrogom PiS zwanych establishmentem, skierowany przeciwko państwu. W gniew uszlachetniony, a przez to silniejszy, bo wobec tych, co władzę posiedli przez pomyłkę, a więc nieprawnie i niemoralnie.
Na domiar złego oni i establishment odpowiadają za śmierć dobrego i wielkiego prezydenta, tak kochającego Polskę. Kult Lecha Kaczyńskiego ma wzmocnić poczucie zbiorowej straty i rozpalać nienawiść do sprawców. A oni jeszcze wysługują się ościennym potęgom, robią z Polski rosyjsko-niemieckie kondominium, wyprzedają niepodległość. To wszystko, a prawie cytuję tu prezesa PiS, brzmi, jak idiotyzm, w który nikt nie może uwierzyć i wobec tego uważa się te wypowiedzi prawie za objaw obłędu. Ale bez trudu w złowieszczych dziełach nieodległej historii znajdziemy cytaty bardziej bzdurne, które nakręciły zbiorową nienawiść i wywołały nieszczęścia. Z tego, że pukamy się w czoło, słuchając słów prezesa, nie wynika, że tak zrobi reszta.