[b]Polski sąd nie aresztował Ahmeda Zakajewa, stwierdzając, że skoro Wielka Brytania uznała go za uchodźcę, to ma też ten status w innych krajach Unii Europejskiej. Był pan oburzony? [/b]
Uważam, że to normalna, dobra decyzja, zgodna z prawem. Nie oczekiwałem niczego innego. Byłbym bardzo zaniepokojony, gdyby polski sąd podjął jakąkolwiek decyzję, która byłaby sprzeczna ze stanowiskiem innego państwa Unii Europejskiej. Sam mam znajomych, którzy dostali azyl w Austrii. Gdyby jakieś inne państwo, np. Polska, zatrzymało ich i wydało władzom Gruzji, zwątpiłbym w ogóle w sens Unii jako jednej przestrzeni prawnej. Nie, akurat w tej sprawie nie mam żadnych zastrzeżeń. Myślę, że Polska znalazła prawny, nie polityczny sposób, by wybrnąć z tej sytuacji.
[b]Ambasador Federacji Rosyjskiej w Warszawie Aleksander Aleksiejew ocenił, że za tą decyzją kryją się motywy polityczne. [/b]
Praca ambasadora polega na tym, żeby podgrzewać atmosferę. Nasz dyplomata wygłosił stanowisko państwa rosyjskiego, które uważa, że Zakajew jest przestępcą i rozesłało za nim międzynarodowy list gończy. Byłoby doprawdy dziwne, gdyby nasz ambasador powiedział coś innego. Z punktu widzenia UE jest inaczej, o czym świadczy status, który Zakajewowi przyznał Londyn. I Londyn będzie w tej sprawie mówił coś innego. Do swojego zdania ma także prawo Polska. Byłem w szoku, kiedy Zakajew został zatrzymany, bo od samego początku uważałem, że nie ma mowy o przekazaniu go Moskwie za pośrednictwem Warszawy.
[b]Czy oczekiwania Moskwy wyraźnie nie były właśnie takie? [/b]