Spór o budżet, czyli spór o Unię

Gra idzie o to, czy najważniejsze decyzje w Unii będą podejmowane przez rządy państw członkowskich, czy też przez instytucje wspólnoty europejskiej

Publikacja: 29.11.2010 01:31

Spór o budżet, czyli spór o Unię

Foto: Rzeczpospolita

Red

Unia Europejska właśnie przechodzi najostrzejszy kryzys polityczny od niemal 30 lat. Paradoksem jest fakt, że wywołał go traktat lizboński, którego celem było usprawnienie funkcjonowania wspólnoty 27 europejskich państw.

Od wejścia w życie traktatu można było się spodziewać wielu tarć i problemów pomiędzy instytucjami Unii Europejskiej, a także wewnątrz nich. To nieuchronna konsekwencja tego, że kompetencje poszczególnych aktorów wspólnoty nie mogły być w traktacie określone w sposób precyzyjny. Nikt jednak nie przypuszczał, że konflikt, w jaki popadnie Europa, będzie tak głęboki, iż zagrozi sprawnemu funkcjonowaniu całego organizmu.

[srodtytul]Władza dla technokratów[/srodtytul]

Załamanie finansów publicznych Grecji oraz groźba podobnego krachu w innych państwach Europy pokazały, że Unia Europejska musi się zmierzyć z problemem, którego nie sposób było przewidzieć wcześniej.

Problem z budżetem na przyszły rok, jaki objawił się ostatnio, nie jest jednak tylko problemem technicznym. Brak porozumienia w tej sprawie jest sygnałem, że wewnątrz instytucji toczy się walka o kształt wspólnoty na być może najbliższe kilkanaście lat.

Jest to konflikt dwóch wizji sposobu funkcjonowania wspólnot europejskich. Metoda międzyrządowa zderza się z tak zwaną metodą wspólnotową. Problem polega na tym, czy najważniejsze decyzje będą podejmowane przez rządy państw członkowskich, czy też przez instytucje wspólnotowe, takie jak Komisja Europejska i Parlament Europejski.

Wybór metody wspólnotowej oznaczałby, że znaczna część suwerenności krajów wchodzących w skład UE zostałaby przeniesiona na szczebel ponadnarodowy. Ogromna władza trafiłaby w ręce europejskich technokratów i podlegałaby słabej kontroli społecznej.

[srodtytul]Lobby płatników netto[/srodtytul]

Ten stary konflikt widać właśnie w całej pełni w fiasku porozumienia w sprawie budżetu na przyszły rok. Rozmowy bowiem rozbiły się nie o wysokość budżetu, gdyż Parlament Europejski gotów był zaakceptować wzrost wydatków zaproponowany przez Radę UE, a więc przez państwa członkowskie. Jednak w zamian posłowie chcieli potwierdzić swoją pozycję w procedurze tworzenia wieloletnich ram finansowych UE. Na to już przedstawiciele niektórych krajów wspólnoty zgodzić się nie chcieli.

Tradycyjnie kilka państw największych płatników netto do budżetu Unii (Wielka Brytania, Holandia, Szwecja i Dania) chce ograniczenia wydatków Wspólnoty, reform wspólnej polityki rolnej oraz polityki spójności. Najwięksi płatnicy netto dążą do ograniczenia wydatków UE do poziomu 1proc. PNB wszystkich krajów Wspólnoty. Mówią też o zwiększeniu wydatków na badania i rozwój oraz nowoczesne technologie.

W tym konflikcie Polska znalazła się w nader niewygodnej sytuacji. Komisarzem ds. budżetu jest Janusz Lewandowski, sprawozdawczynią Parlamentu Europejskiego ds. budżetu 2011 Sidonia Jędrzejewska, a najważniejszym priorytetem polskiej prezydencji określono rozpoczęcie negocjacji wieloletnich ram finansowych na lata 2014 – 2020. Polacy zatem stawiają się w sytuacji tych, którzy muszą doprowadzić do kompromisu, co znakomicie utrudnia jasne definiowanie i wyrażanie interesu narodowego.

W sporze o kształt integracji europejskiej Polsce również ciężko jest zająć jednoznaczne stanowisko. Z jednej strony na obecnym etapie metoda wspólnotowa jest korzystna dla naszego kraju, gdyż wzmacnia nasze stanowisko na arenie międzynarodowej oraz pomaga w rozwoju gospodarki i infrastruktury państwa. Jednak Polska ma rozmiar i ambicje wykraczające poza rolę biernego konsumenta pomocy unijnej. Chcielibyśmy odgrywać aktywną rolę zarówno na forum Wspólnoty, jak i poza nią, a do tego bardziej korzystna dla nas jest metoda międzyrządowa.

Doświadczenie lat 80. każe przypuszczać, że ten konflikt może trwać bardzo długo. Wtedy to we Wspólnocie spory wokół budżetów wybuchały niemal w każdym roku. Oczywiście nie oznacza to, że nie dojdzie do porozumienia i Unia będzie skazana na „dwunastki”, czyli jednomiesięczne preliminarze oparte na budżecie na rok 2010.

[srodtytul]Trudna prezydencja[/srodtytul]

Jednak ten spór pomiędzy instytucjami może pojawić się przy okazji negocjacji kolejnego budżetu. Będzie to konflikt tym ostrzejszy, że wtedy mają rozpocząć się prace nad nowymi ramami finansowymi 2013 – 2020. Parlament Europejski będzie chciał potwierdzić swoją rolę w tym procesie.

W tym możliwym konflikcie Polska, sprawująca prezydencję, będzie miała niezwykle trudne zadanie doprowadzenia do porozumienia. Najpierw pomiędzy państwami członkowskimi, a później pomiędzy Radą a Parlamentem Europejskim.

Jeżeli uda nam się sprawnie poprowadzić te negocjacje i osiągnąć kompromis, będziemy mogli spokojnie ogłosić, że nasza prezydencja odniosła ogromny sukces.

[i]Autor jest politologiem, członkiem redakcji krakowskiego pisma „Pressje”. W latach 2000 – 2001 był doradcą ministra kultury, w latach 2004 – 2007 pracował w Parlamencie Europejskim[/i]

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne