Gazeta Wyborcza popiera antysemityzm?

Czytając „Gazetę Wyborczą”, można odnieść wrażenie, że ci, którzy w latach 30. głosili antysemickie hasła, są zhańbieni, a ci, którzy w latach 60. wcielali je w życie, to ludzie honoru

Publikacja: 02.12.2010 01:45

Gazeta Wyborcza popiera antysemityzm?

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Jak co roku 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy Marsz Niepodległości. Wydarzenie to nie wywołałoby zapewne większego zainteresowania, gdyby nie zorganizowane przez środowiska lewicowe protesty. Doprowadziły one do szeroko relacjonowanych przez media zamieszek. Lewica zarzucała uczestnikom marszu nawiązywanie do tradycji przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) i tym samym propagowanie antysemityzmu.

Niespełna dwa tygodnie później generał Wojciech Jaruzelski wziął udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Został zaproszony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w charakterze doradcy. Już wcześniej obecny prezydent wykonał wiele przyjaznych gestów w stosunku do generała: wiosną podwiózł go do Moskwy prezydenckim samolotem, a w sierpniu zaprosił do Zamku Królewskiego na uroczystość przejęcia insygniów najważniejszych polskich orderów.

Robił to, choć niewątpliwie doskonale zdawał sobie sprawę z roli, jaką Jaruzelski odegrał w naszej historii, w tym podczas antysemickich czystek w latach 60.

Zestawienie tych dwóch, wydawałoby się zupełnie różnych, wydarzeń, może być pomocne w szukaniu odpowiedzi na pytanie, jaki jest stosunek współczesnych polskich elit do antysemityzmu. Porównanie politycznych i medialnych komentarzy, które towarzyszyły Marszowi Niepodległości, z komentarzami na temat udziału Jaruzelskiego w posiedzeniu RBN, prowadzi do smutnych wniosków.

Polskie życie publiczne podszyte jest hipokryzją. Dominują w nim podwójne standardy. Wartości etyczne zwykle odgrywają rolę służebną w stosunku do kalkulacji politycznych. Dotyczy to, niestety, również jednej z najbardziej odrażających form rasizmu, jaką jest antysemityzm. Ostatnie wydarzenia pokazały, że nie potępia się go jako czegoś, co jest bezwzględnie złe. Przeciwnie, piętnuje się go, gdy płyną z tego jakieś doraźne korzyści polityczne, toleruje – gdy zwietrzy się w tym interes.

[srodtytul]Gwizdki Blumsztajna[/srodtytul]

Przed tegorocznym Marszem Niepodległości „Gazeta Wyborcza” zorganizowała akcję „Wygwiżdżmy faszystów!”. Redaktor Seweryn Blumsztajn zarzucił uczestnikom marszu, że odwołują się do antysemickiego dziedzictwa ONR. „W mieście, w którym faszyści zorganizowali największe getto w Europie, gdzie zginęło lub skąd wysłano na śmierć pół miliona Żydów”, jest to według Blumsztajna „haniebne” („Gazeta Wyborcza”, 5.11.2010).

Trudno się z tym ostatnim stwierdzeniem nie zgodzić. Tylko czemu redaktor „Gazety Wyborczej”, potępiając antysemicką tradycję, jest taki wybiórczy?

Zauważa na przykład, że „polscy faszyści nie myśleli o eksterminacji Żydów, chcieli ich tylko „wysłać na Madagaskar”„. Zapomina jednak dodać, że plany polskich faszystów zrealizowali po latach polscy komuniści. Były to często te same osoby i środowiska, o których „Gazeta Wyborcza” wypowiada się z uznaniem. Wśród nich ważną rolę odgrywał generał Jaruzelski.

Oczywiście polscy komuniści o swojej nienawiści rasowej opowiadali innym językiem niż faszyści. Jednak sposób, w jaki usprawiedliwiają się antysemici, w gruncie rzeczy nie ma znaczenia. Ocena etyczna rasizmu pozostaje niezmienna niezależnie od tego, za pomocą jakiej ideologii próbuje się go zalegalizować.

Tymczasem, porównując reakcję „Gazety Wyborczej” na Marsz Niepodległości i jej stosunek do generała Jaruzelskiego, można odnieść wrażenie, że ci, którzy głosili antysemickie hasła w latach 30., są zhańbieni, a ci, którzy w latach 60. wcielali je w życie, to ludzie honoru. Jak wytłumaczyć takie kuriozalne stanowisko? Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to hipoteza, że redaktorzy z ul. Czerskiej używają etykiet „antysemita” czy „rasista” do politycznych rozgrywek.

„Są tacy, którzy mają obowiązek gwizdać z nami – to lewica wszelkiej maści” – pisze dalej Blumsztajn i zwraca się wprost m.in. do „Krytyki Politycznej”, lewicowych celebrytów i polityków SLD, by wzięli udział w organizowanej akcji. Akurat uczestnictwo tych ostatnich byłoby podręcznikowym przykładem hipokryzji.

SLD jest jedyną liczącą się obecnie w Polsce siłą polityczną, która w kwestiach rasistowskich nie ma całkowicie czystego sumienia. Po pierwsze partia ta to pod wieloma względami (również finansowymi) spadkobierczyni PZPR. A PZPR jest bardzo ważnym punktem na mapie polskiego antysemityzmu. Po drugie jej obecny przywódca Grzegorz Napieralski wielokrotnie podkreślał, że generał Jaruzelski jest „bohaterem narodowym”.

To uznanie za bohatera człowieka, który wyrzucał z Polski resztki ocalałych z Holocaustu Żydów, musi budzić niesmak. Zanim więc SLD zacznie wygwizdywać współczesny ONR za poglądy ideowych poprzedników, niech najpierw samo rozliczy się z tradycją swoich duchowych przodków z PZPR, którzy wcielali poglądy ONR-owców w życie.

[srodtytul]Twarde potępienie[/srodtytul]

Wezwania Blumsztajna posłuchała wrażliwa społecznie młodzież z „Krytyki Politycznej”. Na jej czele stanął Michał Sutowski. Nawoływał on do „twardego potępienia” uczestników marszu, co dosadnie wyraził w zdaniu: „faszyści mają wyp… z tego miasta”. Tu gwizdanie nie wystarczy, tu trzeba czynów. Podjęli się ich „dzielni i zdeterminowani chłopcy w chustach na twarzach”, którzy siłą postanowili powstrzymać maszerujących „faszystów”.

Propagowane przez Sutowskiego metody są niedopuszczalne. Natomiast w jego analizach antysemityzmu jest sporo wartych uwagi spostrzeżeń. Na przykład twierdzi, iż „to, że Maksymilian Kolbe oddał w obozie koncentracyjnym życie za drugiego człowieka, nie unieważnia antysemickich poglądów, które wcześniej głosił” („Rzeczpospolita”, 22 listopada 2010). Rzeczywiście, nie unieważnia.

A czy to, że w drugiej połowie lat 80., po przemianach, które zaszły w Związku Sowieckim, generał Jaruzelski trafnie ocenił, iż nie ma już szans na obronę komunistycznej dyktatury w Polsce, i zdecydował się w zamian za liczne przywileje podzielić władzą z opozycją, unieważnia jego udział w antysemickich czystkach?

Tego typu pytania najwyraźniej Sutowskiego nie interesują. Woli zajmować się nieżyjącym od ponad 60 lat franciszkaninem niż coraz bardziej aktywnym publicznie generałem. Być może tak jest bezpieczniej dla jego środowiska.

Podobnie jak Blumsztajn i Sutowski chciałbym, abyśmy w Polsce zdecydowanie potępiali wszelkie formy rasizmu. Nie nastąpi to jednak dopóty, dopóki niektóre media i politycy będą grali antysemityzmem. Dopóki kierując się własnym interesem, będą oburzali się na antyżydowskie poglądy Kolbego i tolerowali rasistowskie działania Jaruzelskiego. Dopóki będą protestowali przeciwko ONR i jednocześnie chwalili PZPR.

Panowie redaktorzy, poproszę o więcej konsekwencji w moralizowaniu.

[srodtytul]Prezydent wszystkich Polaków[/srodtytul]

Do końca nie wiadomo, czym kierował się prezydent Komorowski, zapraszając generała Jaruzelskiego do grona swoich doradców. Może chciał w ten sposób zamanifestować otwartość na różne środowiska, a może chodziło mu o zyskanie poparcia tych paru procent Polaków, którzy wciąż pozostają wierni swemu przywódcy z czasów PRL. W każdym razie kalkulacje polityczne przeważyły nad względami o charakterze etycznym.

Są jednak sytuacje, w których gry polityczne wydają się czymś niestosownym. Nawiązując do przytoczonej wyżej wypowiedzi Blumsztajna, należy stwierdzić, że w kraju, w którym zginęło tak wielu Żydów, przymykanie oczu na antysemityzm w celu osiągnięcia jakichś doraźnych politycznych korzyści, jest wysoce nie na miejscu. „Gazeta Wyborcza” zwykle w takich kontekstach używa słowa „haniebne”.

Bronisław Komorowski zapewniał, że pragnie być prezydentem wszystkich Polaków. To piękne słowa. Bardzo chciałbym, żeby tak się stało, ale po ostatnich wydarzeniach nie będzie to łatwe. Bo czy można z jednej strony hołubić Jaruzelskiego, z drugiej – być prezydentem również tych obywateli naszego kraju, których generał ze względów rasowych czy ideologicznych bezwzględnie tępił?

Zdecydowana większość Polaków chce żyć w wolnym i tolerancyjnym kraju, w którym przestrzegane są prawa człowieka i nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek formy rasizmu. Jak pan prezydent ma tę większość reprezentować, skoro zaprosił do siebie jako doradcę kogoś, kto zwalczał te wartości? W absurdalne wyjaśnienia, że generał jest wybitnym znawcą współczesnej Rosji i jego wiedza może być bardzo pomocna w przygotowaniach do wizyty prezydenta Miedwiediewa, nikt nie uwierzy.

Inaczej niż w przypadku Marszu Niepodległości udziałowi generała w posiedzeniu RBN nie towarzyszyły jakieś zmasowane protesty. Rodzi się więc pytanie, gdzie były wtedy nasze narodowe sumienia: „Gazety Wyborczej”? Gdzie wrażliwi, młodzi obrońcy praw człowieka z „Krytyki Politycznej”? Co się stało z ich moralnym obrzydzeniem?

Czyżby zaledwie w ciągu kilku dni całkowicie zmienili swoje zdanie na temat udziału w życiu publicznym osób, które mają jakieś powiązania z antysemityzmem? Gdzie się podziały ich gwizdki, chusty, pasiaki obozowe i transparenty? Czy nie przeszkadza im to, że prezydentowi doradza człowiek, który „wysyłał Żydów na Madagaskar”?

Jeśli rzeczywiście potępiają antysemityzm, a nie tylko używają go do politycznych rozgrywek, to liczę na to, że w kolejną rocznicę marca 1968 r. udadzą się pod willę generała Jaruzelskiego i go wygwiżdżą.

[srodtytul]11 listopada 2011[/srodtytul]

Niestety, coraz więcej przemawia za tym, że będziemy świadkami innego scenariusza. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby przyszłoroczne Święto Niepodległości zdominowały dwa wydarzenia. W Pałacu Namiestnikowskim prezydent Komorowski odznaczy generała Jaruzelskiego Orderem Orła Białego, a w uzasadnieniu podkreśli jego wkład w umacnianie polskości.

W tym samym czasie na Krakowskim Przedmieściu będą trwały walki policji z przeciwnikami Marszu Niepodległości. Dowodzeni przez redaktorów „Krytyki Politycznej” zamaskowani młodzi ludzie, rzucając kostką brukową i nazywając przeciwników „szczurami”, po raz kolejny zamanifestują swoje przywiązanie do tolerancji.

Następnego dnia na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” ukażą się dwa ważne teksty. W pierwszym redaktor Michnik będzie przypominał zasługi generała Jaruzelskiego i wychwalał obecnego prezydenta za podjęcie mądrej decyzji. W drugim jak co roku redaktor Blumsztajn nazwie Marsz Niepodległości „marszem hańby” i będzie stanowczo domagał się, by z polskiego życia publicznego zniknęli wszyscy ci, którzy kiedykolwiek mieli jakieś związki z antysemityzmem.

Nie muszę chyba dodawać, że oba teksty będą pełne patetycznych odwołań do uniwersalnych wartości.

Autor jest doktorem filozofii, adiunktem w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, zastępcą redaktora naczelnego „Przeglądu Filozoficznego„

Jak co roku 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy Marsz Niepodległości. Wydarzenie to nie wywołałoby zapewne większego zainteresowania, gdyby nie zorganizowane przez środowiska lewicowe protesty. Doprowadziły one do szeroko relacjonowanych przez media zamieszek. Lewica zarzucała uczestnikom marszu nawiązywanie do tradycji przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) i tym samym propagowanie antysemityzmu.

Niespełna dwa tygodnie później generał Wojciech Jaruzelski wziął udział w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Został zaproszony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w charakterze doradcy. Już wcześniej obecny prezydent wykonał wiele przyjaznych gestów w stosunku do generała: wiosną podwiózł go do Moskwy prezydenckim samolotem, a w sierpniu zaprosił do Zamku Królewskiego na uroczystość przejęcia insygniów najważniejszych polskich orderów.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?