Podstawową wadą finansowania partii z budżetu jest to, że rozleniwia ono polityków. Wystarczy, że raz na cztery lata dostaną się do parlamentu i już mają zagwarantowane ogromne sumy z naszych podatków.
Obywatel, który nie jest w stanie spłacić kredytu, idzie na bruk. Firma, która nie potrafi pozyskać funduszy na swoją działalność, bankrutuje. Nie ma zatem powodu, dla którego partie polityczne miałyby funkcjonować według innych reguł. Miarą ich skuteczności powinna być umiejętność pozyskiwania pieniędzy, a działacze partyjni, którzy się skarżą, że nie poradzą sobie w warunkach wolnego rynku, powinni być uznani za nieudaczników, dla których nie ma miejsca na scenie politycznej.
[srodtytul]„Breżniewizacja” polskiej polityki[/srodtytul]
Finansowanie partii z budżetu zostało uchwalone prawie dziesięć lat temu przez tych samych działaczy partyjnych, którzy do dziś stanowią większość elity politycznej. To najlepszy dowód na to, że subwencjonowanie partii z budżetu doprowadziło do „breżniewizacji” polskiej polityki, czyli stanu, w którym na rynku politycznym od lat funkcjonują ci sami ludzie, a konkurencja między partiami jest pozorna.
Jeśli nie zreformujemy tego patologicznego systemu, to na jakiekolwiek zmiany będziemy musieli czekać latami.