Czystki personalne w mediach publicznych zagrażają demokracji. Za fasadą poprawnego ustroju rośnie oligarchia partyjno-biznesowa niekontrolowana skutecznie ani przez parlament, ani prasę i telewizję. Konstytucyjne zwierzchnictwo narodu nad aparatem państwa staje się pozorne. Wyrażamy wolę obywatelską w wyborach, ale cóż z tego, skoro jest zdeformowana, ponieważ obywatele są źle poinformowani?
W Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich jakiś czas temu odbyła się debata pt. „Czy Polska stanie się krajem bez opozycyjnego dziennikarstwa?”. Mówili: Witold Gadowski, usunięty dyrektor TVP 1. Jacek Karnowski, usunięty redaktor naczelny „Wiadomości” TVP 1. Paweł Lisicki, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, rząd zamierza dopiero usunąć go ze stanowiska, aby zmienić skład redakcji i krytyczną linię gazety. Maciej Gdula z „Krytyki Politycznej” sceptycznej wobec rządu, lecz bezpiecznej, dopóki jest niszowa. Debatę prowadził Wiktor Świetlik.
Witold Gadowski powiedział, że nie uważa się za dziennikarza opozycyjnego, ale sprzeciwia pewnym zjawiskom. To najlepsza formuła dla naszego środowiska – nie tyle dziennikarstwo opozycyjne, ile czujne obywatelsko. Uwalnia nas z partyjniactwa. Ułatwia ustalenie minimum polskiej racji stanu. Czyje poglądy mieszczą się w minimum, tego nie wolno usuwać z obiegu publicznego niezależnie od sympatii partyjnych, ogłaszać oszołomem ani ignorować, jeżeli jest sprawny umysłem i warsztatem.
[srodtytul]Minimum racji stanu[/srodtytul]
Polska nie może wymierać. Państwo musi prowadzić politykę prorodzinną. Pokoleniowy egoizm i szyderstwa z konserwatyzmu obyczajowego uznajmy za szkodliwe, co nie wyklucza racjonalnej krytyki.