Artykuł abp. Józefa Michalika, odnosząc się do roli świeckich we współczesnym świecie, wywołuje ważną dyskusję o Kościele. Arcybiskup pośrednio przyznaje, że Kościół polski potrzebuje zmian, musi odnaleźć swoją tożsamość w szybko zmieniających się realiach. Jednocześnie jego diagnoza jest kontrowersyjna, wyraża nieufność wobec współczesności, promuje jeden model obecności chrześcijan w świecie. Przemilcza natomiast kluczową dla zmian w Kościele sprawę reform wewnętrznych, bez których nie wyjdzie on z kryzysu. Światoobraz zarysowany przez abp. Michalika oparty jest na resentymencie do współczesności.
Najdoskonalszym ze światów jest ten utracony, zdominowany przez katolicyzm, a innego nie możemy afirmować – zdaje się brzmieć puenta wywodu autora. Z diagnozy arcybiskupa wynika, że niebezpieczeństwo dla Kościoła czai się w liberalnym państwie i moralności. Tymczasem to liberalizm – wywołany przez autora w krytycznym cytacie z kard. Ryłki – pozwolił zbudować system tolerancji religijnej, o jakiej nie mogli marzyć politycy i przywódcy Kościołów w przeszłości. Pomimo wszystkich problemów związanych z tolerancją, ujawniających się raz po raz w aktach agresji wobec wierzących, kłopotach współżycia wyznawców różnych religii czy ostrych debatach ideowych, trzeba przyznać, że tylko w państwach liberalnych i demokratycznych nie wyklucza się żadnej z religii i daje jej względną ochronę. Wierzący w Europie znajdują się w sytuacji luksusowej. Katolicy w Iraku marzyliby o „wyrugowaniu chrześcijan”, na jakie narzeka się w świecie liberalnym. Trudność bycia chrześcijaninem w Europie jest taka sama jak bycie wyznawcą judaizmu czy buddyzmu, każdy może wyznawać swoją religię bez chowania się do podziemia. Oczywiście pojawiają się kwestie sporne, np. zakaz budowy meczetów w Szwajcarii, jakkolwiek nie oznacza to delegalizacji islamu w tym kraju.
[srodtytul]Otwarcie na innych[/srodtytul]
Abp Michalik odsłonił w swoim tekście „Augustyńskie ukąszenie” charakterystyczne dla większości polskich biskupów nadzieje na odbudowę Civitas Dei, w którym sfera operacji politycznych będzie świecka, natomiast kluczowe cele społeczne i moralne pozostaną już ściśle katolickie. Jednakże nie da się już odbudować świata na marzeniach św. Augustyna. Kościół może poszukiwać tylko konsensusu w wielości ideowej i kulturowej.
Problemem syndromu ukąszenia augustyńskiego jest ignorowanie faktu zmiany społecznej, odrzucenie różnorodności ideowej również wśród chrześcijan. Kilka tygodni temu miałem okazję odwiedzić Papieski Instytut Wschodni w Rzymie i rozmawiać przy kolacji z teologami z Europy i bliskiego Wschodu. Co ciekawe, jedyność prawdy zachodniej teologii nie jest w tym środowisku tak oczywista. Teologowie katoliccy z Instytutu Wschodniego przyznają, że wiele źródeł chrześcijańskiej tradycji znajduje się na Wschodzie, co pozwala im traktować spuściznę teologiczną Kościołów wschodnich z takim samym uznaniem prawdy. Trudno zatem utrzymywać, że prawda jest tylko w Kościele katolickim, nawet, a może przede wszystkim, w sensie teologicznym. Odejście od jednej koncepcji prawdy nie jest zatem tchórzostwem, ale aktem refleksji nad tym, co mówią i praktykują inni ludzie, z którymi przyszło nam żyć.