Polskie szkoły na Litwie - Michał Dworczyk

Ilu rodziców będzie chciało posyłać dzieci do polskich dziesięciolatek, wiedząc, że dwa lata przed maturą będą musiały zmienić szkołę na litewską? – zastanawia się Michał Dworczyk, członek Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Wspólnota Polska

Publikacja: 01.09.2011 00:39

Michał Dworczyk

Michał Dworczyk

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Rz: Minister oświaty Litwy przesłał Polakom – rodzicom uczniów szkół polskich – list, w którym przekonywał, że po wejściu w życie nowej ustawy oświatowej będzie tylko lepiej. Będzie?

Tak naprawdę efekty ustawy będą znane dopiero po kilku latach. W tej chwili możemy powiedzieć niewiele. Wiadomo, że zaczynają się dokształcać polscy nauczyciele, zwłaszcza ci starsi, bo będą musieli bardzo dobrze znać język litewski. Wiemy też, że problemy będą mieli ci uczniowie szkół polskojęzycznych, którzy będą zdawać maturę w 2013 r. Od tego bowiem roku egzamin z języka litewskiego będzie tak samo trudny jak w szkołach litewskich, a przez dwa lata młodzi Polacy mogą nie zdążyć uzupełnić wiedzy. Ponadto już można mieć pewność, że będą problemy z wprowadzeniem nauczania historii Litwy, geografii i wychowania obywatelskiego w języku litewskim. U wielu nauczycieli można w tej sprawie wyczuć daleko idący dystans.

Rodzice i uczniowie szykują protest, mówi się o strajku szkolnym, nawiązując do wydarzeń z Wrześni sprzed ponad 100 lat. Czy to naprawdę powtórka Wrześni?

Protestów już było sporo, a bardzo wielu ludzi jest zdeterminowanych. Gdy rozmawiam z działaczami polskimi z Wileńszczyzny widzę, że chcą uniknąć konfrontacji z władzami i eskalowania napięcia – ale pojawiają się głosy, że potrzebne są ostrzejsze działania. Bo wielu Polaków uważa, że Litwini są zdeterminowani i jeśli oni zaakceptują ustawę oświatową, litewskie władze zrobią kolejny krok i następne, aż do likwidacji polskiego szkolnictwa. Tymczasem właśnie dzięki temu szkolnictwu Polacy na Wileńszczyźnie przetrwali. Na Białorusi, kilkadziesiąt kilometrów od nich, choćby ze znajomością polskiego jest o wiele gorzej. A porównania historyczne narzucają się same, bo Polacy nie pierwszy raz walczą o przetrwanie. Tyle że z porównaniami trzeba być ostrożnym.

Właśnie dzięki szkolnictwu Polacy przetrwali na Wileńszczyźnie

Wiadomo, ile polskich szkół jest zagrożonych?

Na razie nie. Ale do lutego 2012 r. lokalne wydziały oświaty muszą zaproponować „optymalizację" szkół, która zostanie przeprowadzona od września tego roku. Największe zagrożenie polega na możliwości pozbawienia szkół dwóch ostatnich, przedmaturalnych klas. Jeśli w danej miejscowości nie ma tylu dzieci, by stworzyć z nich po dwie – litewską i polską – klasy 11. i 12. – wówczas pozostaną tylko klasy litewskie. W ten sposób część polskojęzycznych szkół z dwunastoletnich przekształci się w dziesięcioletnie. Ilu rodziców będzie chciało posyłać dzieci do polskich dziesięciolatek, wiedząc, iż dwa lata przed maturą będą musiały zmienić szkołę na litewską?

Czy polskie władze próbują coś zrobić w tej sprawie?

Jeśli tak, to są to działania starannie ukrywane przed opinią publiczną. Choć oczywiście dyplomacja nie lubi rozgłosu. Ale na pewno nie zrobiono tego, co zapowiadano. Nie powstał żaden program poszerzający opiekę nad polskojęzycznymi szkołami na Wileńszczyźnie, nie ma zapowiadanego wsparcia, nie ma projektów edukacyjnych. Choć niektóre organizacje pozarządowe takie projekty zgłaszały.

A co konkretnie można zrobić, niezależnie od starań o zmianę niekorzystnych dla Polaków przepisów?

Bardzo wiele. Można na przykład zorganizować program wymiany młodzieży, tak by każdy uczeń szkoły polskojęzycznej na Wileńszczyźnie mógł wyjechać do Polski. Chodzi o to, by uczniowie widzieli sens nauki, poza spełnieniem patriotycznego obowiązku. Można przekazywać uczniom polskojęzycznych szkół wyprawki. Ponad połowa z nich znajduje się na terenach wiejskich, pokołchozowych, gdzie panuje strukturalne bezrobocie i gdzie żyje wiele biednych dzieci. Można szerzej otworzyć dla litewskich Polaków polskie uczelnie, ale nie poprzez „drenowanie" Wileńszczyzny z polskiej młodzieży. Jest na przykład pomysł udzielania pomocy finansowej Polakom studiującym na Litwie i umożliwienia im spędzenia jednego roku studiów w Polsce. Generalnie chodzi o to, by szkoły polskojęzyczne na Litwie były atrakcyjne i by rodzice mieli przekonanie, że pomimo wszelkich trudności warto do nich posyłać swoje dzieci.

Rz: Minister oświaty Litwy przesłał Polakom – rodzicom uczniów szkół polskich – list, w którym przekonywał, że po wejściu w życie nowej ustawy oświatowej będzie tylko lepiej. Będzie?

Tak naprawdę efekty ustawy będą znane dopiero po kilku latach. W tej chwili możemy powiedzieć niewiele. Wiadomo, że zaczynają się dokształcać polscy nauczyciele, zwłaszcza ci starsi, bo będą musieli bardzo dobrze znać język litewski. Wiemy też, że problemy będą mieli ci uczniowie szkół polskojęzycznych, którzy będą zdawać maturę w 2013 r. Od tego bowiem roku egzamin z języka litewskiego będzie tak samo trudny jak w szkołach litewskich, a przez dwa lata młodzi Polacy mogą nie zdążyć uzupełnić wiedzy. Ponadto już można mieć pewność, że będą problemy z wprowadzeniem nauczania historii Litwy, geografii i wychowania obywatelskiego w języku litewskim. U wielu nauczycieli można w tej sprawie wyczuć daleko idący dystans.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?