Islamiści niszczą groby polskich żołnierzy - Zychowicz

Miejmy nadzieję, że minister Sikorski wykorzysta swoje znakomite kontakty w nowej Libii, aby zabezpieczyć tamtejszy polski cmentarz przed islamskimi fanatykami – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 05.03.2012 18:50

Piotr Zychowicz

Piotr Zychowicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

To, co wydarzyło się w Bengazi, budzi grozę. W samym centrum miasta – będącego kolebką rewolucji wymierzonej przeciwko Kaddafiemu – Libijczycy zdemolowali aliancki cmentarz wojenny. Wszystko nagrali na wideo i umieścili w Internecie. Na filmie widać, jak uzbrojeni w automaty Kałasznikowa mężczyźni krzyczą: "Niewierne psy!" i kopniakami rozbijają nagrobki. Następnie przystawiają drabinę do wysokiego krzyża i rozbijają go młotami.

W sumie zniszczyli około 150 nagrobków. W tym jeden należący do żołnierza żydowskiego (wyryta na kamieniu gwiazda Dawida wywołała szczególną agresję islamistów) oraz jeden należący do żołnierza polskiego. Na zdjęciu opublikowanym przez brytyjski "Guardian" można zobaczyć zdruzgotany nagrobek z Orłem Białym. Należał on do kaprala Józefa Władysława Jaroszewicza. Żołnierz urodził się w 1917 roku w Suchowoli, a poległ 25 stycznia 1942 na terenie obecnej Libii.

Polski krzyż w Tobruku

Islamiści mogą nie poprzestać na cmentarzu w Bengazi i zdemolować również inne podobne miejsca pamięci znajdujące się na terenie ich kraju.

400 kilometrów na wschód od Bengazi znajduje się zaś przepiękny polski cmentarz wojenny. Pochowano na nim 133 naszych żołnierzy poległych pod Tobrukiem. Groby trzech kolejnych Polaków znajdują się na pobliskiej brytyjskiej nekropolii w miejscowości Acroma. W sumie w Libii jest więc jeszcze 136 wojennych nagrobków z Orłem Białym.

Pochowani są tam w większości żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, która w drugiej połowie 1941 roku broniła Tobruku przeciwko Afrika Korps. Polscy żołnierze – wraz z innymi obrońcami twierdzy nazywani przez Niemców Szczurami Pustyni – wykazali się w tej bitwie wyjątkową odwagą i zaciętością. To właśnie oni przerwali pierścień oblężenia zaciskający się wokół Tobruku.

W styczniu 2005 roku oficjalną wizytę w Libii złożył ówczesny premier Marek Belka. Odwiedził też tobrucką nekropolię. Byłem w grupie dziennikarzy towarzyszącej szefowi rządu. Cmentarz ten wygląda podobnie jak cmentarz w Bengazi. Długie rzędy nagrobków z nazwiskami poległych oraz górujący nad nimi krzyż. Do tego patriotyczne napisy wyryte w kamieniu.

Cmentarz, niestety, znajduje się na odludziu, na położonej na południe od miasta pustyni. A przez to stanowi wyjątkowo łatwy cel dla islamistów. Choć nowe władze Libii potępiły incydent w Bengazi, nie można wykluczyć, że radykalne bojówki, które po upadku Kaddafiego poczynają sobie niezwykle śmiało, zechcą powtórzyć wybryk. Groby naszych bohaterów znalazły się więc w niebezpieczeństwie.

Islamiści w natarciu

Cała ta sprawa ukazuje paradoks, z jakim mamy do czynienia na Bliskim Wschodzie. W wyniku rewolucji upadają kolejne dyktatury, ale siłom, które je zastępują, daleko do demokratycznych standardów. Tak jest w Libii, ale i w sąsiednim Egipcie, gdzie pierwsze wolne wybory po ustąpieniu Hosniego Mubaraka wygrało Bractwo Muzułmańskie.

Również bojownicy, którzy na ulicach syryjskich miast walczą z siłami prezydenta Baszara Asada, często rekrutują się z organizacji skrajnych.

Przykład Libii jest jednak wyjątkowo drastyczny. Bo to właśnie Zachód doprowadził do upadku krwawego tyrana. Bez zaangażowania militarnego Brytyjczyków i Francuzów Kaddafi pewnie stłumiłby rebelię i do dziś terroryzował własny naród. Teraz libijscy islamiści "w akcie wdzięczności" wzięli się do demolowania alianckich nagrobków i niszczenia krzyży.

Proszę mnie dobrze zrozumieć. Bliskowschodni dyktatorzy byli paskudnymi facetami i dobrze, że ich czas dobiegł końca. Ich zniknięcie nie oznacza jednak – jak to można było wywnioskować z entuzjastycznych początkowo doniesień medialnych – że automatycznie w państwach arabskich zapanuje demokracja, wolność i dobrobyt. Sytuacja jest nieco bardziej złożona.

Kilka miesięcy temu Radosław Sikorski odwiedził Bengazi, gdzie spotkał się z przedstawicielami nowych libijskich władz. – Dziś cała Libia jest wolna i dlatego gratulujemy narodowi libijskiemu, że zaczyna pierwsze dni w wolnej Libii, bez dyktatury. Polska cieszy się tu dobrą reputacją i dla polskich firm będzie mnóstwo do roboty w odbudowywaniu Libii – mówił Sikorski.

Miejmy więc nadzieję, że nasz minister wykorzysta swoje znakomite kontakty w nowej Libii, aby zabezpieczyć tamtejszy polski cmentarz przed islamskimi fanatykami. Tak, aby nagrobek kaprala Jaroszewicza był ostatnim zbezczeszczonym polskim grobem w tym kraju.

To, co wydarzyło się w Bengazi, budzi grozę. W samym centrum miasta – będącego kolebką rewolucji wymierzonej przeciwko Kaddafiemu – Libijczycy zdemolowali aliancki cmentarz wojenny. Wszystko nagrali na wideo i umieścili w Internecie. Na filmie widać, jak uzbrojeni w automaty Kałasznikowa mężczyźni krzyczą: "Niewierne psy!" i kopniakami rozbijają nagrobki. Następnie przystawiają drabinę do wysokiego krzyża i rozbijają go młotami.

W sumie zniszczyli około 150 nagrobków. W tym jeden należący do żołnierza żydowskiego (wyryta na kamieniu gwiazda Dawida wywołała szczególną agresję islamistów) oraz jeden należący do żołnierza polskiego. Na zdjęciu opublikowanym przez brytyjski "Guardian" można zobaczyć zdruzgotany nagrobek z Orłem Białym. Należał on do kaprala Józefa Władysława Jaroszewicza. Żołnierz urodził się w 1917 roku w Suchowoli, a poległ 25 stycznia 1942 na terenie obecnej Libii.

Polski krzyż w Tobruku

Islamiści mogą nie poprzestać na cmentarzu w Bengazi i zdemolować również inne podobne miejsca pamięci znajdujące się na terenie ich kraju.

400 kilometrów na wschód od Bengazi znajduje się zaś przepiękny polski cmentarz wojenny. Pochowano na nim 133 naszych żołnierzy poległych pod Tobrukiem. Groby trzech kolejnych Polaków znajdują się na pobliskiej brytyjskiej nekropolii w miejscowości Acroma. W sumie w Libii jest więc jeszcze 136 wojennych nagrobków z Orłem Białym.

Pochowani są tam w większości żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, która w drugiej połowie 1941 roku broniła Tobruku przeciwko Afrika Korps. Polscy żołnierze – wraz z innymi obrońcami twierdzy nazywani przez Niemców Szczurami Pustyni – wykazali się w tej bitwie wyjątkową odwagą i zaciętością. To właśnie oni przerwali pierścień oblężenia zaciskający się wokół Tobruku.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?