To, co wydarzyło się w Bengazi, budzi grozę. W samym centrum miasta – będącego kolebką rewolucji wymierzonej przeciwko Kaddafiemu – Libijczycy zdemolowali aliancki cmentarz wojenny. Wszystko nagrali na wideo i umieścili w Internecie. Na filmie widać, jak uzbrojeni w automaty Kałasznikowa mężczyźni krzyczą: "Niewierne psy!" i kopniakami rozbijają nagrobki. Następnie przystawiają drabinę do wysokiego krzyża i rozbijają go młotami.
W sumie zniszczyli około 150 nagrobków. W tym jeden należący do żołnierza żydowskiego (wyryta na kamieniu gwiazda Dawida wywołała szczególną agresję islamistów) oraz jeden należący do żołnierza polskiego. Na zdjęciu opublikowanym przez brytyjski "Guardian" można zobaczyć zdruzgotany nagrobek z Orłem Białym. Należał on do kaprala Józefa Władysława Jaroszewicza. Żołnierz urodził się w 1917 roku w Suchowoli, a poległ 25 stycznia 1942 na terenie obecnej Libii.
Polski krzyż w Tobruku
Islamiści mogą nie poprzestać na cmentarzu w Bengazi i zdemolować również inne podobne miejsca pamięci znajdujące się na terenie ich kraju.
400 kilometrów na wschód od Bengazi znajduje się zaś przepiękny polski cmentarz wojenny. Pochowano na nim 133 naszych żołnierzy poległych pod Tobrukiem. Groby trzech kolejnych Polaków znajdują się na pobliskiej brytyjskiej nekropolii w miejscowości Acroma. W sumie w Libii jest więc jeszcze 136 wojennych nagrobków z Orłem Białym.
Pochowani są tam w większości żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, która w drugiej połowie 1941 roku broniła Tobruku przeciwko Afrika Korps. Polscy żołnierze – wraz z innymi obrońcami twierdzy nazywani przez Niemców Szczurami Pustyni – wykazali się w tej bitwie wyjątkową odwagą i zaciętością. To właśnie oni przerwali pierścień oblężenia zaciskający się wokół Tobruku.
W styczniu 2005 roku oficjalną wizytę w Libii złożył ówczesny premier Marek Belka. Odwiedził też tobrucką nekropolię. Byłem w grupie dziennikarzy towarzyszącej szefowi rządu. Cmentarz ten wygląda podobnie jak cmentarz w Bengazi. Długie rzędy nagrobków z nazwiskami poległych oraz górujący nad nimi krzyż. Do tego patriotyczne napisy wyryte w kamieniu.
Cmentarz, niestety, znajduje się na odludziu, na położonej na południe od miasta pustyni. A przez to stanowi wyjątkowo łatwy cel dla islamistów. Choć nowe władze Libii potępiły incydent w Bengazi, nie można wykluczyć, że radykalne bojówki, które po upadku Kaddafiego poczynają sobie niezwykle śmiało, zechcą powtórzyć wybryk. Groby naszych bohaterów znalazły się więc w niebezpieczeństwie.
Islamiści w natarciu
Cała ta sprawa ukazuje paradoks, z jakim mamy do czynienia na Bliskim Wschodzie. W wyniku rewolucji upadają kolejne dyktatury, ale siłom, które je zastępują, daleko do demokratycznych standardów. Tak jest w Libii, ale i w sąsiednim Egipcie, gdzie pierwsze wolne wybory po ustąpieniu Hosniego Mubaraka wygrało Bractwo Muzułmańskie.
Również bojownicy, którzy na ulicach syryjskich miast walczą z siłami prezydenta Baszara Asada, często rekrutują się z organizacji skrajnych.