Chodzi tylko o pieniądze

Swego czasu rząd uroczyście ogłosił, że najpierw będzie dyskutował o założeniach, a dopiero potem dobierał rozwiązania. Chwalebne. Ale przy okazji emerytur zupełnie pomijane - zauważa publicysta

Publikacja: 14.03.2012 18:51

Maciej Strzembosz

Maciej Strzembosz

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Red

Dyskusja o emeryturach robi się coraz ciekawsza. W odpowiedzi na postulat PSL, by kobiety rodzące dzieci mogły wcześniej iść na emeryturę, Platforma Obywatelska zaproponowała, by urodzenie dziecka skutkowało dopisaniem do kapitału emerytalnego dodatkowych 10 proc. PSL wycofało się z postulatu skracania kobietom czasu pracy za urodzenie dziecka, ale też nie przyjęło propozycji Platformy i zaproponowało, żeby do kapitału dopisywać konkretną sumę  między 10 a 20 tys. zł.

W tle tej dyskusji na rozważenie czekają jeszcze dwie propozycje: SLD  by decydował staż pracy, oraz PiS by wprowadzić emeryturę obywatelską równą dla wszystkich.

Jaki kapitał

Propozycja Platformy Obywatelskiej była wyjątkowo niefortunna. 10 proc. kapitału oznacza, że znacząco wyższą emeryturę uzyskuje się tylko wtedy, gdy jest się kimś dobrze opłacanym. Siłą rzeczy nagradzałoby to późne macierzyństwo. Statystycznie trzydziestolatki zarabiają lepiej niż dwudziestolatki, bo taka jest natura ludzkich karier. Bezrobotne i studentki na tej propozycji nie zyskiwały nic. Gdyby doszło do jej prezentacji w formie ustawy, PO skompromitowałaby się, a ustawa zapewne zostałaby odrzucona na gruncie konstytucyjnym.

Nowa propozycja PSL ma więcej sensu. Przede wszystkim premiuje wczesne macierzyństwo, co stwarza szansę na więcej dzieci. Mało która kobieta rodząca późno decyduje się na kolejne dzieci. W systemie kapitałowym im dłużej pracuje kapitał, tym lepiej, więc matka, która urodzi w wieku lat 25, będzie miała znacznie wyższy dodatek do emerytury od matki rodzącej w wieku 35 lat.

Problem w tym, że kij ma dwa końce i najwięcej zyskiwałyby na tym matki nastoletnie. Szesnastolatka, która urodzi jedno dziecko, przy zakładanej stopie zwrotu ok. 6 proc. rocznie dostałaby dodatek do emerytury równy mniej więcej temu co kobieta, która urodzi dwoje dzieci w wieku 26 i 27 lat, i znacznie wyższy od tego, jaki dostałaby kobieta rodząca troje dzieci między 35. a 38. rokiem życia.

Chyba że kapitał dopisywany w ten sposób wcale by nie rósł, tylko był traktowany jak kwota stała  dopisywana niejako na końcu pracy przez ZUS przy wyliczaniu emerytury. Wtedy z kolei kobiety rodzące wcześniej byłyby pokrzywdzone, bo rekompensata za utracone zarobki byłaby znacząco niższa. Po prostu kobieta rodząca dziecko później, z ustabilizowaną karierą, traci na tym mniej od kobiety, która karierę rozpoczyna później i z racji dzieci może jej poświęcić mniej czasu i energii.

Jak widać, niewielkie nawet zmiany w systemie skutkują zupełnie odmiennymi efektami. Czy nie było więc prościej najpierw ustalić, o co nam chodzi, a potem dopiero wymyślać rozwiązania?

Przypadkowa dyskusja

Dopisywanie kapitału do konta wzbudzi także emocje związane z tym, kto tym kapitałem będzie zarządzał. Czy tylko ZUS? Czy może też jakiś procent przejdzie do OFE? Na pewno pojawi się też postulat, by matki same o tym decydowały. Rząd sam sobie wyprodukuje kolejne kłopoty polityczno-lobbystyczne.

Swego czasu rząd uroczyście ogłosił, że najpierw będzie dyskutował o założeniach, a dopiero potem dobierał rozwiązania. Chwalebne. Ale przy okazji emerytur zupełnie pomijane. Zapewne dlatego, że tak naprawdę chodzi tylko o pieniądze, tj. oszczędności budżetu, a dyskusja o emeryturach kobiet rodzących dzieci przydarzyła się rządowi niejako przypadkiem.

W logice czysto pieniężnej najbardziej dewastująca dla rządu jest propozycja Leszka Millera uzależniająca prawo do przejścia na emeryturę od stażu pracy. Bo rząd staż pracy już nam wydłużył, obniżając wiek szkolny. Dzięki temu nasze dzieci wszystkie będą pracować o rok dłużej, bo rok wcześniej wejdą na rynek pracy. Bardzo kreatywne i potwierdzające tezę Jacka Żakowskiego, że rządzące Polską pokolenie 50-latków wyspecjalizowało się w okradaniu potomków.

Tak czy inaczej, Platforma musi unikać propozycji Millera jak diabeł święconej wody, co paradoksalnie wzmacnia w tej dyskusji pozycję Pawlaka.

A wracając do emerytur kobiet i macierzyństwa  najprostszym rozwiązaniem jest automatyczne dodawanie za każde urodzone dziecko konkretnej kwoty do emerytury, waloryzowanej tak samo jak minimalne emerytury. Wtedy wiek urodzenia dziecka nie ma żadnego znaczenia, a przekaz jest jasny od początku do końca i zgodny z interesem państwa: im więcej dzieci urodziłaś, tym większą będziesz miała emeryturę, niezależnie od stażu pracy i utraconych zarobków.

Autor jest producentem, reżyserem i scenarzystą

Dyskusja o emeryturach robi się coraz ciekawsza. W odpowiedzi na postulat PSL, by kobiety rodzące dzieci mogły wcześniej iść na emeryturę, Platforma Obywatelska zaproponowała, by urodzenie dziecka skutkowało dopisaniem do kapitału emerytalnego dodatkowych 10 proc. PSL wycofało się z postulatu skracania kobietom czasu pracy za urodzenie dziecka, ale też nie przyjęło propozycji Platformy i zaproponowało, żeby do kapitału dopisywać konkretną sumę  między 10 a 20 tys. zł.

W tle tej dyskusji na rozważenie czekają jeszcze dwie propozycje: SLD  by decydował staż pracy, oraz PiS by wprowadzić emeryturę obywatelską równą dla wszystkich.

Pozostało 87% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę