Za parawanem władzy

Casus Straussa-Kahna doskonale pokazuje, jak niegdysiejsze wścibstwo w sprawach obyczajowych zostało zastąpione superwyrozumiałością - zauważa publicysta

Publikacja: 27.05.2012 20:01

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Prokuratura w Lille uznała w zeszłym tygodniu Dominique'a Strauss-Kahna, byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, za podejrzanego o udział w gwałcie zbiorowym. Powodem są zeznania prostytutek, które uczestniczyły w jednym ze spotkań ze Straussem-Kahnem w Waszyngtonie. Według agencji prasowych co najmniej jedna z nich ujawniła, że doszło do czynności seksualnych, na które ona nie wyraziła zgody.

Sprawa zwana „aferą hotelu Carlton" została ujawniona w październiku ubiegłego roku, gdy policja zatrzymała w Belgii jednego z domniemanych szefów tej siatki, właściciela domów publicznych Dominique'a Alderweirelda. W trakcie śledztwa przesłuchiwane osoby podały nazwisko Straussa-Kahna jako jednego z uczestników „libertyńskich wieczorów" organizowanych przez siatkę stręczycieli z Lille. Wieczory odbywały się w Lille, Paryżu i Waszyngtonie.

Afera nie trafiła na pierwsze strony gazet, gdyż Dominique Strauss-Kahn od roku jest na uboczu życia publicznego. Przypomnijmy, 14 maja 2011 roku Strauss-Kahn został zatrzymany, a następnie aresztowany na nowojorskim lotnisku im. Johna F. Kennedy'ego w związku z zarzutem napaści seksualnej na hotelową pokojówkę Nafissatou Diallo. Ostatecznie zarzuty przeciwko niemu wycofano z powodu wątpliwości co do wiarygodności oskarżającej go kobiety, choć śledztwo potwierdziło, że do stosunku z pracownicą hotelu jednak doszło. Strauss-Kahn po paromiesięcznym areszcie w USA wrócił do Francji, gdzie czeka go jeszcze sprawa z pozwu cywilnego skierowanego do sądu przez Diallo.

O tym, że polityk ten może mieć skłonność do przemocy seksualnej, wskazuje także cywilne powództwo o próbę dokonania przez niego gwałtu w 2003 roku zgłoszone przez francuską dziennikarkę Tristane Banon. Strauss-Kahn twierdzi, że usiłował ją tylko pocałować, choć nie wyjaśnia, dlaczego to polityk w czasie wywiadu miałby całować reporterkę.

Pobłażliwość partii

Przeczytawszy te wszystkie ponure informacje, nie sposób się nad nimi nie zadumać. Przecież ten człowiek mógł zostać prezydentem Francji. Sukces Francois Hollande'a wskazuje, że Strauss-Kahn jako kandydat francuskiej lewicy miałby naprawdę spore szanse. Gdyby był ostrożniejszy i na czas walki o nominację prezydencką zawiesił zaspokajanie swoich seksualnych zachcianek, mógłby teraz wykorzystać prezydenturę do dalszych eksperymentów obyczajowych. I do ukrywania poprzednich ekscesów.

Idźmy jednak dalej, czy przed zatrzymaniem w Nowym Jorku jego partyjni koledzy nie mieli pojęcia, że w swoim libertynizmie Strauss-Kahn posuwa się coraz dalej - ku przemocy seksualnej? I dlaczego DSK był przekonany, że mimo gry o najwyższą stawkę może sobie wciąż pozwalać na uwodzenie pokojówek (według najmniej obciążającej wersji)? Jak to wszystko mogło się dziać w partii tak wyczulonej na prawa kobiet?

A przecież nominacja dla DSK była brana pod uwagę już w 2007 roku, tylko że wtedy dostała ją Segolene Royal.

W 2011 roku Strauss-Kahn był żelaznym kandydatem lewicy do Pałacu Elizejskiego. A skoro nikt nie protestował - choć plotki o „sposobach spędzania wolnego czasu" przez DSK krążyły w partii - to jak nazwać to pobłażanie?

Całkowita ochrona

Lewica w wypadku przestępstw seksualnych popełnianych przez na przykład księży często stawia znak równości - winny ma być nie tylko pojedynczy kapłan, ale i cała struktura kościelna. Okazuje się jednak, że środowisko polityków spod tego rygoryzmu moralnego jest wyłączone. Tylko czy argument o prawie do prywatności naprawdę wszystko wyjaśnia?

W XIX wieku wspólnota kontrolowała prywatne życie jednostki. Dziś poszliśmy w odwrotnym kierunku- zapanowało to przekonanie, że życie prywatne jest kwestią, której oceniać nie wolno, nawet jeśli się podejrzewa, że dochodzi do łamania prawa.

Gdy w 2003 roku doszło do molestowania Tristane Banon, jej matka odradziła jej wstępowanie na drogę sądową, gdyż obawiała się silnej pozycji ustosunkowanego polityka. Nasuwa się więc pytanie, w ilu jeszcze wypadkach Strauss-Kahn mógł tuszować podobne skargi za pomocą łapówek lub mediacji adwokatów.

Obrońcy mogą wskazywać, że Strauss-Kahn nie jest wyjątkiem. Nie tak dawno prasę obiegły informacje o słynnych bunga-bunga Silvia Berlusconiego. Z tym, że sex party włoskiego premiera były cechą końcowej fazy jego rządów i przyspieszyły tylko jego odejście. I mimo całej obleśności imprez u Berlusconiego zarzut przemocy seksualnej jednak u niego się nie pojawił.

Są tacy, którzy do dziś twierdzą, że za zatrzymaniem Straussa-Kahna kryły się intryga ludzi Nicolasa Sarkozy'ego i niechęć Amerykanów. Nawet jeśli tak było, to doprowadziło to tylko do utrącenia kandydatury człowieka, który przyzwyczaił się do łamania prawa i do bezkarności.

Casus Straussa-Kahna doskonale pokazuje, jak niegdysiejsze wścibstwo w sprawach obyczajowych zostało zastąpione superwyrozumiałością, która stała się wygodnym parawanem dla elit władzy i pieniądza.

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

Prokuratura w Lille uznała w zeszłym tygodniu Dominique'a Strauss-Kahna, byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, za podejrzanego o udział w gwałcie zbiorowym. Powodem są zeznania prostytutek, które uczestniczyły w jednym ze spotkań ze Straussem-Kahnem w Waszyngtonie. Według agencji prasowych co najmniej jedna z nich ujawniła, że doszło do czynności seksualnych, na które ona nie wyraziła zgody.

Sprawa zwana „aferą hotelu Carlton" została ujawniona w październiku ubiegłego roku, gdy policja zatrzymała w Belgii jednego z domniemanych szefów tej siatki, właściciela domów publicznych Dominique'a Alderweirelda. W trakcie śledztwa przesłuchiwane osoby podały nazwisko Straussa-Kahna jako jednego z uczestników „libertyńskich wieczorów" organizowanych przez siatkę stręczycieli z Lille. Wieczory odbywały się w Lille, Paryżu i Waszyngtonie.

Afera nie trafiła na pierwsze strony gazet, gdyż Dominique Strauss-Kahn od roku jest na uboczu życia publicznego. Przypomnijmy, 14 maja 2011 roku Strauss-Kahn został zatrzymany, a następnie aresztowany na nowojorskim lotnisku im. Johna F. Kennedy'ego w związku z zarzutem napaści seksualnej na hotelową pokojówkę Nafissatou Diallo. Ostatecznie zarzuty przeciwko niemu wycofano z powodu wątpliwości co do wiarygodności oskarżającej go kobiety, choć śledztwo potwierdziło, że do stosunku z pracownicą hotelu jednak doszło. Strauss-Kahn po paromiesięcznym areszcie w USA wrócił do Francji, gdzie czeka go jeszcze sprawa z pozwu cywilnego skierowanego do sądu przez Diallo.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?