Kleszcze na Kaczyńskiego

Prawo i Sprawiedliwość ma w końcu szansę, aby wyjść poza swój twardy smoleński elektorat. Tym bardziej że sprzyja mu słabość wszystkich innych partii - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 20.08.2012 20:19

Wojciech Wybranowski

Wojciech Wybranowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Polityczna jesień w tym roku rozpoczęła się wyjątkowo wcześnie, bo jeszcze przed końcem sejmowych wakacji, w przedostatnim tygodniu sierpnia. A wydarzenia ostatnich dni potwierdzają wcześniejsze przypuszczenia, że choć meteorolodzy zwiastują załamanie pogody, będzie bardzo gorąca, choć też i wyjątkowo burzliwa.

A na pewno szczególnie trudna dla premiera Donalda Tuska i rządzącej koalicji PO-PSL. Przede wszystkim dlatego, że - jak prognozują ekonomiści - szykuje się nam naprawdę poważny kryzys i załamanie gospodarcze, a jedyną receptą rządu, jak można wnioskować z jego dotychczasowych działań, jest podnoszenie podatków. Jeszcze w tym roku rząd będzie próbował przepchnąć - jak zapowiadał wcześniej - projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.

Jeden z najważniejszych zapisów projektu ministra Jacka Rostowskiego zakłada likwidację ulgi na Internet - zarówno stacjonarny, jak i mobilny. A to oznacza uderzenie w młode i aktywne środowiska internautów, dla których jeszcze w okresie 2007-2010 Platforma była partią pierwszego wyboru, a które - jak wskazują wyniki badań opinii publicznej - od 2011 r. powoli, ale systematycznie dryfuje w kierunku Prawa i Sprawiedliwości.

PO będzie chciała też ograniczyć tzw. uzysk, czyli ulgę podatkową dla dziennikarzy i artystów; osób wykonujących tzw. wolny zawód. A to w przeważającej większości kolejna grupa tradycyjnego elektoratu Platformy. Teraz może przyznać rację Pawłowi Kukizowi. - Byłem twardym żołnierzem Platformy, dziś uważam, że powinni złożyć władzę, bo się po prostu nie nadają, są skompromitowani i niesłowni - mówił muzyk w wywiadzie dla najnowszego tygodnika „Uważam Rze".

Drażnić wyborców

Na to wszystko nakładają się dwa czynniki. Pierwszy - może najmniej istotny, ale też nie bez znaczenia - to sytuacja w samej PO, gdzie w dalszych szeregach i konserwatywnej frakcji narasta niezadowolenie z poczynań rządu. Bardziej istotna jest fatalna atmosfera w samej koalicji - ludowcy w kuluarach zarzucają PO rozdmuchanie sprawy posad dla rodzin polityków PSL. Ale też i sam Tusk ma w ostatnim czasie wizerunkowe kłopoty - sprawa Amber Gold i związku z nią syna premiera Michała Tuska musiała wpłynąć na obniżenie poziomu społecznego zaufania wobec premiera.

Nieoczekiwanie jednak premier zyskał kolejnego sojusznika. To Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Partia teoretycznie marginalna (bo mająca niewielkie poparcie elektoratu i tracąca ostatnio posłów), ale w obecnej sytuacji politycznej mogąca liczyć na obecność w największych mediach. Dlaczego? Otóż w rozmowie z „Gazetą Wyborczą" wiceprezes SP eurodeputowany Jacek Kurski stwierdził właśnie, że Jarosława Kaczyńskiego „trzeba wziąć w kleszcze". Znamienny jest nie tylko fakt, że polityk partii chcącej uchodzić za konserwatywną, ba, nawet narodową, zapowiada wojnę z PiS, ale też, że robi to na łamach lewicowego dziennika, który dla prawicowego elektoratu jest głównym „wrogiem publicznym".

Trudno się oprzeć wrażeniu, że ziobryści wchodzą w buty ugrupowania Polska Jest Najważniejsza. Wszak nie kto inny jak Joanna Kluzik-Rostkowska niedługo przed tym, jak zmieniła polityczne barwy, przechodząc z PJN do PO, wezwała, by „otoczyć PiS kordonem sanitarnym". Jak ta taktyka skończyła się dla jej partii, widzieli wszyscy obserwatorzy życia publicznego. Dziś PJN w praktyce nie istnieje.

Liderzy Solidarnej Polski nie mogą tego nie pamiętać, a jednak zdecydowali się ostro zaatakować Jarosława Kaczyńskiego. Skąd taka desperacja? Niedawno „Rzeczpospolita" ujawniła, że ziobryści mają poważny problem z rozpoznawalnością wśród wyborców. Z naszych informacji wynika, że liderzy partii Ziobry uznali, iż jedynym sposobem na utrwalenie się w świadomości społecznej są wyraziste deklaracje.

Jaki efekt może przynieść taka strategia? Na krótką metę być może zadziała. Ziobryści, podobnie jak wszyscy, którzy atakują PiS, będą teraz zapraszani do największych mediów. Partii uda się więc zaistnieć. Sęk w tym, że zaistnieje w mediach, które w oczach wyborców prawicy są niewiarygodne. Ponadto będą głosić tezy, które drażnią prawicowych wyborców, tradycyjnie wiernych Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Odgrzewane kotlety

Można się spodziewać, że będą to czynić wspólnie z Platformą Obywatelską oraz jej sojusznikami, bo zawsze, kiedy obecny rząd miał poważniejsze kłopoty, pojawiały się ataki na prawicową opozycję, czy to ze strony polityków PO, czy to związanych z nią mediów. Także i teraz można już dostrzec, że po tygodniach milczenia, gdy na łamach lewicowych i liberalnych gazet i tygodników praktycznie nie można było znaleźć informacji o PiS, nagle zainteresowanie partią Kaczyńskiego wzrosło. Przy okazji wizyty Cyryla I pojawiły się sugestie o tym, że Kościół idzie na wojnę z Prawem i Sprawiedliwością. Głos zabrał natychmiast reanimowany na tę okoliczność były szef LPR Roman Giertych, a obecnie wierny sojusznik PO. Oznajmił w rozmowie z tygodnikiem „Wprost": „Szczekający piesek pisowski, który szarpał za nogawkę polski Kościół i trzymał, żeby noga nie poszła za bardzo na wschód, został z kawałkiem szmaty w zębach. To jest początek końca PiS".

Słowa Giertycha to raczej polityczne chciejstwo niż realna ocena sytuacji. PiS może liczyć wciąż na potężne wsparcie w kościelnych „dołach" i w środowisku Radia Maryja, tym bardziej że nie mają one wielkiego wyboru - partia Kaczyńskiego wciąż jest jedyną w Polsce poważną siłą deklarującą, że chce bronić pozycji Kościoła i praw ludzi wierzących.

Czy wzięcie PiS „w kleszcze", jak mówił Jacek Kurski, czyli wspólne ataki SP, PO i bliskich rządowi mediów, może zaszkodzić PiS? Wiele wskazuje na to, że nie. Informacja „Newsweeka" o tym, że Kaczyński jest chroniony przez byłych żołnierzy GROM, to odgrzewane kotlety. Informacje na ten temat ujawniono, gdy doszło do zamachu na działaczy PiS w Łodzi.

Podobnie wrażenia nie zrobią na prawicowym elektoracie medialne ataki sugerujące, iż za pieniądze publiczne Kaczyński robił biznesowe imperium, bo sprawa jest doskonale znana, wiele razy opisywana i trudno zrozumieć, co skandalicznego w niej chciałby dostrzec tygodnik Tomasza Lisa. Po tego typu tekstach elektorat prawicowy może się tylko zbliżyć do „zaszczuwanego przez media" Kaczyńskiego.

Dobrze sprzedać

Prawo i Sprawiedliwość ma więc wszelkie dane, aby się skutecznie obronić. Tym bardziej że mimo trwającej wciąż frakcyjnej wojny w partii PiS podobno jest dobrze przygotowane do jesiennej ofensywy. „Rzeczpospolita" już informowała, że jesienią Zespół Smoleński zostanie przesunięty do drugiej linii, mniej będzie w mediach Antoniego Macierewicza, którego radykalne wystąpienia dotąd dawały prorządowym mediom okazję do przysłonięcia rządowych wpadek.

Ponadto posłowie Beata Szydło i Przemysław Wipler przygotowali pakiet pomysłów gospodarczych, za pomocą których - o ile uda im się je dobrze „sprzedać" - partia chciałaby poszerzyć elektorat PiS ponad tradycyjny „smoleński" trzon.

Partii udało się też - co widać na przykładzie afery Amber Gold - poskromić samego Kaczyńskiego. Lider PiS tym razem powstrzymał się od personalnych ataków pod adresem premiera i jego syna. Czołowi politycy PiS w tej sprawie dotąd nie zabierali głosu, co odebrało rządowym piarowcom możliwość szermowania argumentem, że „to walka polityczna, a nie afera gospodarcza". Dopiero w poniedziałek PiS zapowiedziało złożenie wniosku o komisję śledczą w tej sprawie i zrobiło to po tym, gdy podobne wnioski zapowiedziały niezależnie od siebie SLD i Solidarna Polska.

Jesienna ofensywa ma wedle rachub PiS doprowadzić do wcześniejszych wyborów. Trudno przypuszczać, że ten cel uda się osiągnąć, ale niewykluczone jest wzmocnienie pozycji PiS.

Prawo i Sprawiedliwość ma na to ogromną szansę. PO i PSL jak nigdy dotąd kojarzą się dziś z nepotyzmem i aferami, SLD i Ruch Palikota nie mają pomysłu na swoją obecność w polityce, a jedyny potencjalny konkurent PiS do „rządu dusz" na prawicy zaczyna właśnie się kompromitować, atakując Jarosława Kaczyńskiego jednym głosem z proplatformerskimi mediami.

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne