Światowy rząd gospodarczy

Jeżeli światowy regulator nie powstanie, postępowała będzie degeneracja światowego systemu gospodarczego o trudnych do przewidzenia skutkach – pisze ekonomista

Publikacja: 04.12.2012 18:20

Maciej Bałtowski

Maciej Bałtowski

Foto: Agencja Gazeta

Red

Opublikowany w „Uważam Rze" (nr 45 z 5 listopada) „List do polskich polityków" Macieja Stańczuka i Wiesława Walendziaka uważam za jeden z najważniejszych tekstów publicystyki polityczno-gospodarczej ostatnich lat. Autorzy podnoszą bowiem kwestie o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości Polski i piszą otwartym tekstem o sprawach trudnych, chętnie przemilczanych czy spychanych przez polityków na dalszy plan. Piszą o sensowności i niezbędności pogłębienia integracji europejskiej, zarówno w obszarze polityki, jak i gospodarki. Postulują konieczność szybkiego przygotowania gospodarki polskiej do przyjęcia euro, wymieniają konkretne obszary dotychczasowych kompetencji państwa, które powinny być przekazane władzy unijnej.

Trzeba przekonać wyborców w krajach demokracji parlamentarnej, że suwerenność polityczną i gospodarczą warto poświęcić w imię dobrobytu

W „Uważam Rze" krytyczną polemikę z tezami Stańczuka i Walendziaka podjął poseł Jarosław Sellin, który w miejsce pogłębienia integracji proponuje „kilka kroków wstecz". Sellin chce Unii „jedynie wspólnoty interesów gospodarczych", bez żadnej wspólnoty politycznej. Uważa Unię Europejską za projekt głównie ideologiczny, a w działalności administracji brukselskiej widzi przejawy lewicowej inżynierii społecznej.

Do interesującej i ważnej wymiany poglądów prawicowych publicystów i polityków chciałbym dodać dwa elementy – pogłębić diagnozę leżącą u podstaw radykalnych sformułowań Stańczuka i Walendziaka oraz pokazać, że z ekonomicznego punktu widzenia postulaty obu tych autorów – pozornie daleko idące – to w gruncie rzeczy plan minimum. Że utrata przez Polskę części suwerenności gospodarczej, a w konsekwencji także politycznej, ma charakter imperatywny, nie ma po prostu obecnie żadnego innego, rozsądnego rozwiązania. Najpierw jednak dwie istotne, jak sądzę, uwagi do tekstu J. Sellina.

Po pierwsze, Sellina postulat powrotu do źródeł, do „Europy Ojczyzn", do poglądów ojców założycieli EWG, jest mrzonką, bo tamtej rzeczywistości sprzed 60 lat już po prostu nie ma. Globalizacja i internet, masowa konsumpcja, nowy układ sił na świecie, globalne rynki finansowe i transnarodowe korporacje, laicyzacja Europy Zachodniej i latynizacja Stanów Zjednoczonych to tylko niektóre przejawy i elementy zmiany cywilizacyjnej, jaka nastąpiła w ostatnim półwieczu. Recepty ze starego świata mają dzisiaj wartość jedynie historyczną.

Po drugie, jako niepoprawne marzenie prawicowego konserwatysty, wynikające z postrzegania rzeczywistości w sposób tradycyjny, XX-wieczny, należy traktować stwierdzenia J. Sellina o sensowności Europy zintegrowanej gospodarczo („jak najwięcej wspólnego rynku, wolnego przepływu osób, kapitału, usług, know-how"), ale nie politycznie i ideowo („jak najmniej integracji na poziomie wartości"). Nie da się dziś, przy istnieniu globalnych rynków towarów i kapitału rozdzielić sfery politycznej od ekonomicznej, tak jak przy istnieniu internetu oraz wolnego przepływu osób i idei nie da się utrzymać przeszłych odrębności narodowych na poziomie wartości.

Świat się zmienia

Po II wojnie światowej, po wcześniejszych doświadczeniach Wielkiego Kryzysu, na teoretycznej podstawie ekonomii keynesowskiej, a także niemieckiej ekonomii ordoliberalnej, w krajach świata zachodniego ukształtował się ład społeczno-gospodarczy, który zapewnił tym krajom długotrwały wzrost gospodarczy i stabilność społeczną, a społeczeństwom po kilkudziesięciu latach przyniósł powszechny dobrobyt („Złoty Wiek kapitalizmu"). W obszarze polityki ład ten opierał się na systemie demokracji parlamentarnej, a w obszarze gospodarki jego istotą była konstatacja, że wolny, pozbawiony zupełnie regulacji rynek jest zawodny (market failure), ma naturalne skłonności do degeneracji, głównie w postaci monopolizacji i negatywnych efektów zewnętrznych. Ale jednocześnie, że rozsądna polityka gospodarcza, właściwe oddziaływanie państwa na gospodarkę, potrafi te zawodności korygować, a nawet eliminować. Tego rodzaju korygująca polityka gospodarcza miała charakter endogeniczny i stosunkowo niezależny w ramach układu instytucjonalnego, w tym legislacji, poszczególnych krajów (państw narodowych). Jej głównymi adresatami były rynki wewnętrzne i przedsiębiorstwa działające na terenie kraju, co istotnie zwiększało egzekutywę regulacji wprowadzanych przez państwo.

W połowie latach 70. ubiegłego wieku w gospodarce światowej rozpoczął się ciąg znaczących przeobrażeń, które istotnie naruszyły istniejący wcześniej ład i które były zapowiedzią znacznie dalej idących zmian, obserwowanych w bieżącym stuleciu. Dokonał się rozpad światowego systemu finansowego bazującego na układzie z Bretton Woods z 1946 r., rozpoczął się przewrót technologiczny, co stworzyło pole do gwałtownego rozwoju nowych produktów (głównie w obszarze elektroniki i informatyki) oraz nowych usług (głównie w obszarze łączności), drastycznie wzrosły ceny surowców energetycznych, pojawiło się zjawisko inflacji i szybko rosło zadłużenie większości państw narodowych.

W ostatnich 10-12 latach te zmiany pogłębiły się na tyle, że można mówić o nowym stadium cywilizacyjnym, którego zasadniczą cechą jest informatyzacja i dominująca rola informacji, zarówno jako czynnika, jak i produktu współczesnej gospodarki. Niebywałe ułatwienie przepływu informacji i dostępu do informacji dla miliardów mieszkańców naszej planety, wywołało proces głębokich przemian we wszystkich obszarach ludzkiej egzystencji i aktywności. W sferze gospodarki mamy do czynienia przede wszystkim z wszechogarniającą globalizacją, której synonimami stały się korporacje globalne oraz globalne rynki finansowe. Te pierwsze wykreowały w sposób zamierzony określone potrzeby i nawyki konsumpcyjne w skali globalnej, a potem zdominowały krajowe gospodarki większości państw, przede wszystkim w sektorze finansowym oraz w przemyśle i handlu. Te drugie stały się punktem odniesienia działań poszczególnych rządów w najważniejszym obecnie obszarze polityki gospodarczej, tj. w polityce pieniężnej. Bowiem jedynie one we współczesnym świecie są w stanie dostarczać zadłużonym państwom narodowym podstawowego „produktu", niezbędnego do prowadzenia jakiejkolwiek polityki gospodarczej, tj. kapitału finansującego dług publiczny.

W konsekwencji zakres i sposób oddziaływania państwa na gospodarkę jest jakby „uzgadniany" z owym globalnym otoczeniem. Słusznie zauważa amerykański ekonomista I. Bremmer, że główna oś polityki gospodarczej we współczesnych systemach gospodarczych przebiega pomiędzy państwami a globalnym otoczeniem (uczestnikami rynku globalnego), a nie – jak to było w modelu tradycyjnym – między państwami a uczestnikami rynku wewnętrznego.

Ten bardzo skrótowo zarysowany obraz przemian gospodarczych ostatnich lat prowadzi do wniosku, że w obszarze oddziaływania państw narodowych na gospodarkę pojawiła się dramatyczna luka instytucjonalna. Rynki są dalej zawodne, ale zawodności globalnych rynków przejawiają się w skali globalnej, a jednocześnie w tej skali nie działa korygująca regulacja polityki gospodarczej szczebla narodowego. Inaczej mówiąc, sfery potencjalnych i niezbędnych regulacji ze strony państw narodowych (a jeszcze bardziej sfery faktycznej egzekutywy państw) nie pokrywają się ze sferami działania rynków globalnych, które dodatkowo są jakby zamocowane „w chmurze", nie podlegającej żadnej kontroli i nadzorowi instytucjonalnemu w tradycyjnym rozumieniu. Natomiast negatywne skutki wynaturzeń nieregulowanych rynków globalnych przejawiają się, co ważne, wewnątrz państw narodowych.

Współczesna polityka gospodarcza na szczeblu państw narodowych jest zatem uwikłana w sytuację bez wyjścia i to na dwóch wzajemnie pogłębiających się płaszczyznach. Z jednej strony jest ubezwłasnowolniona. Musi orientować się na globalne otoczenie i tam – a nie wewnątrz krajowego systemu gospodarczego – znajduje kryteria oceny swoich działań. W tym sensie nie jest w stanie działać w pełni w interesie społeczeństwa, które w wyniku procesów demokratycznych nadało władzy państwowej mandat do jej prowadzenia.

Ale z drugiej strony, polityka gospodarcza – nawet w tych oderwanych od legitymizacji społecznej działaniach – jest zupełnie nieskuteczna. Nie posiada bowiem możliwości zwalczania czy choć korygowania zawodności rynków globalnych, zarówno dotyczących monopolizacji, jak i negatywnych efektów zewnętrznych.

Światowy rząd gospodarczy

W tej sytuacji jedyną realną (tzn. nie wymagającą odwrócenia trendów zmian cywilizacyjnych) możliwością dopasowania korygującego oddziaływania regulatorów administracyjnych do zakresu funkcjonowania zawodnych rynków, co jest warunkiem utrzymania długookresowej stabilności światowego systemu gospodarczego, jest stworzenie regulatora globalnego, a w perspektywie – gospodarczego rządu światowego. Wymagałoby to oczywiście przeniesienie znacznej części tradycyjnych uprawnień władczych państw narodowych (polityki gospodarczej) na poziom globalny.

Największą przeszkodą w realizacji tego rozwiązania wydaje się bariera psychospołeczna. W krajach demokracji parlamentarnej trzeba byłoby przekonać wyborców, że suwerenność polityczną i gospodarczą można i warto poświęcić w imię szansy dobrobytu i stabilnego rozwoju, a klasę polityczną – że zarządzanie globalnym systemem gospodarczym może być równie dobrym polem dla realizacji aspiracji politycznych, jak zarządzanie gospodarką narodową, choć odmiennej niż współcześnie natury.

Przy czym możliwe są tu przejściowe rozwiązania cząstkowe. Poszczególne instrumenty regulacyjne można przenosić z poziomu państw narodowych na poziom unijny, a potem globalny stopniowo, krok po kroku, oswajając w ten sposób aktorów i odbiorców całego przedsięwzięcia z istotą zachodzących zmian. W pierwszej kolejności powinny to być regulacje dotyczące właśnie żywiołowego oddziaływania rynków finansowych oraz ekspansywnej polityki globalnych korporacji, a więc kwestie, które tylko w niewielkim stopniu naruszają suwerenność narodową.

I tu wracam do tekstu Stańczuka i Walendziaka, dla których główną przesłanką przekazania istotnych uprawnień polityki gospodarczej ze szczebla narodowego na ponadnarodowy są względy polskiej racji stanu, czy też, jak piszą – „wartości i zdrowy rozsądek". One są ważne, ale z powyższej analizy wynika coś więcej. Konieczność tego przekazania determinują – można powiedzieć – prawa obiektywne, taki a nie inny, niezależny od nas kierunek rozwoju gospodarki światowej. Jeżeli światowy regulator gospodarczy nie powstanie, to wszystkie gospodarki narodowe będą oddane na pastwę globalnych rynków i korporacji, będzie postępowała degeneracja światowego systemu gospodarczego o trudnych do przewidzenia skutkach. I właśnie takie kraje, jak Polska, mniejsze, aspirujące do dobrobytu, byłyby zapewne głównymi ofiarami takiego stanu rzeczy.

Autor jest profesorem ekonomii w UMCS w Lublinie.

Opublikowany w „Uważam Rze" (nr 45 z 5 listopada) „List do polskich polityków" Macieja Stańczuka i Wiesława Walendziaka uważam za jeden z najważniejszych tekstów publicystyki polityczno-gospodarczej ostatnich lat. Autorzy podnoszą bowiem kwestie o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości Polski i piszą otwartym tekstem o sprawach trudnych, chętnie przemilczanych czy spychanych przez polityków na dalszy plan. Piszą o sensowności i niezbędności pogłębienia integracji europejskiej, zarówno w obszarze polityki, jak i gospodarki. Postulują konieczność szybkiego przygotowania gospodarki polskiej do przyjęcia euro, wymieniają konkretne obszary dotychczasowych kompetencji państwa, które powinny być przekazane władzy unijnej.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?