Partia ludowców w budowie

Jeśli Januszowi Piechocińskiemu udałoby się zmienić wizerunek swojego ugrupowania, mogłoby ono zagrozić zarówno PiS, jak i Platformie – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 07.12.2012 19:02

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Wypowiedź Janusza Piechocińskiego, że PSL nie poprze wniosku PO o Trybunał Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, to sygnał, jak będzie się teraz układać współpraca w rządzącej koalicji.

W centrum uwagi

Wielu komentatorów przekonuje, że zmuszenie nowego szefa ludowców przez Donalda Tuska do wejścia do rządu i objęcia fotela ministra gospodarki było porażką tego pierwszego. Piechociński będzie więc czuł się zmuszony, aby takiej opinii zaprzeczać, a więc będzie ostro stawiać się Tuskowi.

Tyle tylko, że lider PSL nie przegrał. Jest zbyt doświadczonym politykiem, by nie wiedzieć, że premier nie zgodzi się na to, by szef partii koalicyjnej pozostał poza rządem. Wiedząc, jak Tusk dba o to, by jego rząd sprawiał wrażenie, że panuje w nim jedność, musiał od początku zdawać sobie sprawę, że zostanie zmuszony do objęcia fotela po Pawlaku.

Mimo to próbował ugrać jak najwięcej zarówno w rozgrywce koalicyjnej, jak i przed wyborcami. To drugie chyba mu się udało, bo w badaniu Homo Homini dla Wirtualnej Polski już w tym tygodniu odnotowano poprawę notowań ludowców o trzy punkty procentowe.

Skoro jednak spora część opinii publicznej uznała, że rozgrywkę z Tuskiem Piechociński przegrał, lider ludowców również w koalicji będzie musiał powalczyć o swoją podmiotowość. Już Pawlak prowadził niezwykle irytującą Platformę grę, dystansując się od wielu reform rządu (tak było m.in. z podniesieniem wieku emerytalnego), permanentnie bawiąc się w podchody, które miały pokazać, że to PO jest winna wszystkiemu złemu, a PSL zabiega o interesy ludzi i rozmiękcza działania głównej partii rządzącej.

Tusk musiał te działania akceptować, bo dzięki nim ludowcy mogli odróżniać się od partii rządzącej, co pozwalało im przetrwać. A warto przypomnieć, że Piechociński atakował Pawlaka za to, że za mało jeszcze podgryza Tuska, a szczególnie za to, że zbyt rzadko występuje w mediach i nie chwali się wystarczająco osiągnięciami ludowców.

Z pewnością będzie w tej kwestii konsekwentny i tak długo, jak to tylko możliwe, będzie próbował, zasiadając w rządzie, równocześnie odcinać się od działań gabinetu Tuska. – Wewnątrz rządu, wewnątrz koalicji ci, którzy myślą, że będą ogrywać drugiego, popełniają fundamentalny błąd – mówił we wtorek w Radiu RMF nowy prezes PSL. Ale dopytywany, kto kogo ogrywa, w charakterystycznym dla siebie stylu nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi.

Zaproszenie na grilla

Nowy lider nie zamierza rezygnować z walki o sprawy, które dzielą koalicję – takie jak reorganizacja sądów, najpewniej będzie sprzeciwiać się również wprowadzeniu na wsi pełnej rachunkowości, o której rok temu w expose mówił Donald Tusk. Poważne konsekwencje dla losów koalicji może mieć także wysokość unijnych dotacji na rolnictwo, które uda się wynegocjować w budżecie na lata 2014–2020.

Dla Tuska współpraca z Piechocińskim będzie też wyzwaniem ze względu na sytuację w samej Platformie. Premier nie może być w 100 procentach pewien głosów swoich posłów w sprawach światopoglądowych. Przebieg głosowań w tych kwestiach w Sejmie jest nieprzewidywalny ze względu na to, że znaczna większość PSL głosuje w nich tak jak prawica oraz konserwatywne skrzydło Platformy. Sam Piechociński dwukrotnie głosował przeciw odrzuceniu przez Sejm ustawy zabraniającej aborcji z powodów eugenicznych, zarówno wtedy, gdy Sejm decydował, czy odrzuci ją w pierwszym czytaniu, jak też i po pracach w komisji. Trudno więc przewidzieć – na przykład – jakie będą losy ustawy ratyfikującej kontrowersyjną konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet.

Decyzja o niepopieraniu przez PSL wniosku o Trybunał Stanu dla Ziobry i Kaczyńskiego również nakłada się na podziały w PO. Spośród ponad 200 posłów Platformy pod wnioskiem podpisało się tylko kilkudziesięciu, więc by uniknąć kompromitacji i zebrać wymagane 115 podpisów, szefowie Klubu PO musieli się podeprzeć około 40 posłami Ruchu Palikota i ponad 20 SLD. Ani PSL, ani prawa część Platformy nie chce uczestniczyć w grillowaniu Kaczyńskiego takimi metodami.

Sprzeciw Piechocińskiego wobec zaproszenia do tego grillowania to jednak coś więcej niż chęć ostudzenia politycznych emocji, o czym mówi sam nowy szef PSL. To również sygnał wysłany do Jarosława Kaczyńskiego – nie chcemy z wami wojny. Dla PiS to sygnał bardzo ważny, ponieważ ludowcy to obecnie jedyny możliwy koalicjant dla prawicowej opozycji, a włączenie się PSL w akcję przeciw Kaczyńskiemu spaliłoby mosty umożliwiające takie porozumienie w przyszłości. Można się spodziewać, że neutralnością w sporze Platformy z PiS Piechociński będzie grać również w sprawach wewnętrznych koalicji, choćby strasząc porozumieniem w różnych sprawach z szefem PiS.

Wzrost napięcia

Ale dla losów koalicji może być ważne również to, w jaki sposób Piechociński chce swoją partię zmieniać. Otoczenie się młodymi działaczami, którzy nie kojarzą się z chłopstwem, lecz raczej są nowoczesnymi technokratami, wskazuje, że Piechociński myśli o budowie poważnej siły centroprawicowej. Może chcieć zerwać z branżowością PSL i zmienić ją w partię ludową w zachodnim stylu. Piechociński z pewnością zdaje sobie sprawę, że istnieje część wyborców po prawej stronie, którzy nie chcą zagłosować ani na PiS, ani na PO. Nowy PSL mógłby być dla nich alternatywą. W efekcie ludowcy mogliby zagospodarować wszystkich rozczarowanych, których nie udało się przejąć ani PJN, ani Solidarnej Polsce. Krążące po Sejmie plotki o tym, że liderzy SP i PJN wraz z PSL utworzą wspólną listę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, przestają więc brzmieć całkowicie bezsensownie.

Jeśli Januszowi Piechocińskiemu udałoby się przebudować swoje ugrupowanie, mogłoby ono zagrozić zarówno PiS, jak i Platformie. A skutkiem byłby wzrost napięcia między koalicjantami.

 

 

Wypowiedź Janusza Piechocińskiego, że PSL nie poprze wniosku PO o Trybunał Stanu dla Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, to sygnał, jak będzie się teraz układać współpraca w rządzącej koalicji.

W centrum uwagi

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?