Uciec przed zapaścią

Wszystkie opinie mówiące o systemie emerytalnym, stabilności budżetu, sile głosu w UE są wtórne. Decydujące są bowiem inne czynniki: ilość i struktura ludności w Polsce – twierdzi prezes Fundacji Republikańskiej

Publikacja: 19.12.2012 18:42

Uciec przed zapaścią

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Red

Od 1989 roku utrzymuje się w Polsce okres depresji urodzeniowej. Po krótkim okresie związanym z wejściem roczników wyżu demograficznego czeka nas demograficzna równia pochyła. Jej efektem będzie radykalna zmiana społeczna: starzenie się i spadek dzietności, a w efekcie rozpad systemu opieki zdrowotnej i emerytalnego, który tych zmian nie uniesie, oraz radykalne zmniejszenie się wpływów do budżetu państwa.

Sens polityki prorodzinnej

Uczestnicy dyskusji na temat wyzwań demograficznych, przed którymi stoi Polska, zgadzają się co do jednego: jest źle i będzie tylko gorzej. Ale w tej dyskusji uważnemu odbiorcy umknąć może odpowiedź na kluczowe pytanie: dlaczego w ogóle państwo powinno prowadzić politykę prorodzinną? Z jednej strony dyskusja rzadko kiedy wykracza poza argumenty porównawcze (z krajami wysoko rozwiniętymi podawanymi jako przykład niedościgniony i z krajami podobnymi do naszego jako wzorami mniej lub bardziej skutecznych rozwiązań). Z drugiej zaś w większości sprowadzana jest do kwestii rozmiaru finansowego wsparcia rodziny.

Uzyskanie wyjaśnienia sensu i istoty wspierania rodziny przez państwo jest tym trudniejsze, że nawet premier zdaje się go nie rozumieć. Kiedy bowiem stwierdza, że „najtańsza dla państwa jest rodzina bez dzieci”, daje czytelny sygnał, że postrzega rodzinę przez pryzmat bieżących wpłat do budżetu, które ona generuje.
Tymczasem poza nielicznymi opracowaniami rzadko pojawia się argument najważniejszy. Otóż państwo powinno wspierać rodzinę, aby zwiększyć dzietność. Wszystkie opinie mówiące o systemie emerytalnym, stabilności budżetu, sile głosu w UE, są wtórne. Decydujące są bowiem inne czynniki: ilość i struktura ludności w Polsce.

Chaotyczne wsparcie

Obecnie statystyczna Polka rodzi 1,3 dziecka w ciągu swojego życia (a należy pamiętać, że wciąż mamy znaczną liczbę kobiet w wieku reprodukcyjnym, co jest skutkiem wyżu demograficznego z początku lat 80.). Nie zapewnia to nawet prostej zastępowalności pokoleń.

Utrzymanie tej tendencji spowoduje dwa efekty. Pierwszy to zaburzenie proporcji między liczbą osób w wieku produkcyjnym i w wieku poprodukcyjnym. Obecnie na jednego emeryta/rencistę przypada dwóch pracujących. Około roku 2060, kiedy liczby osób w wieku 20–65 i powyżej 65 lat zrównają się, każdy pracujący będzie utrzymywał jednego emeryta.
Drugi efekt to stale przyspieszający spadek liczby ludności w ogóle z powodu zwiększającej się proporcji osób powyżej 65. roku życia, których umieralność z każdym kolejnym rokiem życia drastycznie rośnie.

W Polsce wciąż najwięcej dzieci (ponad 75 proc.) przychodzi na świat w rodzinach – czyli w sformalizowanym związku kobiety i mężczyzny, stanowiącym odrębne gospodarstwo domowe. Stąd wniosek – polityka mająca na celu zwiększenie dzietności jest polityką prorodzinną. I temu problemowi Fundacja Republikańska poświęciła raport „Polityka prorodzinna w Polsce. Diagnoza stanu obecnego i propozycje zmian”.

Analiza marnotrawstwa

Cele, jakie zostały postawione w raporcie, to po pierwsze, policzenie, w jakiej skali państwo wspiera rodzinę, po drugie, jak duże wpływy rodziny generują do instytucji państwowych oraz po trzecie, sformułowanie rekomendacji dotyczących pożądanych kierunków rozwoju polityki prorodzinnej.

Przełamanie kryzysu demograficznego w długiej perspektywie wymaga zwiększenia urodzeń w ciągu najbliższych pięciu lat. Jeśli to się nie uda, powinniśmy przygotowywać plan B. W opinii FR, potwierdzonej obserwacjami i wnikliwymi analizami modeli polityki prorodzinnej z innych krajów, wzrost dzietności uzyskać można wskutek wzrostu nakładów na politykę prorodzinną.

Wśród państw UE dzietność na poziomie oscylującym wokół 2,0 (a więc zapewniającym zastępowalność pokoleń) osiągają kraje przeznaczające na wsparcie rodzin powyżej 2,7 proc. PKB. Z pozoru dzielące Polskę od tego poziomu około 0,7 punktu procentowego (w Polsce nakłady wynoszą prawie 2 proc. PKB) nie gra większej roli. Jednak oprócz poziomu wsparcia rodzin ważna jest jego struktura. Niemałe pieniądze giną bowiem w chaosie. Z perspektywy przeciętnej rodziny zaś (a więc małżeństwa z dwójką dzieci, w którym obydwoje rodziców ma pracę, płaci podatki i nie korzysta z wsparcia socjalnego) państwo zabiera znacznie więcej, niż oddaje później w formie różnorakich usług i świadczeń.

Istnieje więc sytuacja, w której państwo zapewnia chaotyczne wsparcie rodzinom poprzez powszechne instrumenty tak zwanej polityki prorodzinnej (de facto jest to jedynie ulga na dzieci). Jednocześnie rodziny normalnie funkcjonujące są karane wysokimi kosztami życia, podatkami i innymi daninami. Z drugiej strony zaś rodziny z problemami (których odsetek jest relatywnie niewielki) korzystają z instrumentów opieki społecznej. Cały ten system jest niespójny, nieefektywny oraz krzywdzący tych, którzy najwięcej na nim powinni korzystać, i w końcu – nietani. Przyjrzawszy się tym zjawiskom, FR formułuje postulaty założeń polityki prorodzinnej, która rzeczywiście mogłaby się tak nazywać. To znaczy polityki, która wspiera rodziny, dając im możliwości i środki pozwalające na realizowanie podstawowego celu – rodzenia i wychowania dzieci.

Żaden instrument wsparcia rodziny nie spełnia całkowicie kryteriów powszechności, progresywności i neutralności (nawet wyjątek w postaci ulgi podatkowej na dzieci, przez swoją konstrukcję, nie może być wykorzystany przez rodzinę wielodzietną o niskich dochodach).

Stosunkowo duże kwoty (około 2 proc. PKB) wydawane są na niespójny system różnych instrumentów, które bardziej koncentrują się na (nieefektywnym) niwelowaniu skutków patologii społecznych i ubóstwa, pomijają zaś wsparcie dla rodzin wiążących koniec z końcem dzięki ekwilibrystyce finansowej i pracowitości rodziców.

Podstawowe wnioski są następujące: normalne rodziny traktowane są jak płatnicy i poza niewielkim rozmiarem ulgi podatkowej oraz transferem usług edukacyjnych nie otrzymują żadnego wsparcia (będąc jednocześnie najstabilniejszym organizmem gospodarczym o stałych potrzebach konsumpcyjnych).

Koszty życia oraz system podatkowy powodują, że najbardziej niekorzystna relacja przepływów pieniędzy od rodziny do państwa i vice versa spotyka rodziny z większych miast oraz prowadzące działalność gospodarczą. Chaotyczne zestawianie instrumentów polityki społecznej (błędnie identyfikowanych jako polityka prorodzinna, a przecież dostępnych dla rodzin o minimalnych dochodach) z instrumentami miejscowego, nieznacznego wspierania rodzin pozornie dających sobie radę sprawia, że wsparcie państwa nie powoduje wzrostu dzietności.

Urlopy macierzyńskie

Fundacja Republikańska proponuje radykalne uproszczenie podejścia do polityki prorodzinnej oraz jego zdecydowaną zmianę. Propozycja ta polega na zastąpieniu wszystkich obecnie prowadzonych działań i programów przez trzy proste mechanizmy.

Po pierwsze, chodzi o wprowadzenie dwuletnich powszechnych urlopów macierzyńskich. Powszechnych, czyli dostępnych dla wszystkich – nie tylko dla osób pracujących i opłacających składki, ale również dla osób, które obecnie z tego przywileju są wykluczone (osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych tak zwanych „umowach śmieciowych”, studentów, osób bezrobotnych, itp.). Wysokość zasiłku macierzyńskiego stanowiłaby 80 proc. wynagrodzenia za ostatni rok dla osób, u których taką wartość można wyliczyć (osób pracujących lub prowadzących działalność gospodarczą). A dla osób, które nie osiągały w ostatnim roku dochodów, byłoby to 80 proc. minimalnego wynagrodzenia. Proponuje się również, by wysokość podstawy obliczania tego zasiłku była ograniczona do dwóch średnich krajowych.

Gdy dzieci staną się nieco starsze (od dwóch lat), proponowane jest wprowadzenie „bonu wychowawczego” w wysokości 550 zł miesięcznie na każde dziecko w wieku od dwóch lat do momentu rozpoczęcia nauki w szkole. Zamiast budować i finansować państwowe przedszkola czy wyliczać wysokość subwencji dla przedszkoli prywatnych, dajmy te pieniądze rodzicom – oni z pewnością zrobią z nich najlepszy użytek i wydadzą je w sposób optymalny. Każda rodzina będzie mogła zdecydować, czy zapłacić za przedszkole samorządowe, prywatne czy też nie podejmować pracy i zostać z dziećmi.

Ulga na dzieci

Potrzebne jest rozbudowanie jedynego z istniejących obecnie elementów polityki prorodzinnej, który spełnia zdefiniowane w raporcie kryteria racjonalnej polityki, czyli tak zwanej „ulgi na dzieci”. FR proponuje następujące modyfikacje w stosunku do obecnego rozwiązania: podniesienie wysokości ulgi (100 złotych miesięcznie na pierwsze dziecko, 200 złotych miesięcznie na drugie dziecko, 300 złotych miesięcznie na trzecie dziecko, 400 złotych miesięcznie na czwarte i każde kolejne dziecko); umożliwienie odliczania ulgi nie tylko od podatku dochodowego, ale również od wszystkich innych narzutów (składek) odprowadzanych w związku z wynagrodzeniem za pracę i to zarówno po stronie pracownika, jak i pracodawcy; umożliwienie odliczania ulgi przez podatników płacących podatek rolny oraz przez wszystkich podatników płacących podatek dochodowy; możliwość odliczania jednej dwunastej ulgi od zaliczki na poczet podatku dochodowego i składek co miesiąc.

Niski koszt

Koszt takiej propozycji dla finansów publicznych to nieco ponad 30 mld złotych, czyli o około 5 mld złotych więcej niż obecne koszty. Ale biorąc pod uwagę zapowiedzi premiera Donalda Tuska dotyczące wydłużenia urlopów macierzyńskich oraz objęcia zinstytucjonalizowaną opieką wszystkich dzieci w wieku przedszkolnym, a także zapewnienia środków na te programy, koszty przedstawionych propozycji nie powinny być wyższe niż koszty aktualnie prowadzonej polityki rządu, której efekty są mizerne.
Kobiety rodzą chętnie dzieci pod warunkiem, że państwo stworzy im ku temu warunki. Emigrantki z Polski rodzą w Wielkiej Brytanii obecnie więcej dzieci niż Pakistanki, które plasowały się dotychczas w czołówce tego rankingu. To najlepszy dowód na to, że mądra polityka prorodzinna, która traktuje rodziny poważnie, daje efekty. Jak pokazuje raport FR, są pieniądze na prowadzenie takiej polityki. Czego zatem jeszcze brakuje?

Od 1989 roku utrzymuje się w Polsce okres depresji urodzeniowej. Po krótkim okresie związanym z wejściem roczników wyżu demograficznego czeka nas demograficzna równia pochyła. Jej efektem będzie radykalna zmiana społeczna: starzenie się i spadek dzietności, a w efekcie rozpad systemu opieki zdrowotnej i emerytalnego, który tych zmian nie uniesie, oraz radykalne zmniejszenie się wpływów do budżetu państwa.

Sens polityki prorodzinnej

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?