A ja chcę być żonem

Czy mężczyzna może być żoną, a kobieta mężem? Jasne, że tak.

Publikacja: 30.06.2013 19:38

Tomasz Terlikowski

Tomasz Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz Rafał Guz

A jak ktoś tego nie rozumie, to jest homofobem i tradycjonalistą odbierającym prawo do miłości Innym (koniecznie wielką literą, czego się dowiedziałem, a jakże, z felietonistyki profesory Magdaleny Środy). To nie żart. To fakt.

Wielka Brytania wprowadziła właśnie dla swoich urzędników nowe zasady określania relacji w małżeństwie. Wedle nich mężem nie jest mężczyzna, ale „mężczyzna lub kobieta w małżeństwie osób tej samej płci, a także mężczyzna w małżeństwie z kobietą. Na tej samej zasadzie żoną jest także kobieta w małżeństwie z kobietą lub mężczyzna w małżeństwie z mężczyzną".

Postępowi brytyjscy konserwatyści okazali się niestety zacofani. Z niewiadomych przyczyn odmówili zwyczajnym małżeństwom (takim, które składają się z mężczyzny i kobiety w układzie jeden na jeden) prawa do używania nazw, którymi ludzie sami chcieliby się określać. Dlatego mąż nie może – jeszcze, choć jak sądzę to tylko kwestia czasu – nazywać się feministycznym określeniem „żon" (żeby podkreślić obrzydzenie dla patriarchalnego terminu „mąż"), a żona nie może zapisywać w dokumentach państwowych, że jest „mężynią".

To oburzające niedopatrzenie powinno być jak najszybciej naprawione, oznacza bowiem dyskryminację językową i prawną tych postępowców, którzy nie zostali obdarzeni „dobrodziejstwem" skłonności homoseksualnej i zdecydowali się na związki z osobnikami płci przeciwnej.

Idąc dalej tropem wytyczonym przez światły brytyjski rząd, należy jak najszybciej zmienić definicję synów i córek, by nie wynikało z nich, że synem jest chłopak, a córką dziewczyna (szczególnie że – jak wiemy od naszych rodzimych postępowców – o wpisaniu do dokumentów płci powinno się decydować dopiero po szesnastym roku życia dziecka). Od teraz synem powinna być dziewczynka lub chłopiec, w zależności od jego własnego określenia płciowego. Badania tożsamości zaczynamy najlepiej od czwartego roku życia, tak jak pewnie amerykańscy rodzice, którzy swojego synka zaczęli ubierać w sukienki, bo jako trzylatek, mający wyłącznie siostry, posługiwał się żeńskimi określeniami.

Warto też rozważyć zmiany terminów „ciocia" i „wujek", a także dziadek i babcia, no i brat i siostra. Dopiero wtedy nastanie nowy, wspaniały genderowy świat.

A jak ktoś tego nie rozumie, to jest homofobem i tradycjonalistą odbierającym prawo do miłości Innym (koniecznie wielką literą, czego się dowiedziałem, a jakże, z felietonistyki profesory Magdaleny Środy). To nie żart. To fakt.

Wielka Brytania wprowadziła właśnie dla swoich urzędników nowe zasady określania relacji w małżeństwie. Wedle nich mężem nie jest mężczyzna, ale „mężczyzna lub kobieta w małżeństwie osób tej samej płci, a także mężczyzna w małżeństwie z kobietą. Na tej samej zasadzie żoną jest także kobieta w małżeństwie z kobietą lub mężczyzna w małżeństwie z mężczyzną".

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę