Męczennicy

Sława demoralizuje, a wielka sława demoralizuje jeszcze bardziej – tak można by chyba strawestować znane powiedzenie o władzy absolutnej, która deprawuje absolutnie. Nie wszystkich zapewne, ale i u nas są tacy, którzy zachowują się jak Pisanello, bohater filmu Woody'ego Allena „Zakochani w Rzymie".

Publikacja: 24.10.2013 21:29

Mariusz Cieślik

Mariusz Cieślik

Foto: Fotorzepa, Robert Gardzin?ski Robert Gardzin?ski

Ów niepozorny urzędnik niespodzianie zostaje celebrytą, bo tak postanawiają dziennikarze. Człowiek, który nie ma żadnych szczególnych osiągnięć, dzieli się z publicznością informacjami o tym, co zjadł na śniadanie i gdzie kupuje bieliznę, aż w końcu zainteresowanie wygasa i media znajdują sobie innego bohatera. Nieszczęsny Pisanello nie może jednak tego pojąć i z niedowierzaniem pyta dziennikarzy, dlaczego nie interesują się tym, co dziś będzie robił w biurze. Wciąż uważa, że należy mu się nieustanne zainteresowanie i przywileje.

Polski Pisanello też tak myśli, a od włoskiego tym się różni, że kiedy coś idzie nie tak jak sobie życzy, zaczyna oskarżać, obrażać i udawać męczennika.

Ot, choćby przykład pierwszy z brzegu. Lech Wałęsa na lotnisku w Londynie, gdzie potraktowano go tak, jak czasem traktuje się każdego innego Polaka. Skontrolowano mu bagaż. W związku z tym były prezydent natychmiast wywołał międzygalaktyczną aferę, oskarżając naszych dyplomatów o spisek i niekompetencję.

Przykład kolejny: Kuba Wojewódzki, któremu owszem przydarzyło się coś bardzo przykrego, godnego potępienia, ale takie rzeczy mogą spotkać każdą znaną i nieznaną osobę. Ktoś go nie cierpi i postanowił to zamanifestować agresją, oblewając czymś showmana. Ten natychmiast oskarżył o to prawicę i dziś uważa się za ofiarę kampanii nienawiści, podczas gdy normalny obywatel zgłosiłby po prostu sprawę na policję.

I przykład trzeci: Jurek Owsiak. Niewątpliwie człowiek ogromnych zasług, który wielokrotnie jednak dowiódł, że lepiej by było dla niego, by za często nie wypowiadał się publicznie. Tym razem w chamski sposób obraził w swoim blogu Antoniego Macierewicza. I to dlaczego? Pomijając, oczywistą w tym przypadku, niechęć. Ano dlatego, że media wolały kolejną konferencję zespołu smoleńskiego niż prezentację planów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Można zrozumieć, że to frustrujące, ale pretensje należy kierować do dziennikarzy, zwłaszcza tych, którzy od święta do Owsiaka podchodzą z wiadrem wazeliny, a na co dzień mają go gdzieś.

Ale polski Pisanello tego nie rozumie. Woli się uważać za męczennika.

Ów niepozorny urzędnik niespodzianie zostaje celebrytą, bo tak postanawiają dziennikarze. Człowiek, który nie ma żadnych szczególnych osiągnięć, dzieli się z publicznością informacjami o tym, co zjadł na śniadanie i gdzie kupuje bieliznę, aż w końcu zainteresowanie wygasa i media znajdują sobie innego bohatera. Nieszczęsny Pisanello nie może jednak tego pojąć i z niedowierzaniem pyta dziennikarzy, dlaczego nie interesują się tym, co dziś będzie robił w biurze. Wciąż uważa, że należy mu się nieustanne zainteresowanie i przywileje.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?