Odrażający, biedni, źli

Większość ludzi, którzy są ofiarami dyskryminacji ekonomicznej, utożsamia się ze swoimi prześladowcami – pisze działacz społeczny i publicysta.

Publikacja: 30.01.2014 19:21

Piotr Ikonowicz

Piotr Ikonowicz

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

„Przeznaczenie na śmietnik" przestaje być problemem „określonej" części ludzkości i staje się potencjalnym losem każdego człowieka – jedną z dwóch możliwości, między którymi waha się jego obecna i przyszła sytuacja społeczna.

Zygmunt Bauman „Życie na przemiał"

„Ten człowiek to pijak....i złodziej. Bo każdy pijak to złodziej!". Bareja nie nakręcił tak znowu wielu filmów. Dlatego oglądamy je wciąż od nowa, aby się pośmiać z takich jak ta, „mądrości ludowych": wypowiadanych przez osoby o niskim statusie społecznym, ale za to wyróżniające się chamstwem i pewne siebie, jakby to one były osławioną awangardą proletariatu.

Bareja po mistrzowsku sportretował pewne cechy ludzkiej natury i umysłu, które okazały się ponadczasowe i ponadustrojowe. Uogólnienia, uproszczenia zwane z francuska cliché panoszą się dzisiaj już nie w monologach skarykaturowanych sprzątaczek, lecz w oficjalnym języku państwowej i rządowej propagandy. Teraz nie chodzi jednak wyłącznie o głupawe stereotypy, lecz o podtrzymanie optymistycznej wizji panującego porządku. Dlatego każdy bezdomny to lump, bezrobotny to pijak wałkoń, a samotna matka gromadki dzieci to patologia. Konserwatywne mieszczaństwo pragnie wierzyć, że na dno trafia się wyłącznie za grzechy. Zagoniony yuppie umarłby ze strachu, gdyby się dowiedział, jak łatwo stracić pracę, a potem – mimo starań - dach nad głową. Ludziom trzeba wmawiać, że wystarczy robić to czego od nich oczekują ci wyżej postawieni w społecznej hierarchii, aby być bezpiecznym. To jest jedno z najważniejszych kłamstw, na których się ten system opiera.

Jednak powszechny konformizm i urzędowy optymizm, który sprawia, że większość ludzi ledwo wiążących koniec z końcem zapewnia ankieterów, że ich sytuacja ekonomiczna jest dobra, daje bezpieczeństwo tym, którzy nasz świat czynią coraz bardziej niebezpiecznym, pozbawionym osłon i jakichkolwiek gwarancji na przyszłość. Wiedzą przecież, że ludzie biedni i przerażeni są posłuszni. Bieda, niskie zarobki, sytuacja ciągłego zagrożenia bezrobociem, bezdomnością czy odebraniem prawa opieki nad własnymi dziećmi sprawiają, że ofiary przemocy ekonomicznej i prawnej doznają czegoś w rodzaju syndromu sztokholmskiego. Utożsamiają się ze swoimi prześladowcami, a wrogo odnoszą się do osób, które stają po ich stronie z powodu wyznawanych zasad.

Biedni napadając na jeszcze biedniejszych zdają się zabobonnie odczyniać złe uroki, odpędzać pecha. Do najczęstszych zaklęć należy do znudzenia powtarzane zdanie: Mnie to nie spotka, bo ja staram się, robię to, czego ode mnie żądają, nie stawiam się, jestem posłuszny, rozsądny, zapobiegliwy słowem „grzeczny".

Kiedy jednak się już okaże, ze nawet plucie na eksmitowanych, bezrobotnych i biednych nie chroni wcale przed podzieleniem ich losu, to na zmianę zdania jest już za późno. Z chwilą gdy są po tej drugiej stronie ich zdanie przestaje się liczyć. Ci, którzy utrzymują jeszcze nozdrza nad powierzchnią wody mówią zgodnym chórem, tych którzy już są pod wodą nie słychać. Tylko jakieś tam bulgotanie. Porażka w wyścigu szczurów to coś niewybaczalnego. A represje za ten grzech mają charakter również psychiczny. Dlatego w ludziach pozbawianych pracy, domu, rodziny potrzeba akceptacji bywa jeszcze większa niż w pozostałych. I to ta potrzeba pcha ich do mówienia językiem swoich ciemiężycieli, wychwalania ręki, która bije.

Antidotum na znieczulicę, atomizację, obojętność wobec krzywdy ludzkiej jest empatia: zdolność współodczuwania z cierpiącym, stawianie się w jego sytuacji, utożsamianie się w myślach, aby poczuć to co on czuje. To jednak w dobie powszechnego przerażenia w świecie gdzie lepiej się nie badać, bo i tak nie ma się jak leczyć, zadanie trudne albo niemożliwe. Nikt nie chce nawet pomyśleć jak to jest być odtrąconym, wyeksmitowanym, wyrzuconym poza nawias. To akurat jest powszechnie wypierane ze świadomości. I to ten strach przed pomyśleniem pozwala piętnować ofiary systemu przy gromkim poparciu tych, których kolej jeszcze nie nadeszła.

Przed obiektywnym, a więc jeszcze nie bardzo przerażonym widzem teatru zdarzeń społecznych stoi wybór. Albo mamy złych ludzi, których przybywa i których spotyka zasłużona kara w postaci biedy za grzechy, albo to system rodzi coraz liczniejsze, niewinne ofiary, a przeciwstawienie mu się zanim się powiększy grono ofiar jest jedynym racjonalnym wyborem. Decydujcie, póki nie jest za późno. Decyzje podjęte po wykluczeniu społecznym tracą na wadze.

Autor jest działaczem społecznym i politykiem. W okresie PRL opozycjonista. Po 1989 roku był liderem PPS i posłem wybranym z listy SLD, kandydatem do Sejmu z listy Samoobrony oraz doradcą Ruchu Palikota

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę