Reklama

List miłosny zamiast kodeksu karnego

Nowy prowincjał dominikanów udzielił wywiadu „Gazecie Wyborczej".

Publikacja: 21.02.2014 19:14

Szymon ?Hołownia

Szymon ?Hołownia

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Bracia „katotalibowie" (w tym mój serdeczny druh Tomek Terlikowski, ale też etyk ks. Paweł Bortkiewicz) z miejsca zaczęli młotkować ojca Pawła Kozackiego za to, że rozwadnia katolicką naukę albo się z nią mija, że głosi słodkie „pitu pitu", zalecając się do wstrętnych liberałów.

Co takiego powiedział ojciec Kozacki? Generalna myśl tekstu jest z ducha dominikańska: Boga trzeba głosić wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby. Afirmować wiele, niewiele negować, często rozróżniać. Nie zmieniamy naszych reguł, ale spotykając homoseksualistę, parę żyjącą bez ślubu, rodziców, którzy zdecydowali się na in vitro, widzimy w nich nie katalog niemoralności, a ludzi, do których w ich konkretnej sytuacji chce przyjść Chrystus.

Ojciec Kozacki nie robi ze słabości cnoty. Mówi przecież wyraźnie: „Kościół musi pozostać wierny Ewangelii, nawet wbrew opinii większości. Nie chcę świata, w którym będziemy rewidować wszelkie zasady, bo do nich nie dorastamy. (...) Wybieram więc zrozumienie dla człowieka, wniknięcie w jego sytuację i miłosierdzie zamiast zmian reguł. Chcę jednak, aby ten wzór pozostał trwały, nawet jeśli nam trudno go osiągnąć".

To naprawdę aż taka rewolucja: powiedzenie głośno, że Kościół to nie klub, do którego wstęp otrzymuje się w nagrodę za niepokalane życie? Że w tym Kościele jest miejsce dla gejów i dla rozwodników? Że każdy z nas zaproszony jest do tego, by to w nim zmagać się ze swoją słabością i każdy z nas musi w tym drugiemu pomagać? Jak? Ojciec Kozacki mówi: najpierw spotkaj się z człowiekiem, spróbuj zrozumieć dlaczego się gubi, lecz przyczyny, a nie skutki.

I zacznij od Chrystusa, bo to On uzdrawia, nie Kozacki, Terlikowski czy Hołownia. Tyle że my (to już moja teza) 80 procent naszej energii pakujemy nie w głoszenie Chrystusa, a w technikalia, w moralistykę. To dzięki nam (a nie dzięki Palikotom) pogubieni ludzie patrzą dziś na Ewangelię nie jak na list miłosny, ale jak na kodeks karny. Gdybyśmy najpierw prowadzili ich do Chrystusa, po spotkaniu z Nim przyjęliby Jego naukę, a ponieważ zaczęliśmy od ideologii oraz proklamacji nakazów i zakazów, dziś możemy pomachać im na pożegnanie. Czy Tomek Terlikowski zadał sobie kiedyś pytanie, które mi spędza sen z powiek: a co, jeśli ludzie odchodzą od Kościoła wcale nie dlatego, że sądzą, iż Ewangelia jest bez sensu, ale dlatego, że ja ją im beznadziejnie głoszę?

Reklama
Reklama

Kiedyś na portalu stacja7.pl zwróciłem się do Tomka ze staropolskim apelem: daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj. Zaproponowałem, że wyręczę go w pisaniu kolejnego tekstu antyaborcyjnego, ale niechby on napisał wreszcie tekst o Bożej miłości. Napisał. Wyszło arcydzieło.

Tomek, dogrywka na tych łamach? Zostawmy czcze badania zawartości katolickiego cukru w cukrze, zróbmy coś naprawdę pożytecznego. Ja na chwilę popilnuję za Ciebie naszych zasieków, popełnię pochwałę moralnej ortodoksji, a Ty zachwycisz kogoś Bogiem tak, żeby mu kapcie spadły i z miejsca chciał zostać chrześcijaninem. To jak, podejmujesz wyzwanie?

Autor jest twórcą portalu stacja7.pl

Bracia „katotalibowie" (w tym mój serdeczny druh Tomek Terlikowski, ale też etyk ks. Paweł Bortkiewicz) z miejsca zaczęli młotkować ojca Pawła Kozackiego za to, że rozwadnia katolicką naukę albo się z nią mija, że głosi słodkie „pitu pitu", zalecając się do wstrętnych liberałów.

Co takiego powiedział ojciec Kozacki? Generalna myśl tekstu jest z ducha dominikańska: Boga trzeba głosić wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby. Afirmować wiele, niewiele negować, często rozróżniać. Nie zmieniamy naszych reguł, ale spotykając homoseksualistę, parę żyjącą bez ślubu, rodziców, którzy zdecydowali się na in vitro, widzimy w nich nie katalog niemoralności, a ludzi, do których w ich konkretnej sytuacji chce przyjść Chrystus.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Reklama
Reklama