Łopatą i mieczem

Biegi narciarskie i rzuty oszczepem są już takie niemodne. Świat się tak szybko zmienia, że niedługo na oficjalnych zawodach mogą pojawić się dość nietypowe zawody.

Publikacja: 21.03.2014 14:16

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Wszystkie sporty kiedyś muszą zadebiutować na igrzyskach. Narciarstwo dowolne obecnie nie budzi zdziwienia, ale w 1992 roku szersza publiczność zobaczyła je po raz pierwszy na olimpiadzie w Albertville. Podczas rozgrywek w Soczi przybyło do programu 12 nowych konkurencji, rekordowa liczba w historii. Pierwszy raz można było obejrzeć skoki narciarskie kobiet, drużynowe saneczkarstwo, czy sztafety mieszane w biathlonie. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że kiedyś takich konkurencji nie było. Czasem jednak sporty znikają z oficjalnych zawodów. Medale w baseballu można było zdobywać od Barcelony (1992 rok) do Pekinu (2008 rok). Dyscyplina miała powrócić do programu igrzysk w 2020 roku kosztem zapasów, ale w końcu zapasy obroniły swoją pozycję.

Złoty medalista w przeciąganiu liny

Na olimpiadzie było już miejsce na tak nietypowe dyscypliny jak golf – dwukrotnie w programie olimpiady, w 1900 i 1904 roku; oraz... przeciąganie liny – pięciokrotnie rozdano medale. Srebrnym medalistą w tym nietypowym sporcie można było dwukrotnie w historii zostać już na starcie olimpiady w 1900 i 1912 roku, ponieważ do walki stawały jedynie 2 drużyny. Skoro można było rozważać włączenie do olimpijskiego programu w 2020 roku takie sporty jak: wspinaczka, wakeboarding, wushu i jazdę na wrotkach, to czemu hamować wyobraźnię i nie myśleć nad zawodami w... odśnieżaniu na czas i walce na miecze?

Odśnieżanie na czas

Oba pomysły zyskują coraz większą popularność w Japonii. Dobrze się składa, ponieważ letnia olimpiada w 2020 roku odbędzie się w Tokio, a Sapporo ma w planach walkę o ponowną organizację zimowych igrzysk w 2026 roku.  Sport ze śniegiem i łopatą nazywa się yukikaki. Nie ma jeszcze do końca ustalonych zasad, ale szybko ewoluuje i zyskuje popularność wśród mieszkańców najzimniejszego regionu Japonii, wyspy Hokkaido.

Japońska Federacja Yukikaki powstała w październiku 2013 roku. Założył ją Hiroyuki Matsushiro, szef firmy konsultingowej z miasta Otaru. W styczniu 2014 udało mu się zorganizować pierwsze zawody w mieście, w których wzięło udział 80 zawodników z 10 krajów. Łopatami machali mieszkańcy oraz studenci przebywający w Japonii na wymianie. Czteroosobowe drużyny musiały jak najszybciej przeciągnąć ładunek 600 kg śniegu, które wcześniej załadowały na wózek łopatami. Matsushiro ma nadzieję, że yukikaki stanie się atrakcją dla turystów i że będzie w stanie nie tylko pomóc w promocji regionu, ale także zadbać o bezpieczeństwo starszych mieszkańców, którzy nie dają rady sami odgarniać często padającego śniegu.

Średniowieczne walki

Drugi sport ma trochę dłuższe tradycje. Kto nie zna wizerunku tradycyjnego japońskiego wojownika, samuraja? W Polsce kojarzy się przeważnie z historycznymi filmami Akiry Kurosawy i rolami Toshiro Mifune, który w każdym filmie grał mniej lub bardziej walecznego wojownika. W Japonii postanowiono wykorzystać potencjał drzemiący w tradycyjnej sztuce walki mieczami i stworzono JABL – Japan Armored Battle League, Japońską Ligę Walki w Zbrojach. Ponieważ w obecnych czasach wszystko musi być dodatkowo udziwnione dla uciechy tłumu, naprzeciw samuraja postawiono średniowiecznego wojownika z Europy. Na żywo takie starcie nie miało miejsca, ale na ringu obecnie wszystko jest możliwe.

Według komentarzy prasowych walka na arenie JABL przypomina mieszankę hokejowej bójki z losowo wybraną sceną z ekranizacji „Władcy pierścieni". Liga ruszyła 23 lutego 2014 roku w tokisjkeij dzielnicy Shibuya. Do rozgrywek zgłosiły się trzy zespoły: Sanglier i Dracones – rycerze oraz Kuroganeshu – samurajowie. W każdej drużynie jest trzech zawodników, którzy na co dzień pracują na normalnych etatach. Gdy kończą pracę jako nauczyciele czy sprzedawcy, ćwiczą sztuki walki i dopracowują repliki zbroi i broni. Walczy się jeden na jednego oraz drużynowo. Podobnie jak w boksie sędziowie liczą ciosy, które dosięgły przeciwnika, w przypadku walki drużynowej zawodnik powalony na ziemię opuszcza ring. Nie można używać ostrej broni, wszystkie miecze są zgodnie z japońskim prawem tępe. Zbroja potrafi ważyć nawet 30 kg.

Szef z Ameryki

Szefem JABL jest Amerykanin, Jay Noyes, który przyjechał do Kraju Kwitnącej Wiśni z Missouri 20 lat temu. Od wielu lat interesuje się średniowieczną walką, specjalizuje się w technice używania XV-wiecznych niemieckich mieczy, uczył historycznej sztuki walki także w Japonii. Noyes był kapitanem japońskiej drużyny w 2013 roku na światowych zawodach w średniowiecznej walce we Francji. Choć jest wysoki (186 cm) i postawny (waży 110 kg) wśród innych zawodników nie wyróżnia się wzrostem. Według Noyesa zawodnicy z Europy są o wiele mocniejsi, drużyny z Rosji zalicza do najsilniejszych, Polaków do tych bardziej agresywnych. W walce liczy się także spryt i szybkość, dlatego nawet teoretycznie słabsza Japonia pod wodzą Noyesa była w stanie wygrywać z Hiszpanami i Australijczykami na zawodach w Europie.

Zawody JABL wyprzedają się ciesząc coraz większą popularnością. Japończycy lubią śledzić zawody wojowników, sumo to w końcu sport narodowy. Być może w przyszłości walki na miecze i odśnieżanie łopatami będą poważnie rozpatrywane przez MKOL jako kolejne dyscypliny olimpijskie?

Wszystkie sporty kiedyś muszą zadebiutować na igrzyskach. Narciarstwo dowolne obecnie nie budzi zdziwienia, ale w 1992 roku szersza publiczność zobaczyła je po raz pierwszy na olimpiadzie w Albertville. Podczas rozgrywek w Soczi przybyło do programu 12 nowych konkurencji, rekordowa liczba w historii. Pierwszy raz można było obejrzeć skoki narciarskie kobiet, drużynowe saneczkarstwo, czy sztafety mieszane w biathlonie. Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, że kiedyś takich konkurencji nie było. Czasem jednak sporty znikają z oficjalnych zawodów. Medale w baseballu można było zdobywać od Barcelony (1992 rok) do Pekinu (2008 rok). Dyscyplina miała powrócić do programu igrzysk w 2020 roku kosztem zapasów, ale w końcu zapasy obroniły swoją pozycję.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA