Ustawa o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej w dalszym ciągu wywołuje kontrowersje. W medialnym dialogu, niestety, rzadko pojawiają się przykłady z innych państw, a szkoda, gdyż zaprzeczają one tezie, że polska ustawa jest pod tym względem instytucją niespotykaną w kręgu państw europejskich.
„Dwutorowy" system kar
W większości państw Unii Europejskiej dostrzeżono, że wielu sprawców, którzy są poczytalni, nie zamierza lub nie jest w stanie zmienić swojego postępowania. W pewnych przypadkach oddziaływanie resocjalizacyjne mimo najlepszych chęci i rozbudowanych systemów pomocy nie przynosi pozytywnych efektów. W państwach, takich jak: Wielka Brytania, Francja, Niemcy czy Norwegia, ustawodawca doszedł do wniosku, że zdarzają się niepowodzenia resocjalizacyjne, za które nie można obarczać winą systemu penitencjarnego, bo przyczyny leżą po stronie psychiki sprawcy. Jednocześnie ryzyko, jakie stwarza taka osoba, jest zbyt duże, aby mogła ona opuścić izolację.
Pierwsza grupa państw rozwiązała ten problem w sposób, który nie narusza dotychczasowego „dwutorowego" systemu kar i środków zabezpieczających. Jest to prosty i przejrzysty sposób, który może się niektórym wydawać bardzo nęcący. Wystarczy za ciężkie przestępstwa wprowadzić karę dożywotniego pozbawienia wolności, choć pod nieco zmienioną nazwą – jako karę pozbawienia wolności bez określenia górnej granicy (jak w Wielkiej Brytanii) albo karę pozbawienia wolności z możliwością jej wydłużenia (jak w Belgii czy Norwegii). Takie postulaty pojawiły się również w polskim parlamencie. Jest to jednak droga, która wymaga dużej dojrzałości systemu demokratycznego i kultury prawnej społeczeństwa, tak aby możliwość ta nie była nadużywana.
Niestety, przestępstwa, takie jak: pobicie z poważnym uszkodzeniem ciała, zgwałcenie, bójka czy rozbój, są stosunkowo powszechne. Czy wobec sprawców tych czynów należy wprowadzać aż tak radykalny środek jak kara bez oznaczenia terminu?
Wystarczy przypomnieć oburzenie, jakie wywołała przed kilku laty sprawa Jakuba T., który został skazany w Wielkiej Brytanii na kilkukrotne dożywocie za zgwałcenie. Dla mnie jednak bardziej wyrazisty był nieznany szerzej przypadek dwóch młodych ludzi, których zaatakowali w pubie w Wielkiej Brytanii miejscowi chuligani, uderzając w twarz i nazywając polskimi śmieciami. Polacy okazali się w tym przypadku silniejsi i w dodatku użyli noża. Zaatakowany Brytyjczyk musiał być hospitalizowany przez kilka tygodni, ale nie miał poważnego uszczerbku ciała w rozumieniu polskiego prawa. Skazani Polacy zostali przekazani do Polski z bezterminowym wyrokiem pozbawienia wolności, który dla potrzeb naszego krajowego postępowania dostosowującego wyrok zagraniczny jest określany jako dożywocie. Trudno w naszych realiach uznać taką sankcję za proporcjonalną, co wiąże się również z tym, że możliwość warunkowego zwolnienia z takiej kary jest w Polsce nieporównywalna do tej, która występuje w państwach wydania takich orzeczeń.