Warto mieć w rejestracji cyfrę osiem, bo jej wymowa brzmi podobnie jak „bogactwo". Nie ma czwartego piętra, bo kto by chciał mieszkać na kondygnacji kojarzącej się ze słowem „śmierć". Po trzecim jest od razu piąte. Gdy decydowano o dacie otwarcia letnich igrzysk w Pekinie wybór był prosty – skoro mamy 2008 rok, to czemu nie zwielokrotnić ósemek i nie dokonać uroczystego otwarcia o godzinie 20:08 na dodatek 8 sierpnia. Impreza pod kilkukrotnym hasłem „bogactwa" musi przynieść chwałę gospodarzom. Liczba par zapisujących się na ślub także zwiększa się, gdy pojawia się szczęśliwa kombinacja – średnia codziennie wynosi około 700, a w dzień otwarcia olimpiady zarejestrowano ponad 10 000 par. Podobnie nagromadzenie dziesiątek symbolizuje perfekcję. Efekt – masa wniosków o odbycie perfekcyjnego ślubu 10 października 2010 roku. Właściciel internetowego komunikatora QQ, firma Tencent ma w nazwie dziesiątkę (ten cent zapisuje się ?? i czyta jak „perfekcja na 100%").
Jedynka do tej pory nie była specjalnie popularna w tej kulturze numerologii. Dwójka kojarzyła się z parą, trójka wymawia się podobnie jak „narodziny", piątka to pięć żywiołów, szóstka to podobnie jak ósemka bogactwo, a siódemka oznacza wspólnotę i tym samym wielkie szczęście. Nieszczęśliwa jest jednoznacznie dziewiątka, mimo że pierwotnie kojarzyła się z harmonią, długowiecznością i smokami na szatach cesarza, bliżej jej obecnie do niewybrednych żartów w języku kantońskim. Jedynka w tej naszpikowanej wieloznacznością nauce o liczbach występowała tylko w dziesiątce (traktowanej w chińskim jako największa jednoznakowa cyfra). Samodzielnie nie zaprzątała głów myślicieli, ponieważ oznaczała jedność, pojedynczą osobę, samotność, a kto by chciał mieć takie znaczenie w szczęśliwej kombinacji liczb. Ale wszystko się zmienia.
Same jedynki
W 2011 roku podczas naszego święta niepodległości byliśmy zbyt zajęci śledzeniem zamieszek, które przetoczyły się przez Warszawę, żeby zwrócić uwagę na powstające w Chinach nowe zjawisko. 11 listopada 2011 roku dał do myślenia chińskim sprzedawcom, a tyle jedynek występujących obok siebie skojarzyło się z aktualną sytuacją demograficzną. Polityka jednego dziecka forsowana w Chinach od kilkunastu lat jako środek walki z nadmiarowym przyrostem naturalnym zaburzyła naturalne proporcje mężczyzn i kobiet. Dziewczynki nie były w stanie utrzymać rodzin tak jak ich bracia, nie dawały stabilności finansowej na przyszłość, dlatego wielokrotnie dokonywano ich aborcji albo zwyczajnie porzucano je po narodzinach. Jeżeli już państwo nakazywało mieć tylko jedno dziecko, każda rodzina chciała chłopca. Bo utrzyma na starość, dołoży się do domowego budżetu, więcej zarobi od kobiety. Obecnie mówi się o pokoleniu młodych Chińczyków rozpieszczonych do granic, dbających jedynie o siebie i ze względu na traktowanie ich jak małych cesarzy w dzieciństwie, odrobinę nieprzystosowanych do życia. Ale życia i tak można się nauczyć. Pytanie tylko, czy będzie się je miało z kim spędzić. Chiny wchodzą w XXI wiek z nadmiarem mężczyzn i stąd jedynka może okazać się zbawienna jako nowy symbol.
Zarabianie w sieci po chińsku
Tych nadmiarowych panów jest aż 34 miliony. Są singlami, nie mają partnerek, ale mają siłę nabywczą w postaci comiesięcznej wypłaty. Chińczycy jako ludzie ze smykałką do handlu postanowili wykorzystać 11 listopada jako święto singli i dorobić odpowiednią ideologię poświęconą szukaniu szczęścia w życiu. Począwszy od 2011 roku rozpoczęto akcję pod nazwą Singles' Day (dosłownie „Dzień Singla"). Samotna osoba może tego dnia dokonać zakupów w internetowych sklepach po bardzo okazyjnych cenach, czeka na nią masa promocji, wyprzedaży, atrakcyjnych towarów i wielu atrakcji. Wszystko po to, żeby napędzić sprzedaż. Chińczycy robią to tak skutecznie, że już druga edycja tego specjalnego dnia przyniosła sprzedaż na poziomie prawie dwu i pół raza większym niż za oceanem podczas tak zwanego Cyber Monday, dnia zwiększonej sprzedaży w sieci w Stanach Zjednoczonych. Chińczycy pobili Amerykanów wynikiem 3,1 miliarda dolarów wobec zeszłorocznego amerykańskiego 1 miliarda 250 milionów.
Święto patyczków
Singles' Day zostało opakowane w odpowiednią chińską nazwę „gu?nggùn jié" czyli „święto pojedynczych patyczków" (zapisuje się to znakami w taki sposób: ???). Pozostaje tylko kupować. Dla chińskich sprzedawców w internecie w postaci giganta Alibaba, to wspaniała wiadomość. Alibaba to największy gracz e-commerce w Chinach i stopniowo na świecie. Obecnie w państwie środka jest prawie 600 milionów internautów, a wśród nich prawie 200 milionów (dokładnie 193) robi zakupy przez sieć. Dla porównania w teoretycznie najbardziej zaawansowanym kraju pod tym względem na świecie, w Stanach Zjednoczonych, jest takich wirtualnych klientów jedynie 170 milionów. Konsumentów z Chin jest o wiele więcej niż w USA i Japonii, ale zarabiają mniej od obywateli innych państw i według prognoz swoją masą będą w stanie doprowadzić kraj na pierwsze miejsce światowego e-commerce'u dopiero (albo bardziej już) w 2015 roku. Komunistyczna Partia Chin z nowym przywódcą Xi Jinpingiem bacznie przygląda się tym trendom i wie, że sprzedaż w sieci oznacza ogromne zyski dla państwa. Jednym z celów krajowej polityki gospodarczej jest pięciokrotne zwiększenie poziomu chińskiego e-commerce'u do prawie 3 bilionów (to nie pomyłka) dolarów właśnie w 2015 roku.