Występ Thomasa Neuwirtha/Conchity Wurst został zinterpretowany w mediach jako świadome propagowanie ideologii gender, sukces środowisk ją promujących, symbol zepsucia zachodniej Europy czy wreszcie znak naszych czasów. Moim zdaniem to nieporozumienie ?– taki scenariusz nie był przez nikogo zakładany i przewidywany.
Zatrzymać ?wzrok gawiedzi
Tak zwany show-biznes od zawsze rządzi się tymi samymi prawami. Wyrazistość i zwrócenie na siebie uwagi publiczności, choćby czymś najbardziej głupim czy obrazoburczym, jest nieodzownym elementem tego zjawiska, za którym stoją przecież ogromne pieniądze. I to one są głównym celem.
Problem polega jednak na tym, że wszystko już było. Nie wystarczy już kogoś publicznie obrazić, pokazać nagą pierś czy dać się sfotografować – niby przez przypadek – bez majtek, co masowo czyniły ostatnio rozmaite gwiazdy i gwiazdeczki. Nie wystarczy już przybić się do krzyża podczas występu czy opluć Kościół i papieża. To się opatrzyło. Na gawiedzi takie rzeczy nie robią specjalnego wrażenia. Potrzebne jest zatem coś nowego – coś, co przyciągnie uwagę nawet na kilka sekund, a o czym nazajutrz rano będą mówić klientki zakładów fryzjerskich, ludzie w kolejce w sklepie, tramwaju itp. A to z czasem robi się coraz trudniejsze.
Neuwirth/Wurst to coś znalazł/znalazła. Coś, o czym marzą, a czego teraz zazdroszczą gwiazdy i gwiazdeczki. Znalazł/znalazła tę właśnie niszę, która zatrzymała uwagę, wzbudziła kontrowersje, spowodowała, że tłum zareagował. Jedni zaciekle krytykowali, inni bronili. Mało kto stał obojętny. I o to „w tym interesie chodzi".
Widok kobiety z brodą jest nie do zaakceptowania przez przeciętnego człowieka