Bohater mimo woli

Nic tak nie zaszkodziło propagowaniu ideologii gender jak spektakularny sukces Conchity Wurst ?– pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 19.05.2014 02:05

Bohater mimo woli

Występ Thomasa Neuwirtha/Conchity Wurst został zinterpretowany w mediach jako świadome propagowanie ideologii gender, sukces środowisk ją promujących, symbol zepsucia zachodniej Europy czy wreszcie znak naszych czasów. Moim zdaniem to nieporozumienie ?– taki scenariusz nie był przez nikogo zakładany i przewidywany.

Zatrzymać ?wzrok gawiedzi

Tak zwany show-biznes od zawsze rządzi się tymi samymi prawami. Wyrazistość i zwrócenie na siebie uwagi publiczności, choćby czymś najbardziej głupim czy obrazoburczym, jest nieodzownym elementem tego zjawiska, za którym stoją przecież ogromne pieniądze. I to one są głównym celem.

Problem polega jednak na tym, że wszystko już było. Nie wystarczy już kogoś publicznie obrazić, pokazać nagą pierś czy dać się sfotografować – niby przez przypadek – bez majtek, co masowo czyniły ostatnio rozmaite gwiazdy i gwiazdeczki. Nie wystarczy już przybić się do krzyża podczas występu czy opluć Kościół i papieża. To się opatrzyło. Na gawiedzi takie rzeczy nie robią specjalnego wrażenia. Potrzebne jest zatem coś nowego – coś, co przyciągnie uwagę nawet na kilka sekund, a o czym nazajutrz rano będą mówić klientki zakładów fryzjerskich, ludzie w kolejce w sklepie, tramwaju itp. A to z czasem robi się coraz trudniejsze.

Neuwirth/Wurst to coś znalazł/znalazła. Coś, o czym marzą, a czego teraz zazdroszczą gwiazdy i gwiazdeczki. Znalazł/znalazła tę właśnie niszę, która zatrzymała uwagę, wzbudziła kontrowersje, spowodowała, że tłum zareagował. Jedni zaciekle krytykowali, inni bronili. Mało kto stał obojętny. I o to „w tym interesie chodzi".

Widok kobiety z brodą jest nie do zaakceptowania przez przeciętnego człowieka

Miejsce i czas ku temu okazały się idealne. Transmitowana na całą Europę odpustowo-pszenno-buraczana Eurowizja, gdzie widowiska są proste, podobnie jak skoczne i kolorowe melodie tam pobrzmiewające.

Conchita Wurst wygrała imprezę i jest bezdyskusyjnie wielką gwiazdą, znaną w całej Europie, od Lizbony po Ural, która sprzeda wkrótce tysiące płyt, ba, setki tysięcy na całym świecie. Jednym słowem „ma sukces".

Nie przebił jej nasz rodzimy duet Donatan i Cleo, który za publiczne pieniądze zaprezentował Europie – w oprawie choreograficznej utworu tam odśpiewanego – wykonywanie „innych czynności seksualnych made in Poland". Było to jednak zdecydowanie za mało, aby zyskać uznanie europejskiej publiczności. Kobieta z brodą okazała się bezkonkurencyjna.

Ale trzeba próbować. I jak mówią nasi selekcjonerzy po przegranym meczu – wyciągnąć wnioski. Za rok też jest Eurowizja. Może kobieta, tym razem nie z brodą, ale z czym innym np. na czole, będzie miała szanse na sukces. Nasi rodzimi wykonawcy powinni już dziś się nad tym poważnie zastanowić.

Kuglarze i karły

Kiedy patrzy się na to wszystko, trzeba przyznać, jak niewiele zmieniło się tu od średniowiecza. Kiedy na rynki miast i miasteczek przyjeżdżały cyrki obwoźne, kiedy kuglarze i przebrane karły urozmaicały czas gawiedzi, a kobiety o trzech piersiach wprawiały tłum w zdumienie. Potem rozprawiano o tym tygodniami, snując rozważania na temat tego, jak dziwny jest ten świat, bo dostępu do telewizji przecież nie było.

Sprawa Conchity Wurst ma jednak jeszcze inny aspekt, który, jak sądzę, nie był wpisany w scenariusz jej występu. Bo oto z dnia na dzień stała się ona ikoną ideologii gender – ideologii, o którą spór toczy się w całej Europie.

Kwestia ta stała się nawet poważnym elementem polskiej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Pod adresem TVP padały oskarżenia, że ordynarnie promuje zepsucie liberalnego świata, a jedno z prawicowych ugrupowań zażądało nawet zmiany regulaminu Eurowizji. W końcu w tej sprawie zabrały głos najważniejsze osoby w państwie. A dyskusja i spory trwają w najlepsze.

Moim zdaniem niepotrzebnie. Bo oto zagubiony, nieszczęśliwy człowiek, który chciał zrobić karierę, stał się symbolem kontrowersyjnej ideologii mimowolnie.

Niechcianym chyba też przez samych ideologów gender i zwolenników tego nurtu itp. Bo oto nagle w wersji pop wszyscy zobaczyli, jak może postępować upadek człowieka, jaki może być krańcowy efekt promowania nowej normalności w duchu tolerancji. Obrzydliwy, nie do przyjęcia dla przeciętnego człowieka, nawet sympatyka gender. Przyznali to zresztą w wywiadach ludzie, którzy epatują publicznie hasłami równości i tolerancji. W przypadku Conchity Wurst skapitulowali. Musieli przyznać, że to, co zobaczyli na Eurowizji, jest dla nich nie do zaakceptowania.

Tyle że było już za późno. Conchita Wurst stała się, jak mówią w biznesie, „ambasadorem marki", który głęboko zakorzenił się w świadomości społecznej. Kobieta z brodą w efekcie zlała się z gender i w odbiorze społecznym ideologia ta będzie miała jej twarz – twarz, którą przeciętnemu człowiekowi trudno będzie zaakceptować. W ten sposób snute przez ideologów plany oswajania z nowym lepszym światem biorą w łeb.

No cóż, Conchito, wyrządziłaś wielką krzywdę nowej ideologii.

Występ Thomasa Neuwirtha/Conchity Wurst został zinterpretowany w mediach jako świadome propagowanie ideologii gender, sukces środowisk ją promujących, symbol zepsucia zachodniej Europy czy wreszcie znak naszych czasów. Moim zdaniem to nieporozumienie ?– taki scenariusz nie był przez nikogo zakładany i przewidywany.

Zatrzymać ?wzrok gawiedzi

Pozostało 94% artykułu
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml