Tak już będzie, bowiem do zawarcia pokoju potrzeba nie tyle dobrej woli zwaśnionych stron, ile decydującego ciosu zadanego przez jedną z nich.
W interesie Polski, Zachodu i Ukrainy leży, by zrobiła to ona. Warto jej w tym pomóc.
Wojna niskiej intensywności może trwać latami, jak uczy historia konfliktu w Bośni i Chorwacji na początku lat 90. Wysiłki społeczności międzynarodowej, obserwatorzy, rozejmy, zaangażowanie dyplomacji najsilniejszych państw Europy i USA nie pomogły. Problem został rozwiązany dopiero, gdy Chorwaci i Bośniacy zdobyli strategiczną przewagę po wsparciu ich przez Zachód, przede wszystkim wiedzą wojskową, bo na Bałkanach broni nie brakowało.
Nie inaczej sprawy mają się na Ukrainie, apele o pokój dobrze wypadają w mediach, ale nie przybliżają końca koszmaru. Wojna jest zła, ale jeszcze gorsza jest przedłużająca się wojna.
1
Pytanie brzmi – jak pomóc Kijowowi w zwycięstwie. Na pewno nie dostawami broni, bo ma jej dość. Nie potrzebuje nowoczesnych systemów przeciwlotniczych ani przeciwpancernych, nie walczy wszak z regularną armią rosyjską, tylko z wrogiem stosującym metody walki partyzanckiej.