Odwracanie znaczeń - felieton Tomasza P. Terlikowskiego

Usprawiedliwienie aborcji eugenicznej wymaga głębokiej zmiany języka. Na przykładzie dziecka z warszawskiego Szpitala Bielańskiego możemy ją obserwować.

Publikacja: 06.07.2014 23:24

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Normy i zasady moralne są w nas głęboko zakorzenione. Jedną z nich jest przykazanie (albo ujmując rzecz w duchu świeckim – norma) „nie zabijaj niewinnego człowieka". Opór przed likwidacją istoty ludzkiej tkwi w nas bardzo głęboko i żeby go znieść, trzeba przekonać ich sprawców, że ofiary nie są ludźmi. Dowodzą tego wszystkie wielkie ludobójstwa: ?od rzezi Ormian po Rwandę.

Pierwszym narzędziem budowania takiego przekonania jest depersonalizujący i dehumanizujący ofiary język. Ten język w przypadku dziecka ze Szpitala Bielańskiego właśnie się kształtuje. Część komentatorów, szczególnie internetowych, określa je mianem „płodu", jakby nie dostrzegając, że to zwyczajna bzdura. Bzdura ta ma jednak głębokie uzasadnienie językowe. Aborcjonistom udało się bowiem przekonać część opinii publicznej, że „terminacja płodów" nie jest niczym złym. Jeśli więc chcemy potępić tego, kto owej „terminacji" nie dokonał, musimy przekonać ludzi, że ma do czynienia nie z dzieckiem, nie z człowiekiem, ale jedynie z „płodem". Płodem, który obronie nie podlega.

Drugim zabiegiem, który ma nas nauczyć akceptacji aborcji eugenicznej, jest zbudowanie przekonania, że istnienie chorego czy upośledzonego dziecka jest pozbawione (także dla niego samego) wartości. Zajmujący się nim lekarz, a po nim inni zaczynają przekonywać, że dziecko przez pół roku „będzie umierać". Zazwyczaj, gdy jesteśmy obok kogoś bliskiego, kto jest ciężko chory, mówimy raczej, że ma on szansę nawet na pół roku życia, ?a nie że będzie przez rok umierał. Podobnie nie myślimy o sobie, że przed nami jeszcze dziesięć lat umierania (choć w sensie ścisłym ?w wymiarze doczesnym wszyscy zmierzamy do śmierci), ale że przed nami lata życia.

Ale ta zmiana języka jest konieczna, by eugeniczną aborcję usprawiedliwić, by przekonać, że życie „płodu" będzie pozbawione sensu i stanie się tylko umieraniem.

Przyjęcie tego nowego eugenicznego języka doprowadzi nas do akceptacji aborcji pourodzeniowej czy eutanazji niedobrowolnej, którą określi się wybawieniem od umierania „żyjących płodów". Jeśli ?z takim sposobem mówienia nie będziemy walczyć, stanie się to szybciej, niż się spodziewamy.

Autor jest filozofem, ?redaktorem portalu Fronda.pl

Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Szymon Hołownia w debacie TVP przeczył sam sobie
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Debaty, czyli nie chcą, ale muszą
Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej