Roman Giertych, znany prawnik, twórca Ligi Polskich Rodzin, który reaktywował Młodzież Wszechpolską, wicepremier w rządzie PiS, jeszcze do niedawna miał pięknie rozwijającą się karierę adwokacką. Miał też biuro w najbardziej prestiżowym miejscu w stolicy, czyli przy ul. Nowy Świat, oraz niezłe perspektywy polityczne. Co z tego zostanie po taśmach Piotra Nisztora?
Drzwi do Platformy
Uczestnicy niedawnego grilla zorganizowanego przez Romana Giertycha zapamiętali gospodarza w minorowym nastroju. Impreza odbyła się krótko po opublikowaniu pierwszych taśm „Wprost", na których Sławomir Nowak opowiada Andrzejowi Parafianowiczowi o kontroli skarbowej w firmie jego żony.
To nagranie zakończyło karierę polityczną Nowaka. Były minister transportu z dnia na dzień wystąpił z Platformy Obywatelskiej, a to właśnie z nim Giertych mógł wiązać nadzieję, na powrót do wielkiej polityki w ramach PO.
Bo że miał na to ochotę, dla nikogo nie ulega wątpliwości. Od trzech lat adwokat wyraźnie ciążył ku PO, prowadząc sprawy ministrów rządu Donalda Tuska, a nawet jego syna Michała, który po aferze Amber Gold postanowił wytoczyć proces o zniesławienie jednemu z tabloidów.
To właśnie to zaangażowanie prawne oraz ostra krytyka Jarosława Kaczyńskiego, od której mecenas nie stronił, miały mu otworzyć drzwi do Platformy. Dlatego nikogo nie dziwiło, że już dwukrotnie Giertych był ostatnio przymierzany przez media do rządowych stanowisk.