Reklama

Raport OECD: Ile czasu śpią mieszkańcy Korei

Świat jest pełen paradoksów. Jednym z nich jest fakt, że naród pracoholików jest bardzo mało wydajny w pracy.

Publikacja: 22.07.2014 09:55

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Gdy czyta się o niektórych zjawiskach i procesach zachodzących na świecie, budzi się zdziwienie. Czasem jest mniejsze – na przykład podczas lektury o połowach amerykańskiego łososia, który pomimo swojej znakomitej jakości, nie trafia na rodzimy rynek. Czasem zdziwienie nie ma granic – jak podczas uświadamiania sobie, że w obecnej rzeczywistości może dojść do zestrzelenia pasażerskiego samolotu bez żadnych konsekwencji. Zdarza się także, że światowy przegląd prasy przynosi wieści niesamowite.

Ile średnio się śpi?

Z opublikowanego właśnie raportu OECD można dowiedzieć się, ile średnio śpią mieszkańcy najbardziej uprzemysłowionych gospodarek świata. Wyspany pracownik, to w końcu pracownik wydajny i sprawny podczas służbowych obowiązków. Na pierwszym miejscu wśród tych wyspanych znajdują się Francuzi, którzy na dobę odpoczywają przeciętnie 530 minut – prawie 9 godzin bez 10 minut. Na drugim miejscu wysypiają się statystycznie Amerykanie – 8 godzin 38 minut, na trzecim Hiszpanie – 4 minuty krócej niż Amerykanie. Polacy znaleźli się na miejscu 8. Ze stratą jedynie 10 minut do drugiego miejsca mieszkańców USA. Jednak końcówkę listy zamykają dwa azjatyckie narody, które uważa się za te poświęcające życie pracy.

Japończycy śpią 470, a Koreańczycy z południa 469 minut na dobę. To zaledwie 7 godzin 49 minut, o godzinę krócej niż Francuzi z pierwszego miejsca. Godzina snu mniej to dla jednych dużo, dla drugich mało, ale taka godzina spędzana na odpoczynku krócej każdego dnia przekłada się na konkretnie większy poziom zmęczenia organizmu. Można sprawdzić zresztą samemu. Wystarczy nastawić sobie budzik odpowiednio wcześniej i ściśle wstawać według nowych wskazówek. Początki będą trudne, dopiero z czasem uda nam się przyzwyczaić. Pytanie tylko, skoro można przyzwyczaić się do wszystkiego, czy warto jest wymagać od siebie większego poświęcenia dla obowiązków służbowych, jeżeli nie przekłada się to na jakość ich wykonywania?

Odnośnie przyzwyczajenia do wszystkiego - zgodnie ze starym żartem o trudnej sytuacji mieszkańców Białorusi: mężczyzna został powieszony, ale przeżył. Pytany, jak mu się to udało, odpowiada, że z początku było ciężko, ale się przyzwyczaił. Podobnie Koreańczycy i Japończycy. Na początku XX wieku te kraje nie słynęły z pracoholizmu. Ich mieszkańcy korzystali z wypłaty i potrafili znikać na kilka dni po otrzymaniu pieniędzy. Nie myślano o wyższych celach, planach do realizacji, posłuszeństwie wobec szefów. Po prostu chciano cieszyć się życiem, gdy były na to pieniądze.

Wypaleni zawodowo

Dziś wygląda to tak, że Koreańczycy są przepracowani i coraz bardziej wypaleni zawodowo. W 2012 roku przeciętny pracownik z tego kraju spędzał w pracy średnio 2092 godziny, o 420 godzin więcej niż przeciętnie w pozostałych krajach OECD. Dla Japonii wartość ta wynosiła 1765, dla Holandii 1334 godzin. Większa liczba spędzanych w pracy godzin nie przekładała się na produktywność. Koreańczyk pomimo tak długiego czasu w biurze wypracowywał jedynie niecałe 30 dolarów z 60 minut za biurkiem, podczas gdy mieszkaniec krajów OECD przeciętnie 44,56 dolara.

Reklama
Reklama

Efektywność holenderskiego pracownika wynosiła już prawie 60 dolarów. Ponad 43 proc. Koreańczyków spędzało każdego dnia co najmniej jedną godzinę w pracy ponad wymagany czas. 25,8 proc. z takich nadgodzinowych pracoholików uważało, że to normalne, 20,9 proc. myślało, że podczas tradycyjnych 8 godzin są nieefektywni, a ponad 9 proc. czuło presję ze strony swoich przełożonych. Wreszcie 30 proc. pracowników z Korei Południowej nie korzystało nawet połowy swojego urlopu, 22 proc. oceniało jakość wykonywanej przez siebie pracy negatywnie, a ponad 70 proc. było zmęczonych służbowymi obowiązkami.

Władze kraju chcą walczyć z tym sprzężeniem nadgodzin, negatywnego oceniania siebie i strachu przed przełożonymi przy pomocy obowiązkowej drzemki. Sjesta miałaby trwać godzinę i przez 60 minut mogłaby choć trochę zregenerować sfrustrowanych i mimo tego niezmordowanie obowiązkowych Koreańczyków. Azjatycki kraj dołączyłby tym samym do grona państw Ameryki Łacińskiej oraz z basenu morza Śródziemnego, w których odpoczynek od pracy w środku dnia jest normą.

Gdy czyta się o niektórych zjawiskach i procesach zachodzących na świecie, budzi się zdziwienie. Czasem jest mniejsze – na przykład podczas lektury o połowach amerykańskiego łososia, który pomimo swojej znakomitej jakości, nie trafia na rodzimy rynek. Czasem zdziwienie nie ma granic – jak podczas uświadamiania sobie, że w obecnej rzeczywistości może dojść do zestrzelenia pasażerskiego samolotu bez żadnych konsekwencji. Zdarza się także, że światowy przegląd prasy przynosi wieści niesamowite.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Adam Bodnar ofiarą polityki, w której nie ma miejsca na kompromis
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Prekonstrukcja rządu. Jak Donald Tusk może jeszcze uratować władzę
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Protesty antyimigranckie, czyli czy górale zatęsknią za arabskimi turystami?
Opinie polityczno - społeczne
„To byli i są nasi chłopcy”. Widzieliśmy wystawę w Muzeum Gdańska
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Reklama
Reklama