Wystarczyło pilnie zapamiętywać zachowania, które wydarzyły się wcześniej, by zostać specjalistą od danej kultury. Obycie z kulturą amerykańską, doświadczenia komunistyczne, rozumienie Polski dawały duże szanse Polakom na doradzanie prezydentom USA podczas zimnej wojny. Tygodnie spędzane w bibliotekach na studiowaniu materiałów o Japonii dawały antropolog Ruth Benedict przewagę nad innymi badaczami. Bez wyjeżdżania do obcego kraju była w stanie stworzyć doskonały podręcznik ułatwiający podbicie azjatyckich agresorów podczas II wojny światowej. W liceum też opłaca się nauczyć na pamięć wszystkich unii polsko-litewskich. Przynajmniej jedna klasówka będzie na szóstkę.
Nauczyciel nie na zastępstwo
Historia zyskała dawno temu przydomek „magistra vitae" czyli nauczycielka życia. Powiedział tak o niej Cyceron mniej więcej na pół wieku przed urodzeniem Chrystusa. Określił tę naukę także jako dowód czasu, herolda przeszłych wydarzeń, życie pamięci i światło prawdy. Najbardziej przyjęło się jednak mówić o niej jako o nauczycielu. Obecna, cyfrowa rzeczywistość umożliwia czerpanie korzyści z historii w nowym wymiarze.
Zamiast żmudnego wertowania źródeł wystarczy przepuścić przez nie algorytmy. Każda informacja o wydarzeniu, jego konsekwencjach i powiązaniach między nimi zostanie skatalogowana przez komputer i na podstawie ogromnej bazy takich danych, będzie można wysnuwać wnioski odnośnie przyszłości. Czy zatem dobrze zaprogramowany algorytm stanie się automatycznym jasnowidzem?
Byłoby to bardzo ciekawe doświadczenie – wystarczyło by wpisać w komputer odpowiednie hasła i nacisnąć guzik „przewiduj". „Rosja" (w tym cała historia kraju, zimnowojenne zmagania, incydenty, prowokacje), „Ukraina", „Polska", enter i dostajemy prawdopodobieństwo rozszerzenia się aktualnych wypadków ze wschodu na naszym terenie. Opcja „przewiduj scenariusze" i system wyszczególnia wszystkie możliwości rozwoju sytuacji wraz z ich procentowych prawdopodobieństwem. Podobnie z hasłami „Syria", „islam", „Japonia", „chińskie platformy wiertnicze", możliwości jest bez liku.
Wystarczy zatem usiąść i analizować. Kalev Leetaru, analityk danych z amerykańskiego uniwersytetu Georgetown w stanie Washington, pracuje nad taką informatyczną szklaną kulą. Może nie być srebrno-lustrzana, ponieważ jako baza danych służą informacje z narzędzia od Google. Wyszukiwarka ma w logo niebieski, żółty, czerwony i zielony, dlatego być może przełoży się to też na logo przepowiadaczy przyszłości. Powstająca baza nazywa się GDELT i bazuje na wydarzeniach od roku 1979. Zawierają się w niej doniesienia mediów o przeszłych wydarzeniach w ponad 100 językach, na razie jest to ponad 250 mln informacji.