O społecznych lękach związanych z sytuacją na Ukrainie wiele mówią regularne sondaże CBOS. Ankieterzy tego ośrodka co miesiąc pytają: „Czy ta sytuacja zagraża polskiemu bezpieczeństwu"? Wprawdzie lutowy krwawy przełom na kijowskim Majdanie oraz lipcowa tragedia malezyjskiego samolotu nad Donbasem powodowały skokowy wzrost takich obaw, lecz potem opinie respondentów wracały do normy. Jeśli, oczywiście, za normę uznać stosunek „tak" do „nie" na poziomie, powiedzmy, 6 : 4...
Otóż nie jest to norma, przynajmniej moim stanowczym zdaniem. Norma w czasach pokoju byłaby wtedy, gdy odsetek rodaków obawiającej się jakiejś sąsiedzkiej agresji (graniczymy lądowo z siedmioma państwami) nie przekraczałby małych kilku procent. Tu natomiast wchodzi w grę wskaźnik dziesięciokrotnie wyższy. To z pewnością nie jest normalne.
Pierwszą przyczyną takiego zaostrzenia i wyostrzenia opinii są oczywiście same wydarzenia na wschodnich rubieżach Ukrainy. Toczy się tam prawdziwa straszna wojna, taka z zabijaniem ludzi. Tej wojnie towarzyszy katastrofa humanitarna, o której informuje ONZ, OBWE i organizacje pozarządowe, czyli przede wszystkim ucieczka setek tysięcy mieszkańców ze swoich domostw. Ukraina jest sąsiadem Polski (535 km wspólnej granicy), a nikt nie lubi awantur w mieszkaniu za ścianą.
Jednak jest jeszcze drugi ważny powód, a mianowicie klasyczna wojenna retoryka utrzymująca się od miesięcy w ogromnej większości mediów papierowych – zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej" i w głównych telewizjach („Rzepa", przynajmniej od czasu do czasu, zamieszcza jakieś odmienne głosy). Ta retoryka wpada szaremu czytelnikowi i widzowi w oko i ucho, zostawia ślady w głowach, i choć dziś nikt nie robi zapasów z cukru ani masła, to warto by sprawdzić, czy nagle nie wzrosło spożycie wódki, zwłaszcza rosyjskiej i ukraińskiej, bez której, jak wiadomo, nie razbieriosz...
Gdybyśmy mieli wojnę – to co innego, obowiązuje patriotyczna jednolitość poglądów i postaw, a za wrogą propagandę kula w łeb! Ale, Bogu dzięki, nie tylko nie mamy wojny, lecz nam ona i nie grozi. W przewidywalnej perspektywie mamy i będziemy mieli pokój. Trwały, stabilny i atomowo gwarantowany pokój, o który trzeba dbać jako o skarb. W czasie pokoju zaś różnice zdań są świadectwem psychicznego zdrowia, nie choroby!