11 prezydentów Chin. Felieton Rafała Tomańskiego

W środę do Indii przyjechał jeden prezydent Chin. Ale jedna mała pomyłka może stworzyć prezydentów aż jedenastu.

Publikacja: 19.09.2014 15:40

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Wystarczy pomylić się przy odczytywaniu nazwiska obecnego prezydenta Chin, Xi Jingpinga. Xi wygląda w końcu jak rzymski liczebnik „jedenaście", „XI". W taki sposób, o jedenastu Jingpingach poinformowała w jednej z większych indyjskich telewizji Doordarshan jedna ze spikerek. Jedenastu Jingpingów rozpoczynało według niej kolejną turę rozmów z premierem Modim. Pomyłka kosztowała utratę stanowiska.

Pomyłka na wizji

W tym indyjskim kanale wieczorne programy informacyjne obsługiwane są często przez ludzi bez doświadczenia. Twarze znane z programów dziennych nie są chętne do pracy wieczorami i po nocy, dlatego zatrudnia się spikerów nieprzygotowanych na wszystkie sytuacje. Zdarza się, że mylone są chińskie nazwiska z imionami i w rezultacie widzowie dostają przekaz w rodzaju „Według pana Donalda", czy „Prezydent Bronisław powiedział".

Xi to jednak chińskie nazwisko. Razem z imieniem Jingping czyta się je mniej więcej „śi dźinpin" z ostatnim dźwiękiem o bardziej nosowym charakterze. W przypadku starszych Chińczyków łatwo się zorientować, która część jest nazwiskiem, ponieważ w przeważającej większości przypadków są one jednosylabowe. Dwusylabowe najczęściej bywają imiona, choć ostatnio zdarza się nazywanie dzieci pojedynczymi sylabami na imię. Tradycyjnie Chińczyk przedstawi się w kolejności nazwisko-imię.

Znak, którym zapisuje się nazwisko prezydenta Xi, składa się historycznie z dwóch części: skrzydła ? i słońce ?. Obecnie słońce zamieniło się w słowo o jednej kreseczce więcej oznaczające „biały kolor" i wyglądające bardzo podobnie: ?. Gdy jedno ułoży się na drugim, wychodzi ideogram xi: ?. Może oznaczać trzepoczące skrzydła, czyli naukę latania, a jego główne znaczenie, to „uczyć się, ćwiczyć". Imię Jingping to z kolei „blisko" (?)+ „pokój, spokój, równowaga" (?). Wychodzi z tego bardzo poetycka „nauka spokoju znajdującego się bardzo blisko, niedalekiego do osiągnięcia". Bardzo pasuje to do strategii przyjętej przez prezydenta głoszącej narodziny „chińskiego snu".

Trudne do przewidzenia konsekwencje

Kolejny etap chińskiego snu miał wejść w życie podczas ostatniej wizyty w Indiach. Pekin miał przywieźć Delhi obietnice inwestycji o wartości ponad 100 mld dolarów, przebijające japońskie obietnice, jakie słyszał niedawno indyjski premier w Tokio. 100 mld miało przebić 35 od premiera Shinzo Abe, ale okazało się, że Xi przywozi jedynie 20. Kraje poinformowały o planach współpracy w zakresie budowy linii kolejowych, uniwersytetu poświęconego kolejnictwu, parków technologicznych opartych na chińskim kapitale i działań odnośnie cywilnego wykorzystania energii atomowej.

Wizyta Xi pozostawia niedosyt. Miało być o wiele ciekawiej, z większym rozmachem i jaśniej. Modi przekonywał w Japonii, że nie boi się nacisków ze strony chińskiej polityki terytorialnej odnośnie ruchów na morzu Południowochińskim i przede wszystkim na granicy z własnym krajem. Chiński prezydent przyjechał do Indii jako główny dowódca własnego wojska, dlatego etap negocjacji z Modim dotyczący sporów o terytorium południowego Tybetu, był mu wyjątkowo nie na rękę. W ciągu ostatnich lat Indie notują coraz więcej nielegalnych wtargnięć chińskich żołnierzy do własnych prowincji. Nie dochodzi do wymian ognia i ofiar w ludziach, ale Indie z niepokojem obserwują działania sąsiadów z północy, którzy czują się nie na swoim terenie jak w domu i budują drogi.

Prezydentowi pozostało podsumować rozmowy jako działania prowadzące do stworzenia na linii Chiny-Indie „podwójnego silnika", którego celem jest wzmocnienie gospodarczego potencjału regionu. Według Xi, gdy oba kraje mówią jednym głosem, świat to z pewnością zauważy.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?