Duchowe wyzwania wojny

Rosja nigdy nie wyznawała win i grzechów wobec innych narodów i własnych obywateli, nie zapłakała nad sobą samą. Opłakiwała jedynie poległych żołnierzy i wodzów rewolucji – pisze teolog.

Publikacja: 10.10.2014 02:00

o. Nikodem Zbigniew Brzózy OP

o. Nikodem Zbigniew Brzózy OP

Foto: archiwum prywatne

Przyczyny wojen i konfliktów są różne. Najbardziej widoczne mają charakter polityczny: konflikty interesów, próba aneksji lub podporządkowania innego państwa, zatargi terytorialne. Uciskanie mniejszości etnicznych, brak poszanowania ich autonomii i języka, nierówności społeczne, nieefektywność gospodarki, ubóstwo i brak perspektyw, wyzysk – to przyczyny społeczne i kulturowe. Istnieją jeszcze te moralne i religijne: erozja systemu wartości, kryzysy religijne, zanik cnót obywatelskich.

Jan Paweł II i Benedykt XVI podkreślali, że źródło pokoju na świecie znajduje się nie tyle w sile i równowadze militarnej oraz w traktatach, ale w sprawiedliwych relacjach między ludźmi i we wnętrzu osoby. Kardynał Joseph Ratzinger mówił rzecz trudną do zrozumienia dla niewierzących - że o pokój i zażegnanie wojny trzeba się modlić, ponieważ militarne i polityczne wysiłki są bezowocne bez przemiany duchowej i mentalnej społeczeństw i... bez Boga, który jest duchową siłą dziejów.

Do Rosjan trzeba skierować słowa: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie"

Chrześcijaństwo odwołuje się do pojęcia Opatrzności w odróżnieniu od tych religii i kultur, które posługują się jedynie pojęciem losu. W starożytnej Grecji pojęcie to było synonimem ślepego przeznaczenia człowieka. Opatrzność nie jest siłą z góry układającą życie, dającą pomyślności lub biedę, pokój lub wojnę. Jest ona mocą Boga wewnętrznie obecnego w ludzkich decyzjach i przenikającego procesy historyczne. Obecność Boga w historii była przedmiotem namysłów filozoficznych i teologicznych. Przykładem może być rosyjska historiozofia Władimira Sołowjowa. Ateistyczną wersją takiego dyskursu były dzieła Lenina. To Bóg inspiruje ludzi i kieruje planem zbawienia świata.

W wymiarze egzystencjalnym i czasowym wciąż przychodzi On nam na ratunek.„Od głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie!” - te słowa ze świątyń wypisuje się na przydrożnych krzyżach. Jeden z takich krzyży z wypisaną cyrylicą prośbą do Chrystusa Zbawiciela stał niedaleko wraku zestrzelonego malezyjskiego samolotu. Dookoła na polu porozrzucane były ciała ofiar oraz maskotki dzieci. W Polsce zapamiętano modlitwę Jana Pawła o zstąpienie Ducha Świętego i odnowienie polskiej ziemi.

Wielu widzi w tych wydarzeniach siłę niezwykłych przemian historycznych. Dziś pokorną modlitwą trzeba otoczyć miejsca, gdzie toczy się wojna.

Kryzys religijny

Podstawową przyczyną polityczną konfliktu ukraińskiego jest to, że Federacja Rosyjska dokonała aneksji Krymu, a potem podsycając nastroje antyukraińskie na wschodzie Ukrainy zaczęła wysyłać na jej terytorium rebeliantów oraz broń, w tym czołgi i wyrzutnie rakiet. Istnieją też przyczyny społeczne: bieda, bezrobocie, upadek wielkich zakładów pracy, brak społecznego zaufania, wszechobecna korupcja, brak reform, demoralizacja, tendencje nacjonalistyczne na zachodzie i wschodzie kraju, oraz świadomość, że w bogatszej Rosji żyje się lepiej.

Tymczasem Rosja chce odbudować imperialną potęgę i podporządkować sobie państwa ościenne. W patriotyzm rosyjski zakradły się przekonania, że siłą jest podbój innych narodów i posiadanie strefy wpływów. Istnieje też obawa przed ekspansją ekonomiczną, kulturową i polityczną Zachodu. Rosja wie, że nie ma tej dynamiki, co świat zachodni. Przegrywa też na poziomie kultury masowej. Sytuacja ta budzi niepokój i poczucie zagrożenia.

Wielu, w chociażby Aleksander Sołżenicyn, wskazuje rosyjski dziki kapitalizm, bezpardonowe eksploatowanie kraju, wyprzedaż za bezcen narodowego bogactwa. Rosjanie nie stanowią społeczeństwa obywatelskiego i dlatego zwykli mieszkańcy Rosji czują się się jak proletariat we wnętrzu systemu globalnego. U źródeł problemów stoi też kryzys moralny i religijny, w tym instytucjonalny Cerkwi.

Zaledwie połowa Rosjan uważa się za prawosławnych, z czego od 1 do 2 procent praktykuje. Jest gorzej niż w jakimkolwiek kraju Zachodu. To społeczeństwo ludzi obojętnych religijnie i agnostyków. W Cerkwi niewiele mówi się o cnotach obywatelskich, za to wyraża się pobłażliwość dla władzy. Dokonuje się apologii państwa, którego jedynym grzechem jest jego słabość. Może ono oczekiwać pełnej lojalności Cerkwi. Ta słabo zaangażowana jest w niwelowanie różnic społecznych i ekonomicznych, w program naprawczy kraju.

Rosja nigdy nie wyznawała też win i grzechów wobec innych narodów i własnych obywateli, nie zapłakała nad sobą samą. Opłakiwała jedynie poległych żołnierzy i wodzów rewolucji.

Pomoc moralna

Czy Polacy lubią Rosjan? W ostatnich sondażach nie za bardzo. Zresztą to zbyt prosto i naiwnie zadane pytanie. Wiadomo, że carat, że lata komunizmu, a teraz agresja na Ukrainę sprawiły, iż Rosji się boimy, bo jest agresorem, bo prezydent Putin, bo nastroje imperialne, wielkoruskie, postsowieckie, rewizjonizm, straszenie głowicami nuklearnymi i wyrzutniami rakiet.

Ale przecież Rosjan jakoś lubimy i cenimy. Lubimy konkretnych ludzi, rosyjską kulturę, literaturę, klasykę kina, muzykę i śpiewy, ikony, złote cerkwie, opowiadania o bojarach, carach, Tatarach, Syberię oraz bezkres, jaki jest tylko w Rosji. Rosjanie są nam bliscy również przez język, geografię i uczuciowość.

To pobratymcy. Dzięki temu Polacy mają być może większy niż inni wgląd w rosyjską duszę. Tę bliskość niszczą jednak wzajemne stereotypy. Kogo z Rosjan polubiliśmy w ostatnich dziesięcioleciach? Przede wszystkim chyba Michaiła Gorbaczowa i Borysa Jelcyna. Paradoksalnie sami Rosjanie uważają ich za winnych roztrwonienia narodowego dorobku. Lubimy też dysydentów, ludzi sztuki i znanych artystów. Rosjanom nieraz szczerze współczuliśmy, zwłaszcza ofiarom terroryzmu w Biesłanie i moskiewskim metrze. Doceniliśmy ich kiedy potrafili wyrazić nam współczucie z powodu katastrofy smoleńskiej. Zwykli ludzie w odruchu serca układali kwiaty i modlili się za ofiary tej tragedii oraz za Polskę i Rosję uwikłane w dziwny splot dramatycznych wydarzeń. To poruszało i dawało otuchę.

Mimo, że tylu Rosjan popiera agresję na Ukrainę, to nadal wiele po nich się spodziewamy: dążenia do wolności i sprawiedliwości, poszanowania innych, a także życzliwości. Prezydent Bronisław Komorowski przemawiając niedawno temu w Bundestagu dał wyraz swojemu marzeniu o otwartej i nowoczesnej Rosji, czego symbolem mogłaby być w przyszłości Autostrada Wolności pomiędzy Berlinem, Warszawą i Moskwą, dziś już łącząca stolicę Niemiec z naszą stolicą. Polacy, Niemcy i Rosjanie zjednoczeni wspólną arterią komunikacyjną mogliby wzajemnie się odwiedzać, razem pić kawę w przydrożnych restauracjach, pokojowo przemierzać rosyjskie bezkresy, podziwiać polskie i niemieckie krajobrazy.

Niestety, dziś to tylko marzenie, a w obliczu wojny mrzonka. Wielu z nas nadal wierzy, że w Rosji są jeszcze ludzie, którzy są przeciwni interwencji na Ukrainie. Rosjanie mają tak jak i my sumienie i rozsądek, wiarę w Boga. Ta siła wielokrotnie w historii pomagała odrzucić egoizm narodowy, złe dziedzictwo oraz lęk przed innymi, była odtrutką na ideologię. Wzorem dla relacji polsko-rosyjskich może być pojednanie polsko-niemieckie zainicjowane listem biskupów polskich do biskupów niemieckich. Padają w nim słowa: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Dzisiaj podobne słowa trzeba by skierować do Rosjan, by i oni przekazali je nam i tym, którym pragną przebaczyć, i od których pragną otrzymać przebaczenie.

Z Rosjanami trzeba rozmawiać nie tylko w obliczu wojny, ale również o problemach społecznych kulturowych, religijnych, o pułapkach globalizacji, o korupcji, o polityce koncernów międzynarodowych, o zasadach demokracji. Jest to oczywiście trudne. W tym kontekście czymś pozytywnym było zaproszenie do Polski przez episkopat Polski patriarchy moskiewskiego Cyryla.  Działo się to jeszcze przed wybuchem konfliktu ukraińskiego.

Nie tyle problemy finansowe co kryzys społeczno-ekonomiczny są przyczyną agresywnej polityki Rosji. Dlatego obecnie trzeba rozmawiać po to, aby prezydent Putin znalazł w sobie pokorę oraz rozsądek i zatrzymał tę wojnę, w innym wypadku doprowadzi do dalszych zniszczeń, a sam na trwałe źle przejdzie do historii. Trzeba też cierpliwie docierać do zwykłych Rosjan ukazując im prawdziwe przyczyny konfliktu.

Niestety im dłużej on trwa, tym bardziej ogarnia nas pesymizm. Cerkiew moskiewska nie przeciwstawia się otwarcie wojskowym działaniom militarnym na wschodniej Ukrainie. A jeśli to robi, to czyni to zbyt cicho. A przecież ta Cerkiew tyle wycierpiała, wydała tylu bezimiennych męczenników, przecież tylu jej wyznawców niosło z Chrystusem ciężki krzyż. To szokujące, że Rosja wywołała ten konflikt, że go eskaluje używając najemników, rakiet i propagandy. Dla prawosławnych chrześcijan z Ukrainy i Rosji to bratobójcza walka i wyniszczająca. Trzeba również nawoływać inne Kościoły chrześcijańskie, w tym katolicki, aby wyraźniej i śmielej opowiadały się przeciwko tej wojnie.

Okazać wielkoduszność

Jan Paweł II powiada, iż historia pokazuje, że nawet w rzeczach ewidentnie złych ukrywa się jakieś dobro lub jego zalążek, a to dlatego że człowiek z natury nie może chcieć  zła dla zła, i jeśli czyni zło to zawsze dla jakiegoś dobra. Papież pokazuje to na przykładzie rewolucji francuskiej, która niosła hasła wolności obywatelskiej i prawa narodów do samostanowienia. Być może dlatego ta krwawa rewolucja ma we Francji do dziś swoją renomę i bohaterów.

Myśl papieska zachęca nas do wielkoduszności jeśli chodzi o oceny działań Rosji. Oceny te bywają nieprzejednane i nie do końca sprawiedliwe. Rosjanom wydaje się, że dzięki nim Polska odzyskała byt państwowy, nam zaś trudno w tym widzieć ich zasługę, bo znamy okrucieństwo i zbrodnicze intencje Stalina. Nasza wolność nie była wolnością, zwycięstwo zwycięstwem, a prawo do kultury było ocenzurowaną i wypaczoną jego wersją. My to wiemy, Rosjanie nie do końca. Trzeba nam więcej zrozumienia dla rosyjskiej wyrozumiałości wobec ZSRR. W oczach Rosjan Lenin wprowadził terror, ale i propagował elektryfikację, mechanizację i oświatę, Stalin mordował, ale zdobył Berlin, Chruszczow zaś podbił kosmos. Bardzo łatwo nam gorszyć się Rosjanami, kiedy ich nie rozumiemy i nie próbujemy postawić się w ich miejsce. Trudno nam przyjąć, że żołnierze radzieccy niezależnie od tego kim byli i co nam przynieśli, umierali na naszej ziemi walcząc z Hitlerem.

W tym kontekście wymowny wydaje się gest Andrzeja Wajdy. Kiedy tuż po katastrofie smoleńskiej. Zwykli Rosjanie zapalali świece pod polskimi placówkami dyplomatycznymi. Wajda poruszony tym zainicjował akcję zapalania zniczy na grobach żołnierzy radzieckich. Był to jakby gest przebaczenia. Również Daniel Olbrychski czy Krzysztof Zanussi dali powściągliwy przykład szacunku do Rosjan i ich kultury, ale równocześnie protestu przeciwko ich polityce. Trzeba odrzucić czarno-biały obraz Rosjan.

Nie ma alternatywy

Demokracja jest trudnym zadaniem i momentami bardzo niewdzięcznym. W zachodnim wydaniu wydaje się zagmatwana, uwikłana w sprzeczności, nieoperatywna. a przy tym rozgadana, zarozumiała i wydziwiająca. Oglądana z zewnątrz wygląda niekiedy komicznie i żałośnie.

Dla ludów, w których rządzą patriarchowie, mędrcy, szejkowie i carowie demokratyczne utarczki i przedwyborcze przechwałki mogą przypominać plac zabaw i dziecięcą piaskownicę, dlatego są i tacy, którzy zarzucają społeczeństwom Zachodu infantylizm.

W niektórych krajach, w tym i w Rosji, wyolbrzymiając problemy demokracji pokazuje się karykaturę tego systemu, a nie jego złożony i delikatny charakter. Jakby nie było demokracja zbudowała i Grecję, i Europę, ewoluując w historii i rozszerzając zakres swojego zastosowania. Bez demokracji nie byłoby wolności obywatelskiej i religijnej oraz cywilizacyjnego rozwoju w tym nowoczesnych technologii tak potrzebnych w Rosji i na całym świecie. Demokracja jest niedoskonała dlatego trzeba nad nią nadal pracować.

Rosja jest dużym dumnym krajem z bogatą historią i kulturą, własnymi obyczajami, jednak to ona musi się dopasować do demokracji, a nie odwrotnie. Nie brakuje Rosjan, którzy z satysfakcją przyznają, że Rosji obca jest demokracja, i że wypracowała ona inny, alternatywny system. Ale czy to prawda? Można mieć wątpliwości. Rosji raczej przydałoby się szukać własnej drogi do demokracji. Nie musi to być model amerykański, niemiecki czy francuski, powinien to być model rosyjski, zachowujący jednak esencję demokracji i dostosowany do realiów rosyjskich.

Przyczyny wojen i konfliktów są różne. Najbardziej widoczne mają charakter polityczny: konflikty interesów, próba aneksji lub podporządkowania innego państwa, zatargi terytorialne. Uciskanie mniejszości etnicznych, brak poszanowania ich autonomii i języka, nierówności społeczne, nieefektywność gospodarki, ubóstwo i brak perspektyw, wyzysk – to przyczyny społeczne i kulturowe. Istnieją jeszcze te moralne i religijne: erozja systemu wartości, kryzysy religijne, zanik cnót obywatelskich.

Jan Paweł II i Benedykt XVI podkreślali, że źródło pokoju na świecie znajduje się nie tyle w sile i równowadze militarnej oraz w traktatach, ale w sprawiedliwych relacjach między ludźmi i we wnętrzu osoby. Kardynał Joseph Ratzinger mówił rzecz trudną do zrozumienia dla niewierzących - że o pokój i zażegnanie wojny trzeba się modlić, ponieważ militarne i polityczne wysiłki są bezowocne bez przemiany duchowej i mentalnej społeczeństw i... bez Boga, który jest duchową siłą dziejów.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Partie stopniowo odchodzą od "modelu celebryckiego" na listach
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Dlaczego nie ma zgody USA na biało-czerwoną szachownicę na F-35?
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił