Czasem jednak można się zdziwić. Podczas przemowy wygłaszanej z okazji otwarcia szpitala w Mumbaju pod koniec października Modi powiedział, że operacje plastyczne i eksperymenty genetyczne były od wieków znane w Indiach. Według premiera pierwszym pacjentem, który świadczył swoją osobą o doświadczeniu lekarzy, miał być jeden z hinduskich bogów, Ganeśa.
Jak stworzyć boga?
Ganeśa najczęściej przedstawiany jest jako czteroręki mężczyzna. O ile doszycie jednej pary rąk więcej byłoby sporym wyzwaniem dla dzisiejszych, a co dopiero starożytnych lekarzy, to na pewno trudniejsze byłoby przeszczepienie głowy słonia do ciała człowieka. A Ganeśa właśnie słoniową głowę miał. Istnieje wiele wersji mitu o tym, jak ten jeden z głównych bogów w Indiach zdobył nietypową część ciała. Najpopularniejszy z nich opowiada o tym, jak przyszła matka Ganeśi, bogini Parvati chciała zająć się w spokoju toaletą i na straży domu postawiła wiernego sługę, byka Nandi. Miał nie wpuszczać nikogo do odwołania, ale pech chciał, że w drzwiach pojawił się mąż Paravti, Śiwa, którmu Nandi był winien posłuszeństwo w pierwszej kolejności. Rozgniewana bogini stworzyła sobie własnego, lojalnego tylko wobec siebie synka, Ganeśę. Stworzyła go z kurkumy, dlatego chłopczyk miał żółtą skórę. Był posłuszny i przy kolejnej okazji nie zgodził się wpuścić Śiwy. Pokonał też jego armie, uległ dopiero mocy samego boga. Odniósł poważne rany głowy, a jego matka z rozpaczy chciała w pierwszej kolejności zniszczyć świat. Uspokoił ją dopiero bóg-stwórca, Brahma, który obiecał, że przyniesie głowę pierwszego napotkanego po drodze stworzenia, którego głowa będzie skierowana na północ. Wrócił z łbem słonia, który przytwierdzono do ciała Ganeśi.
Inne wersje mitu są o wiele bardziej skomplikowane i wymagają przywoływania wielu pozostałych bogów z indyjskiego panteonu. Jednak premier Modi proponuje kolejną wersję, naukową. Głowa słonia na ciele człowieka i te dodatkowe dwie ręce miałyby być dowodem na wyjątkowej zdolności indyjskich lekarzy. Poza tym fakt narodzin boga poza łonem matki wskazywałby na znajomość technologii sztucznego zapłodnienia.
Jak wykorzystać historię?
Premier dzięki takiemu przywołaniu znanej każdemu rodakowi postaci wskazywał potrzebę reformy także w dziedzinie medycyny. Indie potrzebują nowoczesnych szpitali, problemem jest nawet brak odpowiednio czystych toalet w szkołach. A przecież tradycja, także ta religijna powinna zobowiązywać. Modi odwołuje się także do dawnej potęgi Indii jako kraju, który już przed wiekami był na wysokim stopniu zaawansowania technologicznego w wielu dziedzinach. Modi jeszcze jako gubernator stanu Gudźarat wygłaszał podobne stwierdzenia o starożytnych naukowcach z Indii, którzy potrafili budować silniki, samoloty i zajmowali się badaniami nad komórkami.
Indie szukają pomysłu na tworzenie wizerunku kraju z tradycją nie gorszą od pozostałych azjatyckich imperium. Dlaczego w szkołach ma się mówić jedynie o chińskich wynalazkach rozpowszechnianych na świecie, jak papier, proch strzelniczy czy sztuczne ognie? Ośmieleni przez premiera politycy sięgają po podobne porównania tworząc koncepcje poszukiwania legendarnej rzeki Saraswati. Wspominana w tekstach wedycznych rzeka, jedna ze świętych rzek hinduizmu, miała płynąć równolegle do Indusu z Himalajów do morza Arabskiego. Archeologiczne Stowarzyszenie Indii w poprzednim roku prowadziło bezskuteczne poszukiwania opisywanego w starych tekstach ogromnego skarbu (1000 ton złota) w jednym ze starych fortów w stanie Uttar Pradeś. Wreszcie historia z eposu Ramajana o usypaniu wielkiej grobli pomiędzy Półwyspem Indyjskim a Cejlonem (znanej jako Most Adama) uniemożliwia przeprowadzenie prac mających na celu stworzenie szlaku transportowego dla statków.