Oczy świata będą dziś skierowane na Auschwitz. Tysiące ludzi dotrą tam, by upamiętnić 70. rocznicę wyzwolenia największego i najbardziej osławionego nazistowskiego obozu zagłady.
Być może byłoby jak najbardziej stosowne określać Auschwitz-Birkenau mianem najstraszniejszego miejsca na ziemi stworzonego przez człowieka. W rocznicę wyzwolenia będą tam obecni prezydenci i szefowie rządów, delegacje z ponad 40 krajów, jak również liderzy i przedstawiciele różnych żydowskich wspólnot i społeczności. Jesteśmy im wszystkim wdzięczni za udział.
Dziś jednak w centrum uwagi znajdzie się ktoś inny: byli więźniowie Auschwitz-Birkenau. Światowy Kongres Żydów zorganizował przyjazd na uroczystości w Polsce stu Żydów ocalałych z obozu zagłady. Każdy, absolutnie każdy z nich miałby do opowiedzenia wstrząsającą historię ze swojego życia.
Na uroczystości nie przybyli sami. Każdemu z ocalałych towarzyszy jego dziecko lub wnuk. To też można uznać za symbol: Hitler nie zwyciężył. Naród żydowski nie został starty z powierzchni ziemi.
Nie należę do ocalałych, choć ogromnie się cieszę, że tak wielu z nich przybyło w tych dniach do Krakowa i Oświęcimia. Nie należę również do wyzwolicieli, choć pochylam głowę przed bohaterstwem weteranów Armii Czerwonej, którzy będą tu obecni. Jestem dziś tu po prostu jako Żyd. Żydzi całego świata nie przestają być wstrząśnięci istnieniem tego straszliwego miejsca: Auschwitz.
Zawsze się zastanawiam, czy żyłbym dziś, gdybym w lutym 1944 roku urodził się nie w Nowym Jorku, lecz na Węgrzech, skąd pochodzą moi dziadkowie. Jak wiemy, odpowiedź brzmi: „nie", byłbym jednym z 438 tysięcy Żydów węgierskich zagazowanych przez nazistów w Auschwitz w roku 1944.
Co było przyczyną, dla której ponad milion Żydów, obok wielu ofiar wywodzących się z innych narodów, zostało zamordowanych w Auschwitz-Birkenau? Przyczyną było to, że byli Żydami. Nazistowskie Niemcy były przekonane, że Żydzi nie mają prawa żyć.