Dostało mi się w ubiegłym tygodniu od pracującego na co dzień w Rzymie redaktora Piotra Kowalczuka. Starszy kolega w tekście „Papież Franciszek i polskie kompleksy" zarzucił mi, że na kilka dni przed ukazaniem się encykliki „Laudato si'" określiłem ten dokument jako antypolski i że w związku z tym nasz kraj może mieć kłopoty („Papież Franciszek kontra węgiel", „Rz", 15 czerwca 2015).
Odnoszę wrażenie, że redaktor Kowalczuk ma problem z właściwym zrozumieniem mojego tekstu. Spróbuję więc w skrócie raz jeszcze wyjaśnić, co miałem na myśli.
Zdanie o antypolskim charakterze encykliki faktycznie w moim tekście się pojawiło. Nie było to jednak moje autorytarne stwierdzenie, lecz przytoczenie opinii osób, które z tym dokumentem zapoznawały się wcześniej. A że dokument był dostępny, red. Kowalczuk dobrze wie. Po pierwsze: jego treść (wprawdzie robocza) wyciekła do mediów. Po drugie: co najmniej tydzień przed oficjalną prezentacją encyklika trafiła do tłumaczeń. Grono osób, które poznały „Laudato si'" przed publikacją, było całkiem spore.
Moi rozmówcy twierdzili, że choć papież nie wymienia w dokumencie Polski, to jednak można mówić o antypolskiej wymowie encykliki. Rozmówcy Piotra Kowalczuka takich treści w dokumencie się nie dopatrzyli. Nie od dziś wiadomo, że ludzie z natury rzeczy te same słowa interpretują w różny sposób.
Dziś, kiedy znamy pełną treść encykliki, możemy stwierdzić, że owe opinie o antypolskiej wymowie dokumentu były pewnym przerysowaniem. Papież – co słusznie zauważa red. Kowalczuk – ani razu w „Laudato si'" nie wspomina o Polsce. Pisze o Amazonii, Paragwaju czy Kongu. Zwraca natomiast uwagę na to, że gospodarki oparte na węglu są szkodliwe.
Według Piotra Kowalczuka i komentatorów, na których się powołuje, jest to krytyka wymierzona w Chiny i Amerykę, które emitują do atmosfery największą ilość szkodliwego dwutlenku węgla. „Nikomu jakoś do głowy nie przyszło, że encyklika jest antypolska" – stwierdza Kowalczuk. Być może należałoby zatem stwierdzić, że jest to dokument antyamerykański i antychiński.
Czy oznacza to, że kwestie poruszane w encyklice w żaden sposób nie dotyczą Polski? Doskonale wiemy, że także nasza gospodarka oparta jest na węglu, powszechnie wiadomo, że emitujemy duże ilości dwutlenku węgla i usiłujemy w Brukseli załatwić (kupić) większe kwoty jego emisji. Tymczasem Franciszek w pkt 171 encykliki pisze: „Strategia sprzedaży »pozwoleń na zanieczyszczenia« może prowadzić do nowej formy spekulacji i nie przyczyni się do zmniejszenia globalnej emisji gazów cieplarnianych".