Licencja banku na pewno nieco nas krępuje. W tradycyjnej działalności bankowej nie można popełniać błędów, natomiast w dziedzinie innowacji błędy są niezbędne. Dlatego właśnie przestawiliśmy się na nową, bardziej elastyczną filozofię organizacji pracy i zarządzania projektami, znaną z sektora IT, nazywaną strukturą Agile. Tylko że wdrożyliśmy ją w całej organizacji. Zrezygnowaliśmy z megalomanii, wielkich i kosztownych projektów, które mogą wprawdzie przynieść sukces, ale mogą się też zakończyć spektakularnym fiaskiem. Chciałbym jednak podkreślić, że nie postrzegam spółek fintech jako konkurentów, tylko partnerów. Zagrożeniem dla nas są raczej giganci technologiczni, tacy jak Amazon, Facebook czy Google, którzy mają bardzo częste interakcje ze swoimi użytkownikami i w efekcie bardzo dużo o nich wiedzą. Te firmy, jeśli zechcą, mogą szybko zaangażować się w bankowość.
Wspomniał pan, że największym wyzwaniem dla banków jest obecnie cyfryzacja. Rekordowe niskie stopy procentowe – zarówno w strefie euro, jak i w Polsce – to nie problem?
Nasza podstawowa działalność, jak każdego banku, to przyjmowanie depozytów i udzielanie kredytów. Niski poziom stóp procentowych – a w szczególności płaska krzywa rentowności (mała różnica między długoterminowymi a krótkoterminowymi stopami procentowymi – red.) odbija się na naszych marżach. Można sobie z tym radzić np. dostosowując prowizje od kredytów, ale to nie wystarcza. Od kilku lat staramy się więc zmieniać nieco strukturę naszego bilansu, tzn. koncentrować się na tych usługach, które zapewniają wyższe marże. To jest z reguły działalność bardziej ryzykowna, ale nie zawsze. ING ma na przykład rozwinięte usługi dla sektorów naftowo-gazowego i telekomunikacyjnego. To są pewne nisze, w których możemy się rozwijać. Ale i tak odczuwamy skutki niskich stóp procentowych. To zresztą, niezależnie od konkurencji, wymusza cyfryzację, aby obniżać koszty działalności.
Sądzi pan, że Europejski Bank Centralny powinien już normalizować politykę pieniężną? I czy patrząc z perspektywy czasu, działania EBC – obniżka stóp procentowych do zera i ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej (QE) – pomogły gospodarce i sektorowi bankowemu strefy euro czy raczej zaszkodziły?
Sądzę, że EBC podjął słuszne działania. Dobrze przeprowadził gospodarkę przez kryzys, pomógł też uzdrowić sektor bankowy – choć skorzystały na tym głównie banki z południa Europy. Ale te korzyści, które niskie stopy i QE mogły przynieść, już się według mnie zmaterializowały. Teraz zaczynają przeważać ich negatywne skutki uboczne. Uważam, że EBC powinien już przestać pomagać zadłużonym kosztem oszczędzających.