LOT – Later Or Tomorrow

Klienci nie są najważniejsi. Pracownicy są najważniejsi. Jeśli zadbasz o swoich pracowników, oni zatroszczą się o klientów – tak twierdzi Richard Branson, sławny i skuteczny biznesmen, znany m.in. z uruchomienia linii lotniczych Virgin.

Publikacja: 22.07.2018 21:00

Polskie Linie Lotnicze LOT

Polskie Linie Lotnicze LOT

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Jego słowa wzięło sobie do serca szefostwo Polskich Linii Lotniczych LOT. Niestety, albo im się kartki skleiły, albo tekst okazał się za długi. Zachowują się tak, jakby przeczytali wyłącznie zdanie: „Klienci nie są najważniejsi". Z całych sił starają się udowodnić nieszczęsnym pasażerom, że są na szarym końcu zainteresowań firmy.

Od miesięcy LOT toczy otwartą wojnę ze swoimi pracownikami. Jeśli Branson się nie myli, to stopień troszczenia się personelu LOT o pasażerów powinien oscylować w okolicach zera. Czy tak jest? Niewielu to sprawdzi. Powód? Systematyczne odwoływanie i opóźnianie lotów. Sam tego wielokrotnie doświadczyłem.

Wyjątkowo mocne wrażenie wywołało np. odwołanie lotu dreamlinera z Warszawy do Toronto. Oczywiście z powodu usterki! Pasażerowie obejrzeli za to w telewizji urządzoną z pompą galę z okazji 100-lecia niepodległości Polski. W tle stał... najnowszy, sprawny dreamliner pomalowany w biało-czerwone barwy! Podobno nie mógł zastąpić uszkodzonej maszyny. Samolot stał, oficjele przemawiali. Podróżni gotowali się ze złości. Efekt olewania stuprocentowy!

Czasem lepiej po prostu nie lecieć. Pasażerowie czarterowego rejsu z Cancun do Warszawy doświadczyli szczególnych emocji związanych z lotem na jednym silniku. Wspomnienia na całe życie. Ciekawe, że cztery miesiące temu prezes LOT mówił o dreamlinerach: „Teraz jest to absolutnie niezawodny samolot". Najwyraźniej nie bardzo wiedział, co mówi.

„Z nami każdy podróżuje tak, jak lubi" – chwalą się PLL LOT na swojej stronie. Rzeczywistość pokazuje, że LOT-em podróżują głównie niemający innego wyjścia albo potencjalni męczennicy. Nagminną praktyką jest np. odprawianie pasażerów, a następnie odwoływanie rejsu. Po co ich odprawiać, skoro samolot nie poleci? Czy nie można tego sprawdzić wcześniej? A może chodzi o podbijanie statystyk odpraw na Lotnisku Chopina? Po to np., by uzasadnić potrzebę budowy centralnego portu komunikacyjnego? Za granicą pasażerowie skarżą się z kolei, że w przypadku kłopotów – opóźnienia lub odwołania rejsu – ze świecą można szukać przedstawiciela LOT-u. Pół biedy, jeśli ktoś zna języki i ma zasobną kieszeń.

Zdaniem pasażerów sytuacja LOT-u jest krytyczna i wymaga natychmiastowego rozwiązania. Wystarczy poczytać ich komentarze. Są bezlitosne, a kropkę nad i stawiają internetowe rozwinięcia nazwy linii LOT – „Later Or Trouble" lub „Later Or Tomorrow".

Mimo to PLL LOT... planuje ekspansję. Plotki mówią o przejęciu linii chorwackich. Z takim bajzlem na własnym podwórku, nieudolnym zarządzaniem i organizacją sięgać po nowe nabytki? Bajki z mchu i paproci.

Gdyby Richard Branson miał podobnych jak PPL i LOT menedżerów, zaaplikowałby im pewnie lot w jedną stronę: z foteli na bruk. Co zrobi właściciel portów lotniczych i narodowego przewoźnika? Będzie akceptować wysokie nagrody dla zarządu czy poszuka prawdziwych fachowców? Mam propozycję! Każdy, kto podziela myśl Richarda Bransona, jest wartym rozważenia kandydatem.

Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Program „kawalerka minus” zmiecie kandydata na prezydenta?
Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku