Rada Polityki Pieniężnej ma zebrać się na jednodniowym posiedzeniu już w najbliższy wtorek. Dosłownie dzień po stwierdzeniu, że gospodarce zagraża co najwyżej spowolnienie wzrostu, ale z pewnością nie recesja, pan prezes Glapiński w wywiadzie dla PAP, opowiedział się za pilną potrzebą redukcji stop procentowych w Polsce. Stwierdził równocześnie, że inflacja będzie spadać szybciej niż NBP przewidywał to dotąd, a głównym zadaniem banku w sytuacji kryzysu wywołanego przez koronawirus jest wspieranie wzrostu gospodarczego.
Zadajmy jednak pytania, których pan prezes, składając swą deklarację, najwyraźniej sobie nie postawił.
Czemu niby miałoby służyć dalsze pogłębienie poziomu ujemnych realnych stop procentowych? Wzrostowi finalnego popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego? Zwiększeniu popytu na kredyt? Większej płynności? Co ludziom i firmom po tańszym kredycie przy rosnącej niepewności? Co mają kupować konsumenci usług, klienci zamkniętych sklepów, restauracji, placówek kulturalnych, hoteli, biur podroży? Popyt na jakie dobra, towary czy inwestycje ma pobudzić tańszy pieniądz, w warunkach szybko rosnących obaw o miejsca pracy i strumień dochodów nie tylko pracujących na etatach, ale również tych ok. 2 mln zatrudnionych w Polsce na umowach zlecenia? Dlaczego banki mają zarzucić klientów tanimi kredytami, na których marża zysku oscyluje wokół zera?
Obniżka stóp procentowych jest standardową odpowiedzią banku centralnego na szok popytowy. Ale koronawirus nie jest klasycznym wstrząsem popytowym. Ma charakter mieszany: popytowo-podażowy. Oddziaływanie na popyt przez stopy procentowe jest zaś w sytuacji dewastacji rynku pracy i skrajnego nadwerężenia strony podażowej nieskuteczne. Klasyczne instrumenty polityki pieniężnej są nieefektywne. Szczególnie, gdy przestrzeń dla obniżek nominalnych stóp procentowych jest tak niewielka jak teraz. Jest na to na świecie już wystarczająco wiele empirycznych dowodów.
Czy znaczy to, że bank centralny nie ma nic do roboty w obliczu tego nadzwyczajnego kryzysu? Ależ skąd: ma mnóstwo do roboty. I to również pokazują dobre przykłady innych banków centralnych na świecie.