Istnieje bardzo duża niepewność co do długości trwania pandemii COVID-19 i zamrożenia gospodarki. Niepewność ta odbiera jakikolwiek sens punktowym prognozom wzrostu.
Najlepsze co chyba można zrobić, próbując ocenić koszty gospodarcze epidemii, to odwołać się do doświadczeń. Hiszpanka obniżyła wzrost PKB w krajach nią objętych przeciętnie o 6 pkt proc. Gdyby z kolei bazować na doświadczeniach Tajwanu po wybuchu SARS w 2003 roku, można by oczekiwać osłabienia wzrostu o 1-3 pkt proc. Ale ten koszt trzeba powiększyć o skutki globalnej recesji, która jest coraz bardziej prawdopodobna, a wielu twierdzi, że przesądzona. Gdyby była porównywalna do tej z 2009 roku, dla Polski oznaczałaby obniżenie wzrostu o kolejny punkt do 3 pkt proc. Jako że przed rozlaniem się epidemii, prognozy wzrostu dla naszego kraju na br. mieściły się w większości w przedziale od 2 do 3 proc., recesja u nas jest coraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem. Polska gospodarka może się skurczyć po raz pierwszy od 29 lat.
Niemniej nasz kraj powinien poradzić sobie z epidemią dużo lepiej niż większość objętych nią krajów. Nasza gospodarka nie jest uzależniona od pojedynczego sektora. Zarazem sektor, który najbardziej ucierpiał na epidemii, czyli turystyka, nie odgrywa w niej dużej roli. Amortyzatorem spadku popytu zewnętrznego będzie – jak w przypadku poprzednich okresów dekoniunktury na świecie – płynny kurs złotego, który się osłabia. Z kolei przed nadmiernym osłabieniem, które zagroziłoby wypłacalności podmiotów mających zobowiązania w walucie, chroni nas nadwyżka eksportu nad importem i transfery z Unii Europejskiej, które z naddatkiem pokrywają nadwyżkę dochodów obcokrajowców z tytułu inwestycji i pracy w naszym kraju nad odpowiednimi dochodami z zagranicy naszych obywateli. Wreszcie, importujemy surowce energetyczne, a więc skorzystamy na załamaniu się ich cen na rynkach światowych.
Dodatkowo jesteśmy silnie gospodarczo powiązani z Niemcami. Kraj ten ma duże rezerwy na złagodzenie kosztów epidemii. W tłustych latach zadbał o ich powiększenie. To zapewnia mu szerokie pole manewru w polityce gospodarczej. Z kolei sprawność i profesjonalizm niemieckiego państwa daje mocne gwarancje, że dobrze je wykorzysta, co pomoże i nam (w poprzednich dziesięciu latach sektor eksportowy odpowiadał za dwie trzecie wzrostu polskiej gospodarki).