Inwestowanie po kryzysie ze społecznym zaangażowaniem?

Epidemia zmieni realia gospodarcze i przewartościuje spojrzenie na wiele globalnych problemów. Jest to szansa na odnowę mechanizmów rynkowych w stronę bardziej zrównoważonego rozwoju.

Publikacja: 30.06.2020 21:00

Inwestowanie po kryzysie ze społecznym zaangażowaniem?

Foto: iStockphoto

Globalna epidemia koronawirusa i recesja gospodarcza, susza, kryzys humanitarny w Syrii i Jemenie, pożary lasów w Amazonii, Kalifornii i Australii, wyspa lodowa wielkości Malty, która oderwała się od Antarktydy, wszechobecny smog, martwe wieloryby wypełnione plastikiem – to tylko najbardziej medialne z globalnych wyzwań, z jakimi mierzymy się tylko w ostatnim półroczu.

I choć droga do miejsca, w którym się znajdujemy, była złożona, to jednym z częściej przytaczanych winowajców jest tzw. zasada maksymalizacji wartości dla właścicieli, która od dekad zdominowała myślenie o gospodarce.

Maksymalizacja zysku

Guru ekonomii Milton Friedman, zapytany przez dziennikarza „New York Timesa" w latach 70. o odpowiedzialność biznesu w walce z problemami społecznymi, stwierdził dosadnie, że „istnieje jedna i tylko jedna społeczna odpowiedzialność biznesu – korzystać ze swoich zasobów i angażować się w zadania prowadzące do zwiększania zysków tak długo, jak pozostaje to w zgodzie z zasadami gry".

Innymi słowy, firmy powstają i działają po to, aby maksymalizować zysk dla akcjonariuszy. Działalność gospodarcza, dopóki zgodna z prawem, jest więc zasadniczo oderwana od szerszych skutków społeczno-środowiskowych.

Dzisiaj wielu komentatorów uważa, że realizacja zasady maksymalizacji wartości dla właścicieli poniosła spektakularną klęskę. Dążenie do zysku za wszelką cenę często odbywało się kosztem środowiska i pogłębiło nierówności społeczne.

Dzisiaj płacą za to całe społeczeństwa, płacić będą również kolejne pokolenia.

Inwestycje z misją

W świecie inwestycji finansowych jednym z najbardziej obiecujących sposobów zmiany friedmanowskiego sposobu myślenia jest impact investing, czyli inwestowanie zaangażowane społecznie.

To sposób inwestowania pozwalający otrzymać nie tylko zwrot finansowy z inwestycji, ale też określony pozytywny wpływ społeczny. Sir Ronald Cohen, jeden z autorytetów w dziedzinie inwestowania zaangażowanego społecznie, twierdzi, że to przyszłość kapitalizmu.

Natomiast Larry Fink, prezes Blackrock, największej na świecie firmy inwestycyjnej, napisał w dorocznym liście, że „każda firma musi nie tylko zapewniać wyniki finansowe, ale także pokazywać, w jaki sposób wnosi pozytywny wkład w społeczeństwo".

Fundusze inwestycyjne działające zgodnie z zasadami impact investing z rozmysłem alokują kapitał w projekty, które bezpośrednio przyczyniają się do zwiększenia pozytywnego wpływu społeczno-środowiskowego.

Przykładem tego typu działalności jest firma Bridges Fund Management, założona właśnie przez Cohena, która inwestuje w ściśle zdefiniowane cele społeczne, takie jak np. zdrowsze życie czy też umiejętności przyszłości. Na przykład w ramach realizacji misji zdrowszego życia fundusz zainwestował w wiele rozwiązań, od ochrony zdrowia po leczenie chorych.

Inwestycje społecznie zaangażowane nie są przedsięwzięciami filantropijnymi. Pozytywny wpływ społeczno-środowiskowy jest w nich równie ważny jak zwrot finansowy. Co ciekawe, badania przeprowadzone w oparciu o wyniki finansowe ponad 2 tys. przedsiębiorstw z ostatnich 44 lat pozwoliły stwierdzić, że blisko 90 proc. przypadków nie wykazuje negatywnej korelacji między wynikami finansowymi a zgodnością z zasadami zrównoważonego rozwoju.

Dodatkowo badania Uniwersytetu Oksfordzkiego oparte na ponad 200 artykułach naukowych oraz raportach branżowych wskazują, że ok. 80 proc. firm, które wdrożyły standardy społeczne i środowiskowe, wykazuje lepsze zwroty z inwestycji.

Globalny standard

Co jednak musi się stać, żeby inwestycje społecznie zaangażowane stały się globalnym standardem?

Dziś fundusze inwestycyjne, na przykład wspomniany Blackrock, są zobowiązane zapewnić inwestorom jak najwyższy zwrot finansowy – bo takie są ich oczekiwania. Niezbędne jest więc zakotwiczenie projektów w rynkowych stopach zwrotu. Dlatego inwestorzy powinni selektywnie podchodzić do ofert inwestycji zaangażowanych społecznie i wybierać te, które mają taki potencjał.

Przedsięwzięcia, które realizują określoną misję społeczną, często radykalnie implementują bowiem wskaźniki ESG, czyli poziom akceptowalności danej inwestycji na bazie kryteriów środowiskowych, społecznych i korporacyjnych, co nierzadko przekłada się na słabe wyniki finansowe.

ESG nie musi jednak pociągać za sobą niższej stopy zwrotu z inwestycji. Ważne jest, aby rozróżnić, które z nich są nierozerwalnie powiązane z wynikami finansowymi danego przedsiębiorstwa, a które są jedynie dodatkiem.

Na przykład dla firmy produkującej samoloty oszczędność energetyczna ma dużo większe znaczenie z perspektywy wyników finansowych niż w przypadku banku inwestycyjnego. Dla banku inwestycyjnego dużo istotniejsze znaczenie dla wyników inwestycyjnych mają natomiast czynniki korporacyjne, np. związane z transparentnością procesów czy bezpieczeństwem danych.

W związku z tym inwestorzy zaangażowani społecznie powinni szukać tylko takich projektów, w których sukces finansowy jest uzależniony od trwałego i materialnie istotnego powiązania z wybranymi standardami ESG.

Budowanie wartości

Antony Bugg-Levine, jeden ze współzałożycieli Światowej Sieci Inwestowania Zaangażowanego Społecznie, powiedział ostatnio, że żyjemy w świecie finansowym, który został stworzony i był rozwijany wokół idei, która jest przeciwna inwestycjom zaangażowanym społecznie.

Jeden z filarów tego świata – Friedmanowska zasada maksymalizacji wartości dla właścicieli – powoli upada na naszych oczach. Kiełkuje jednak nowy sposób myślenia o gospodarce.

Zgodnie z zasadą maksymalizacji wartości dla interesariuszy przedsiębiorstwa budują wartość nie tylko dla właścicieli, ale też dla pracowników, a w swoich działaniach aktywnie uwzględniają czynniki społeczno-środowiskowe.

Zachodnie instytucje okazały się nieprzygotowane na pandemię koronawirusa, pomimo wielu wcześniejszych ostrzeżeń. Jednym z kluczowych problemów był brak dofinansowania tego, co jest szczególnie konieczne, czyli infrastruktury medycznej.

Bez wątpienia kryzys będzie miał głęboki wpływ na ogólny rozwój gospodarczy i jest szansą na rewizję naszego myślenia o celu alokacji kapitału i wartości, jaką inwestycje mogą przynieść dla społeczeństwa i środowiska. Inwestycje zaangażowane społecznie oraz zasada maksymalizacji dobra interesariuszy mogą posłużyć do budowania fundamentów naszej nowej normalności i być może lepiej przygotować nas do następnych globalnych wyzwań.

Mikołaj Firlej (ur. 1991 r.) jest absolwentem prawa, polityk publicznych i filozofii na uniwersytetach w Warszawie i Oxfordzie. Stanisław Kastory, (ur. 1991 r.) jest absolwentem prawa na UW. Prowadzą firmę inwestycyjną Firlej Kastory

Globalna epidemia koronawirusa i recesja gospodarcza, susza, kryzys humanitarny w Syrii i Jemenie, pożary lasów w Amazonii, Kalifornii i Australii, wyspa lodowa wielkości Malty, która oderwała się od Antarktydy, wszechobecny smog, martwe wieloryby wypełnione plastikiem – to tylko najbardziej medialne z globalnych wyzwań, z jakimi mierzymy się tylko w ostatnim półroczu.

I choć droga do miejsca, w którym się znajdujemy, była złożona, to jednym z częściej przytaczanych winowajców jest tzw. zasada maksymalizacji wartości dla właścicieli, która od dekad zdominowała myślenie o gospodarce.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację