Thierry Breton: Europa: lekcje wyciągnięte z kryzysu

Nie istnieje żadne krajowe rozwiązanie problemu trzęsienia ziemi o takiej skali jak kryzys wywołany przez Covid-19. Właściwa reakcja jest na poziomie kontynentu.

Publikacja: 03.09.2020 21:09

Thierry Breton: Europa: lekcje wyciągnięte z kryzysu

Foto: Adobe Stock

Kryzys koronawirusowy jest daleki od zakończenia. Ale mamy obowiązek wyciągnąć z niego pierwsze wnioski. Wnioski, które pozwolą na zrozumienie tego, co się sprawdziło, i ocenę tego, co należy skorygować w naszym podejściu, naszych strukturach, naszych metodach podejmowania decyzji, a tym samym w naszym zarządzaniu kryzysowym.

Jest to tym bardziej konieczne, że od kredytów hipotecznych typu subprime po brexit, od kryzysów związanych z długiem państwowym po ryzyko terroryzmu Europa doświadcza brutalnych wstrząsów, na które, tak jak inni, nie była lub była słabo przygotowana. „Ludzie akceptują zmiany tylko w konieczności i widzą konieczność tylko w kryzysie" – nawiązując do słów Jeana Monneta, Europa demonstruje dziś swoją zdolność do reagowania, ducha inicjatywy i umiejętność dostosowania się do bezprecedensowych okoliczności koronawirusa.

Kontynuacja tej drogi jest tym pilniejsza, że przeciwne wiatry targające naszą planetą niosą ze sobą liczne systemowe zagrożenia. Wiemy, że pojawią się inne kryzysy. Sanitarne, finansowe, społeczne, cybernetyczne, geopolityczne, klimatyczne, migracyjne czy demograficzne – czy to sekwencyjne, czy równoległe wszystkie one są istotne dla świata, który odwrócił się od powojennego porządku.

Czego już nauczyliśmy się z kryzysu wywołanego wirusem Covid-19? Po pierwsze, że nie istnieje żadne krajowe rozwiązanie problemu trzęsienia ziemi o takiej skali. Właściwa reakcja jest na poziomie kontynentu. Po drugie, że Europa jest tym silniejsza, im bardziej okazuje szczerą i całkowitą solidarność. Solidarność, podobnie jak zdolność reagowania, jest jednym z głównych osiągnięć kryzysu wirusowego. Teraz musi ona stać się częścią europejskiego DNA.

Wiedza, jak reagować, reagować szybko i solidarnie w niepokojącym i niebezpiecznym kontekście, jest kolejną lekcją kryzysu. Europa wykazała się tym, zawieszając w ciągu kilku dni kryteria z Maastricht. Tak samo jak 27 państw członkowskich, które w ciągu kilku tygodni zgodziły się na potężny plan naprawczy o wartości 750 mld euro zaproponowany przez Komisję von der Leyen.

Europa, która po raz pierwszy się zadłuża lub która zawiesza swoje zasady zarządzania finansowego – któż by pomyślał? Te działania, te fakty, są dowodem na to, że Europa wie, jak znaleźć wolę i środki do przezwyciężenia wyjątkowych okoliczności.

Przede wszystkim wartości

To, co zostało wdrożone w celu ochrony naszych obywateli, zachowania naszego rynku wewnętrznego i ożywienia gospodarki, zostało zrobione w zgodzie z naszymi europejskimi wartościami. Europa poradzi sobie z kryzysem w oparciu o swoje demokratyczne zasady, kładąc kres autorytarnym pokusom.

Jeśli chodzi o śledzenie rozprzestrzeniania się wirusa Covid-19, od razu ustanowiono jasną granicę: tak – dla ochrony zdrowia, nie – dla nadzoru i kontroli ludzi. To pokazuje m.in. wspólną determinację w czasach kryzysu i przygotowuje przyszłość Europy bez chodzenia na kompromisy dotyczące podstaw naszych wartości demokratycznych i rządów prawa.

Nie ustąpimy również w kwestii zasad działania i wzajemności w handlu, inwestycjach i pomocy zewnętrznej, z której korzystają czasami przedsiębiorstwa spoza Europy w celu podboju naszego rynku wewnętrznego. Jest to koniec pewnej naiwności. Tworzy się świadomość, że musimy chronić nasze strategiczne interesy.

Kryzys przypomina nam, w razie potrzeby, jak ważne są pojęcia autonomii, niepodległości czy suwerenności w nowo tworzącym się świecie. Lekcja dyplomacji maseczkowej przejdzie do historii. Podobnie jak presja i szantaż, które nieodłącznie wiążą się z wojną handlową. Nasz kontynent nie ma zamiaru stać się terenem poważnych starć geopolitycznych, geoekonomicznych i technologicznych między dużymi blokami. I na pewno nie ma zamiaru narażać się na ryzyko osłabienia.

Opóźnienia na początku kryzysu koronawirusowego w pewnym stopniu uwydatniły potrzebę dostosowania europejskich mechanizmów współpracy i podejmowania decyzji do czasów kryzysu. Oczywiście nie da się przewidzieć wszystkich wstrząsów. Ale mamy obowiązek przygotować się na dekadę, która będzie co najmniej burzliwa.

Stan wyjątkowy

Mając to na uwadze, jestem przekonany, że Europa skorzystałaby np. na uzyskaniu zdolności do analizy, koordynacji i szybkiego podejmowania decyzji. Pomysł takiego mechanizmu zapewniłby podstawę operacyjną dla czegoś, co można by nazwać „europejskim stanem wyjątkowym". Jego uruchomienie, ogłoszone na podstawie zidentyfikowanego kryzysu, spowodowałoby uruchomienie obowiązkowych procesów współpracy. Mechanizmy te, zarządzane wspólnie, zapobiegałyby podejmowaniu odosobnionych decyzji sprzecznych z interesem ogólnym.

Ten stan wyjątkowy – dlaczego by nie – mógłby zezwolić na tymczasowe podejmowanie niezbędnych decyzji kwalifikowaną większością głosów, przy poszanowaniu traktatów. Parlament Europejski powinien oczywiście być w pełni zaangażowany w uruchomienie i korzystanie z mechanizmu „europejskiego stanu wyjątkowego". Jedno jest pewne: sto dni, które zmieniły Europę, nauczyło nas, że status quo nie wchodzi już w grę.

Thierry Breton jest członkiem Komisji Europejskiej od 2019 r. Były minister gospodarki, finansów i przemysłu Francji.

Tekst jest kontynuacją artykułów „Solidarnościowy skok Europy" z 11.08.2020 r., „Europa: koniec naiwności" z 26.08.2020 r. i „Europa: klucze do suwerenności" z 30.08.2020 r. Lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację