Niepowodzeniem zakończyły się negocjacje ministrów finansów Unii Europejskiej w sprawie utrzymania ulgowego systemu VAT do końca 2010 r. Propozycji Komisji Europejskiej, która sama nalega na przedłużenie ulg, sprzeciwiają się Dania i Niemcy. Rozmowy ostatniej szansy mają odbyć się jeszcze 4 grudnia. Jeżeli nie dojdzie wtedy do porozumienia, Polska nie będzie mogła stosować obniżonych stawek m.in. na książki, usługi gastronomiczne i produkty rolne.
Jednak niezależnie od tego, co uda się wynegocjować w Brukseli, ceny tych produktów i usług i tak prawdopodobnie wzrosną. Ustawa o VAT mówi bowiem, że obniżone stawki można stosować tylko do końca 2007 r. Tak jak to wynegocjowała Polska w traktacie akcesyjnym. Potem, choć o propozycji przedłużenia było wiadomo, nikt nie pomyślał o zmianie krajowych przepisów.
Teoretycznie, gdyby parlament i prezydent sprężyli się i nowelizacja weszłaby w życie przed końcem roku, ulgowe stawki mogłyby nadal obowiązywać. Małe jednak na to szanse. Wygląda więc, że od nowego roku, przynajmniej przez miesiąc, będziemy płacić więcej za posiłek w barze czy książki.
A to nie koniec podwyżek. Ceny wyrobów mlecznych wzrastają w tempie błyskawicznym, to samo dzieje się z wyrobami zbożowymi i przetworami mięsnymi. Ekonomiści szacują, że apogeum podwyżek czeka nas na wiosnę – artykuły spożywcze mogą wtedy kosztować już 10 proc. więcej niż teraz. – Wszystko z powodu wzrostu popytu globalnego – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Pierwsze skrzypce grają tutaj Chińczycy, którzy zwiększają swoje wydatki na konsumpcję.
O 10 – 15 proc. mogą też wzrosnąć uwolnione od przyszłego roku ceny elektryczności. Zdaniem analityków Urząd Regulacji Energetyki zgodzi się również na nowe taryfy PGNiG. To oznaczałoby, że ceny gazu pójdą w górę o 7 proc.