Nadchodzi czas fuzji

Rozmowa z prezesem ING Banku Śląskiego Brunonem Bartkiewiczem

Aktualizacja: 02.01.2008 04:30 Publikacja: 02.01.2008 04:27

Nadchodzi czas fuzji

Foto: Rzeczpospolita

Rz: W ostatnich miesiącach głównym tematem rozmów finansistów jest kryzys na amerykańskim rynku hipotecznym. Kilkanaście europejskich banków poinformowało o gigantycznych stratach. Czy może on dotknąć polski rynek?

Brunon Bartkiewicz:

Kryzys został wywołany pewną niefrasobliwością w udzielaniu kredytów hipotecznych w USA. I nie dotyczy tylko tzw. kredytów subprime – czyli udzielonych osobom niemającym zdolności kredytowej. Subprime to zaledwie 6 – 7 proc. wszystkich udzielanych kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych.

W Polsce nastąpi weryfikacja marży na kredytach hipotecznych w złotych. Musi nastąpić korekta, bo marże są tak niskie, że nie zapewniają bankom opłacalności

Masowa akcja kredytowa jest finansowana nie tylko z depozytów. Banki emitują specjalne instrumenty dłużne zabezpieczane kredytami hipotecznymi. Jak długo klienci spłacali je regularnie, tak długo banki mogły realizować zobowiązania związane z instrumentami finansującymi. Gdy się okazało, że część kredytów nie jest spłacana, inwestorzy przestali kupować emitowane przez banki papiery. Amerykański kryzys hipoteczny nie wpłynie bezpośrednio na nasz rynek, pod warunkiem że instytucje działające w Polsce nie kupiły takich obligacji.

Polskie banki twierdzą, że nie mają ryzykownych instrumentów finansowych.

Fakt, nikt w Polsce nie poinformował o ich posiadaniu, więc zakładam, że na naszym rynku nie będzie tego problemu. Przypomnę jednak, że nikomu nie przyszło do głowy, iż małe, regionalne, niemieckie banki mogą mieć takie papiery. Okazało się, że posiadają ich mnóstwo. Kwestia jest więc bardziej złożona. Drugi aspekt wiążący się z kryzysem hipotecznym dotyczy finansowania, które w ostatnich miesiącach znacznie podrożało. Ponadto jest problem z dostępnością środków.

Większość polskich banków ma zagranicznych właścicieli, którzy mogą je wspomóc. Czy w takich przypadkach może wystąpić problem z finansowaniem?

Potencjalnie tak, jeśli właściciel sam będzie miał problemy. Ale nie sądzę, żeby kłopoty któregoś z inwestorów przełożyły się na polski rynek. Oczywiście wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z istnienia takiego zagrożenia. Dlatego też banki starają się pozyskiwać jak najwięcej depozytów od klientów. Już od maja tego roku trwa cenowa wojna na depozyty. Nie ma żadnych przesłanek pozwalających sądzić, że ta walka wkrótce się skończy.

Bankowcy czekają z niepokojem na pierwszy kwartał 2008 roku, kiedy globalne banki będą prezentowały zaudytowane wyniki za miniony rok. Wtedy dopiero się okaże, jakie spustoszenia wywołał hipoteczny kryzys. Co się może stać?

Dopiero po opublikowaniu wyników za cały rok będziemy mieli wiedzę o skali problemu. Nie jest też tajemnicą, że najwięksi audytorzy rozmawiają o tym, jak będą wyceniane te ryzykowne instrumenty. Nawet jeśli banki już ujawniły informacje o możliwych stratach, to i tak publikacja ich wyników będzie pewnym wstrząsem dla inwestorów. Może się zdarzyć, że niezwykle rentowne banki będą miały w 2007 roku stratę. Jeśli do tego dojdzie, to cena ich akcji pójdzie w dół. Jeśli będzie odwrotnie, to kurs wzrośnie. Banki, które stracą dużo na wycenie, będą dobrym celem przejęć. Te, które wzrosną, będą miały pieniądze i mogą odgrywać aktywną rolę w procesach konsolidacyjnych.

Czyli przyszedł czas na konsolidację na rynku finansowym?

Tak. Mamy banki, których giełdowa kapitalizacja spadła 20 – 30 proc., ale są także takie organizacje, które w ostatnich latach straciły 50 – 60 proc. Do tego dochodzi wynik za zakończony rok, który zawsze wywołuje duże napięcie. Jeśli instytucja ma stratę lub niski zysk, to jest potencjalnym celem przejęcia. Co się zwykle wtedy dzieje? Albo taka organizacja jest wchłaniana przez inną, albo decyduje się na wyprzedaż części swoich aktywów. Jeśli mamy na przykład dużą grupę, która ma 40 banków, to może dziesięć sprzedać. Liczba przejęć będzie rosnąć, ale Europa nie będzie główną sceną tych procesów. Spodziewam się, że więcej transakcji będzie finalizowanych w Azji. Trzeba pamiętać jeszcze o akcjonariuszach aktywistach. Kryzys w sektorze finansowym na pewien czas osłabił ich działania. Wkrótce znów będą dążyć do tego, aby ich inwestycje przynosiły jak najwyższe zyski. To oni wywierają niesamowity wpływ na instytucje, których wartość nie przyrasta w takim tempie, jakby sobie tego życzyli. Przykładem są działania akcjonariuszy aktywistów w ABN Amro (grupa została sprzedana po kawałku trzem różnym bankom – red.).

Jak długo może trwać to „zamieszanie” na rynkach finansowych?

Wycena aktywów opartych na kredytach hipotecznych i doprowadzenie do gigantycznych strat wielu banków to nie jest koniec całej historii. Nie wiadomo, jak w przyszłości będą w USA spłacane „normalne” kredyty hipoteczne. Trzeba pamiętać, że przed nami jest fala tzw. resetów w Stanach Zjednoczonych. Reset to odnowienie warunków umowy. Załóżmy, że mam kredyt na 30 lat, ale co pięć urealniane jest jego oprocentowanie. Wszyscy panicznie się obawiają wzrostu stóp procentowych w USA i tym samym zwiększania puli osób, które by miały kłopoty ze spłatą rat. Fed się stara nie pogorszyć i tak trudnej sytuacji na rynku hipotecznym. Wszyscy by chcieli, żeby przed falą resetów obniżył stopy procentowe nie o 25, nie o 50, a o 100 punktów bazowych. Fed jednak ma mało już możliwości, żeby oprocentowanie dla klientów spadło poniżej 6 proc. A właśnie taka stawka jest porównywalna z oprocentowaniem sprzed pięciu lat.

Fed obniża stopy procentowe, a u nas Rada Polityki Pieniężnej podwyższa. Do tego dochodzi wzrost kosztów finansowania banków. Kredyty podrożeją?

W Polsce nastąpi weryfikacja marży na kredytach hipotecznych w złotych. Musi nastąpić korekta, bo marże są tak niskie, że niejednokrotnie nie zapewniają bankom opłacalności. Wraz ze wzrostem stóp procentowych kredyty te staną się dla klientów coraz droższe. Jeśli chodzi o kredyty we franku szwajcarskim, to trzeba pamiętać, że instytucja nadzorująca rynek stara się nie dopuszczać do nadmiernego powiększania tego portfela.

Czy spodziewa się pan kolejnych ograniczeń w udzielaniu kredytów hipotecznych?

Na fali wprowadzania nowych regulacji w Stanach Zjednoczonych, Anglii czy innych państwach, nie mogę wykluczyć, że polski nadzór podejmie podobne decyzje. Szczególnie że już daje sygnały ostrzegawcze.

Rz: W ostatnich miesiącach głównym tematem rozmów finansistów jest kryzys na amerykańskim rynku hipotecznym. Kilkanaście europejskich banków poinformowało o gigantycznych stratach. Czy może on dotknąć polski rynek?

Brunon Bartkiewicz:

Pozostało 97% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację