Bogaty awanturnik

Amerykański miliarder Carl Icahn oskarża motorolę. Jest zniecierpliwiony złą sytuacją firmy, domaga się od zarządu ujawnienia wszystkich informacji o koncernie. Na razie bez skutku

Publikacja: 26.03.2008 04:43

Bogaty awanturnik

Foto: AP

Mówi o sobie, że jest miliarderem o mentalności Robin Hooda. I coś w tym jest. Nienawidzą go zarządy firm, których jest udziałowcem. Za to szanują go udziałowcy. Awantury Icahna w efekcie dają bowiem wzrost cen akcji. Teraz stara się zatruć życie zarządowi Motoroli, tak jak to robił trzy lata temu w General Motors.

Niezależnie od tego, czy jego pakiet liczy kilka czy kilkanaście procent akcji firmy, zawsze stara się wprowadzić do kadry zarządzającej swojego przedstawiciela.

Ma niespożytą energię mimo 74 lat. Wychował się w niezamożnej żydowskiej rodzinie mieszkającej na nowojorskim Queensie.

Aby mógł studiować, cała rodzina musiała się złożyć na czesne. W ten sposób zdobył dyplom z filozofii na Uniwersytecie Princeton. Studiował też na New York University School of Medicine, ale nie wytrzymał do końca nauki, bo zainteresował się finansami.

Na Wall Street po raz pierwszy trafił w 1961 roku. Siedem lat później zarządzał już firmą, która specjalizowała się w handlu opcjami. Jego kariera finansowa rozwijała się w błyskawicznym tempie. Już w 1978 roku fundusz inwestycyjny Icahn Enterprises zaczął kupować pakiety kontrolne wielkich amerykańskich firm. Nie były to giełdowe płotki, bo znalazły się wśród nich RJR Nabisco, TWA, Texaco, Phillips Petroleum, Western Union, Viacom, Uniroyal, American Can, Revlon, Fairmont Hotels, Time Warner i Motorola. Oprócz tego ma udziały w kasynach w Las Vegas.

W większości firm został znienawidzony za nieustanne spory z zarządami, a podczas wrogiego przejęcia linii lotniczych TWA zasłynął jako inwestor bez sumienia, bo systematycznie pozbywał się aktywów przewoźnika, dbając o własny zysk. Doprowadził TWA do bankructwa.

Nie wszystkie transakcje Icahna wychodziły. Nie zdołał przejąć Marvel Comics i wszedł w ostry konflikt z Avi Aradem oraz Ronem Perelmanem. Carl Icahn nie żałuje pieniędzy na naukę, wspiera finansowo uczelnie, na których kiedyś studiował, wspomaga również służbę zdrowia, wybudował na Bronksie dom opieki dla samotnych matek. Lubi jednak, by w zamian przynajmniej jakiś budynek był nazwany jego imieniem.

Oprócz sporów z szefami firm, w których jest udziałowcem, ma jeszcze jedną pasję: piękne konie. Jeśli zachwyci się jakimś wierzchowcem, jest w stanie wydać na niego miliony dolarów.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację