Problemy, jakie dotkną linie lotnicze, będą większe od tych, które były konsekwencją zamachów lotniczych w 2001 r. Jeszcze rok temu zyski całej branży szacowano na 8 mld USD. Teraz o żadnych zyskach nie może być mowy. Będzie świetnie, jeśli globalne straty zamkną się w kwocie 6 mld USD. Kryzys dotyka przede wszystkim rynek amerykański. Ze zdwojoną siłą, gdyż łączy się z recesją gospodarczą.

Perturbacje docierają już do Europy. Możemy chyba jednak mówić o spowolnieniu wzrostu ruchu lotniczego, w żadnym razie o zapaści. Zamiast 8 będzie 5-proc. wzrost. W Polsce wielokrotnie większy, gdyż wciąż jesteśmy młodym rynkiem. Konsekwencje, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć na rodzimym podwórku, związane będą przede wszystkim ze złą sytuacją LOT i Centralwings. Trzeba trzymać kciuki za władze tych spółek, które wdrażać chcą ambitne, choć wśród załogi niepopularne programy naprawcze. Połączenia oferowane przez tzw. tanich przewoźników będą równie szybko znikać w sytuacji braku opłacalności, jak i szybko powstawać na tych kierunkach, gdzie pojawi się większy strumień pasażerów. Tutaj miejsca na sentymenty nie będzie. O wszystkim zadecyduje pieniądz. Przyjdzie nam się pożegnać na dłuższy czas z naprawdę tanimi biletami, które już podrożały, a kolejny wzrost jest nieunikniony.

Porty zaplanowały rozwój infrastruktury lotniskowej. Nie ma potrzeby ograniczania tych planów. Przyrost liczby pasażerów będzie postępował, ewentualnie z okresowymi zachwianiami w przypadku portów o specyficznym ruchu, jak np. w Krakowie, do którego wskutek wysokich cen (mocny kurs złotego) przyjechało w I półroczu mniej turystów. Sejm załatwił już sprawę przekazywania władzom samorządowym w formie darowizny lotnisk trwale zbędnych dla wojska. W przypadku lotnisk współużytkowanych przez stronę cywilną i wojskową wprowadzone będą 30-letnie umowy dzierżawy. Otwiera to drogę do pomocy unijnej na projekty rozbudowy infrastruktury lotniskowej. Jako priorytetowe traktuje się skomunikowanie lotnisk z miastem, głównie przez uruchomienie połączeń kolejowych.

Nic złego nie powinno nas więc spotkać w sektorze lotniczym, a prognozy obsłużenia w 2030 r. 80 mln pasażerów nie wydają się zagrożone.

Adrian Furgalski jest dyrektorem Zespołu Doradców Gospodarczych TOR