LOT - to nie nacjonalizacja

Ministerstwo Skarbu Państwa i Towarzystwo Finansowe Silesia przeprowadziły transakcję z syndykiem masy upadłościowej Sairlines Europe B.V., przejmując kontrolę nad Polskimi Liniami Lotniczymi LOT poprzez wejście w posiadanie 93,06 proc. akcji firmy

Publikacja: 18.06.2009 06:43

Adrian Furgalski dyrektor w Zespole Doradców TOR

Adrian Furgalski dyrektor w Zespole Doradców TOR

Foto: Rzeczpospolita

W 1999 r. część akcji LOT nabył szwajcarski holding SAirGroup, właściciel m.in. linii Swissair, które zbankrutowały już dwa lata później.

Czy mamy zatem do czynienia z nacjonalizacją LOT? Formalnie tak to wygląda, ale z punktu widzenia dalszych kroków rządu wobec przedsiębiorstwa to posunięcie znakomite. Milowy krok ku pełnej sprzedaży firmy. Być może nawet potencjalni nabywcy postawili warunek zgromadzenia akcji w jednym ręku. Wiadomo, że skuteczniej i szybciej rozmawia się z jednym partnerem, jakim jest Skarb Państwa, aniżeli dodatkowo z pasywnym inwestorem, jakim był syndyk, często blokujący w LOT takie propozycje jak podniesienie kapitału.

Do momentu prywatyzacji specjaliści towarzystwa mający nieocenione doświadczenie w restrukturyzacji trudnych gałęzi gospodarki będą wspierać zarząd firmy w przeprowadzeniu niezbędnych, choć często bolesnych społecznie, działań. Realnie patrząc, program naprawczy może przynieść pierwsze efekty za dwa lata. Czy taki okres dzieli nas od prywatyzacji LOT? Nie. Prowadzenie restrukturyzacji ma się przyczynić do podniesienia ceny za firmę. Za skomlący LOT, siedzący z ręką wyciągniętą po pomoc i czekający na upadek, zainteresowani przejęciem zaoferują grosze.

Inne pytanie, to skąd taka pomoc miałaby nadciągnąć. Donald Tusk słusznie wzbrania się przed hojnym rozdawaniem pieniędzy. Pieniędzy tych zresztą nie ma – Ameryką nie jesteśmy. Ale premier mówi coś bardzo ważnego: „Za błędy, lenistwo i pazerność nie będę płacił z pieniędzy podatników”. Niestety, wszystkie te negatywne cechy obciążają LOT odsuwający od siebie niezbędne zmiany w minionych latach.

Pod koniec marca minister skarbu deklarował, iż liczy na to, że na jesieni dojdzie do finalizacji sprzedaży akcji LOT inwestorowi strategicznemu. Branżowemu, dodał później. Wiadomo, że wśród zainteresowanych ratowaniem LOT jest niemiecka Lufthansa, a to czyni całą sprawę bardzo polityczną. LOT jako samodzielny gracz na konsolidującym się rynku nie ma szans na przeżycie i rozwój. Jeżeli ten fakt będzie przewodni w głosowaniach sejmowych, założę się, że rok 2009 będzie ostatnim w historii działalności LOT jako przedsiębiorstwa państwowego.

[i]Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców TOR[/i]

W 1999 r. część akcji LOT nabył szwajcarski holding SAirGroup, właściciel m.in. linii Swissair, które zbankrutowały już dwa lata później.

Czy mamy zatem do czynienia z nacjonalizacją LOT? Formalnie tak to wygląda, ale z punktu widzenia dalszych kroków rządu wobec przedsiębiorstwa to posunięcie znakomite. Milowy krok ku pełnej sprzedaży firmy. Być może nawet potencjalni nabywcy postawili warunek zgromadzenia akcji w jednym ręku. Wiadomo, że skuteczniej i szybciej rozmawia się z jednym partnerem, jakim jest Skarb Państwa, aniżeli dodatkowo z pasywnym inwestorem, jakim był syndyk, często blokujący w LOT takie propozycje jak podniesienie kapitału.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację