Mimo że ta unijna odpowiedź na kryzys ma charakter bardzo wstępny, dotyczy wszystkich obywateli Unii – konsumentów, inwestorów, ubezpieczonych czy oszczędzających na emeryturę. Kraje Unii Europejskiej dołączyły w ten sposób do Stanów Zjednoczonych, które też zaczynają reformę swego nadzoru finansowego.
Może cieszyć, że w tworzeniu zarysu architektury europejskiego nadzoru brali udział przedstawiciele Polski. Bo nie można zapomnieć roli Leszka Balcerowicza w tzw. grupie ekspertów pod kierunkiem byłego szefa MFW Jacquesa de Larosiere'a.
Na przełożenie wstępnych decyzji na konkretne prawne zapisy i stworzenie specjalnych instytucji trzeba będzie jednak poczekać ponad rok. Ale w dobie globalizacji, gdy decyzja o inwestycji w tym czy innym kraju sprowadza się do kliknięcia w klawisz klawiatury komputera, wyzwania stojące przed nowymi unijnymi instytucjami będą szczególne. Dlatego też ważne, by nadzór nie kojarzył się z unijną biurokracją, tylko sprawnie działał, współpracując z lokalnymi nadzorami finansowymi.
Jak ważna może być sprawna współpraca, pokazuje trwający właśnie kryzys, podczas którego problemy najbardziej liczących się gospodarczo państw dotknęły także krajów nadrabiających dopiero zaległości, w tym Polski. Ważne, by w trakcie precyzowania postanowień unijni przywódcy uwzględnili specyfikę poszczególnych krajów i ich pozycję gospodarczą.
Na razie można tylko stwierdzić, że kryzys łączy unijnych przywódców. Wszyscy chcieliby już zapewne, aby zapoczątkowany upadkiem banku Lehman Brothers ogólnoświatowy kryzys pozostał tylko niemiłym wspomnieniem. Ale na większe bezpieczeństwo finansowe przyjdzie nam jeszcze poczekać.