Tylko co czwarty z uczestników badania przyznaje, że czytał w sieci teksty dotyczące polityki. I to przynajmniej raz przez ostatnie pół roku. Zainteresowanie o połowę niższe niż frekwencja w ostatnich wyborach.
Nawet jeśli - gdy mogą wybrać - Polacy unikają polityki, i tak stoją na przegranej pozycji. Bo polityków interesują media. Równie mocno jak sama władza. Tam, gdzie wybór jest ograniczony, czyli w telewizji, radiu i prasie, od polityków się nie opędzimy.
Ile w badaniu SMG/KRC prawdy? Nie wiem. Ale wiem, że kilka lat temu pojawił się w Polsce tygodnik opinii, który założył, że o polityce pisać nie będzie. Po pół roku zmienił strategię, tylko po to, by po roku upaść. A szkoda.
Internet przebija się na łamy dzisiejszych gazet ze zdwojoną siłą. Dotychczas to artykuły z gazet przebijały się na łamy internetowych portali. Wspomniana „Gazeta Wyborcza" na pierwszej stronie „upycha bokami" zamieszki w Iranie i koniec telenoweli o Oplu, a stawia na czołówkę internetową: „Po raz pierwszy w Polsce policja zamknęła serwis, w którym internauci dzielili się zdjęciami, filmami i muzyką". Odwiedzany miesięcznie przez 2 miliony internautów serwis Odsiebie.com zakończył działalność, a jego założyciele trafili (na razie tymczasowo) do aresztu.
Jeśli przyjąć, że internautów w Polsce jest 16 milionów, to wśród nich jeden portal w kraju cieszył się tylko o połowę mniejszą popularnością niż tysiące polityków. Kolejny przykład, jak globalna sieć wygrywa z rzeczywistością? Niepokojące jest tylko to, że zarówno politycy, jak i przedsiębiorcy internetowi lądują często w zakładach penitencjarnych. Czy jest jakaś grupa społeczna lub zawodowa, której przedstawiciele nie oglądają świata zza krat? Sportowcy w więzieniach, podobnie reżyserzy, niektórzy księża też mieliby spore szanse, gdyby nie to, że są pod inną jurysdykcją. Wybór się zawęża.